Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

smarkacz
z gołą pupą loczkami
wielkim łukiem na ramieniu
garścią strzał

dlaczego właśnie on
łobuz wiercipięta

jakże mądry jest los
takiego właśnie zausznika wysyłając
w świat dorosłych

bezbronna nagość dziecka
wzbudza zaufanie
pozwalamy na zabawę pod oknami
na naszych ulicach

z szelmowskim uśmiechem
ten wysyła zatrute pociski
tłumacząc się dziecinnie
- to żarty to tylko żarty

i zostawia nas z raną
po której nawet blizny
przypominają wiersze
pisane nigdy nie wysychającym atramentem

kiedy odwracał się ode mnie
poznałem jego tajemnicę
znużoną twarz starca
żującego z bezsilną złością słowa
- trafiłem cholera trafiam zawsze
wiatr mi znowu w kołczanie pomieszał

Opublikowano

...A książka, z której jest to zerżnięte, nazywa się, bodajże: "Amor na Olimpie" Parandowskiego, tak? Proszę mnie poprawić, jeśli się mylę.

pozdrawiam.;-)

Opublikowano
Lobo.; jeśli tak, to proszę otworzyć na stronie, gdzie ten wiersz...i potwierdzić;
takie przypuszczenie zaspokaja moją próżność...dziękuję! J.S


Panie Jacku, proszę nie próbować robić ze mnie idioty, to dość żenujące jest, Pan wybaczy. Ogółem widomo jest, że Parandowski nie pisał wierszy. Natomiast skrabnął taką książeczkę swego czasu, gdzie potraktował mitologię nieco bardziej żartobliwie. Pański tekst jest zwersyfikowanym skrótem opowiadanka "Eros na Olimpie", z książeczki pod tym samym tytułem. Jeśli się mylę, proszę mnie poprawić, pisałem o tym wcześniej. Natomiast takie zagrywki jak powyższa są poniżej poziomu jakiejkolwiek dyskusji.

pozdrawiam.;-)
Opublikowano

Lobo.; poniżej dyskusji jest samo posądzenie o to, że coś zostało przeze mnie "zerżnięte";
wyrokowanie o tym w komentarzu jako pewnik /???!!!/ stawia autora rzeczywiście w pozy-
cji bezdyskusyjnej...i żadne zapewnienie, że w świadomości autora w trakcie pisania wiersza
ta pozycja książkowa nie istniała wydaje się już spóźniona - czytelnik wie lepiej... J.S

Opublikowano

Drogi Lobo,

nie wiem kim jesteś, ani kto jesteś.
Natomiast postawienie zarzutu plagiatu ("jest zerżnięte") jest zdecydowanie przekroczeniem mojego wyobrażenia o Tobie, jako postaci literackiej (tj. piszącego i komentującego). Taki zarzut należy udowodnić nie tylko w oparciu o wlasną (zawodną często) pamięć, ale odpowiednie cytaty.
Mam nadzieję, że to zrobisz. W innym wypadku będę uważał, że osiągnąłeś w tym geście poziom młodszego z braci Kurskich.
Pozdrawiam serdecznie
b.
PS. Wiersz mi się podoba, pewnie bym go skracał, ale ma w końcówce obraz, który mnie porusza.

Opublikowano

Drogi Autorze, drogi Romanie Bezecie:
Pierwszy mój wpis brzmiał:


...A książka, z której jest to zerżnięte, nazywa się, bodajże: "Amor na Olimpie" Parandowskiego, tak? Proszę mnie poprawić, jeśli się mylę.

Autor, nie dość, że nie przedstawił argumentu przeciw, choćby na zasadzie: "nie, nie wiem o co chodzi, nie czytałem tej książki", to napisał: ... takie przypuszczenie zaspokaja moją próżność...dziękuję! J.S

Po moim kolejnym wpisie (i kolejnej prośbie o poprawianie mnie, jeśli coś niezgodnie z prawdą napisałem), następuje atak, nie tylko (jak widzę) ze strony Autora, ale także tzw oburzonego czytelnika. Panowie, śmiech na sali, po prostu. Zamiast parować w jakiś sposób postawiony zarzut ( w stosunku do tekstu), następuje prezentacja zarzutów w stosunku do komentatora, czyli mnie. Panie Romanie - nie jestem postacią literacką, jestem postacią realną. Natomiast jeśli Pan, Panie Romanie chciałby sprawdzic zasadność mojego zarzutu - zapraszam do lektury podanej przeze mnie książeczki - z pewnością jest dostępna w bibliotekach. Panie Jacku - jakiegokolwiek argumentu z Pańskiej strony się nie doczekałem i, jak widzę, nie doczekam, pozwolę sobie więc zakończyć dyskusję. Tekst, tak czy siak, dość słabiutki, nie ma w gruncie rzeczy o co kruszyć kopii (czy czegokolwiek innego).

pozdrawiam.;-)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



To są, Szanowny Panie, zwyczaje lustracyjne, żeby oskarżony (wiersz, autor) musiał udowadniać swoją prawdę, a Pan Prokurator Lobo - szedł sobie... na piwo? W końcu upał jest dla wszystkich taki sam ;)
pzdr. b
PS. A'propos bibliotek, to ma pan błędne wyobrażenie - likwidują! (w końcu stąd te łżeelity som ;)
Opublikowano

Panie Romanie, nauka kosztuje. W Pańskim przypadku będzie to kosztować spacer do biblioteki. To chyba niewiele...;-) Autor nie musi mi nic udawadniać - nie jestem ciekaw aż tak bardzo, tekścik (jak wcześniej napisałem), tak czy siak słabiutki, szkoda wysiłków. I tak się dziwię, że Pan, Panie Romanie, gratis za papugę tutaj robi. Panowie rodzina jakaś, czy coś..??..;-))

pozdrawiam.;-)

Opublikowano

sz.p. Lobo.; postawienie mojej osoby przy nazwisku Parandowskiego wydało mi się wyróżnieniem;
czytałem wspomnianą lekturę - 25 lat temu! TA książka to "Eros na Olimpie", i tyle ma
wspólnego z zaprezentowanym tu wierszem, co autor z bin Ladenem.. wolność
skojarzeń i nakładających się klisz, tropów, toposów - wcale nie musi oznaczać
inspirację bezpośrednią, i pan o tym dobrze wie; żyjemy wszakże w kręgu kultury
żydowsko-grecko-rzymskiej; niemniej
użyta formuła: " A książka z której jest to zerżnięte..." jest jednoznaczna, i wolno
mi - jako autorowi - odciąć się od takich słów w formie, która akurat odpowiada
mojemu wyobrażeniu o kulturze wypowiedzi...pozdrawiam drogiego interlukutora i
życzę na przyszłość więcej powściągliwości; Jacek Sojan

Opublikowano

O, widzi Pan,Panie Jacku, gdyby od razu napisał pan ten komentarz, byłoby wszystko jasne od początku i oszczędzilibyśmy przynajmniej Panu Bezetowi niepotrzebnych nerwów i bicia piany. A tak chłop się zestresował (a gorąc cholerny), nie wiadomo jak to sie skończyć może, gdy tak chorągwią lustracji wywija i się w papugę bawi. Natomiast, wracając do tematu - nie do końca się z Panem zgadzam - tekst jest ewidentnie inspirowany Parandowskim i, gdyby próbował polemiki, zaprezentował inne spojrzenie na temat, próbował ucieczki od przedstawionego tam schematu - nie miałbym nic do gadania. Ale to jest najzwyczajniejsze powielenie, kopia (o tyle inna, że krótsza i zwersyfikowana) tamtego tekstu i, proszę mi wierzyć, gdyby sprawa była poważniejsza, to zawodowa papuga mogłaby Pana spokojnie podać do sądu o plagiat i stawiam garnec talarów przeciw czapce śliwek - wygrałaby sprawę na pierwszej rozprawie. No, to na tyle...))

pozdrawiam.;-)

Opublikowano

Lobo - u pana, jak u kataryniarza, w kółko to samo, i fakt nieprzystawalności prozy do poezji nie
daje panu nic do myślenia; na dobrą sprawę wszyscy plagiatujemy wszystkich, tylko
swojej wypowiedzi dajemy inne "oświetlenie" - co czyni różnicę estetyczną, czyli artysty-
czną charakteryzującą sztukę - jako pewnej formy ekspresji; tak to ujął swego czasu śp.
ks. Józef Tischner na wykładach w Collegium Witkowskiego;
a p. Roman Bezet i ja - to Dwaj Krakowscy Muszkieterzy w myśl hasła: wszyscy za
jednego i jeden za wszystkich; bardzo niebezpieczne typy spod krakowskiej latarni;
chodzimy z siekierami logiki i żyletkami ironii, jednym słowem - kryminaliści;

Opublikowano

)))...Panie Jacku, ależ chadzajcie sobie z czym chcecie...;-))...Towarzystwa też nie śmiem wybierać, jedyne co mogę skromnie zaproponować, to wymiana żyletek na bardziej nowoczesne narzędzia i wyostrzenie siekier, albowiem tępe bardzo.

pozdrawiam.;-))

P.S. na dobrą sprawę wszyscy plagiatujemy wszystkich, tylko swojej wypowiedzi dajemy inne "oświetlenie" - co czyni różnicę estetyczną, czyli artysty-czną charakteryzującą sztukę - jako pewnej formy ekspresji; ano właśnie o tym cały czas, z uporem kataryniarza, mówiłem - w tym tekście nie ma "innego oświetlenia", nie ma "różnicy artystycznej" i nie ma "osobistej formy ekspresji".

pozdr.

L.

Opublikowano

i tak Jacek udowadnia, że nie jest wielbłądem:)))

Jacku, daj tego golasa; mam z nim do pomówienia:)

a może to o Tobie?
"z gołą pupą loczkami
wielkim łukiem na ramieniu
garścią strzał"

tylko czyjej to łuk nad Tobą rozpostarty? ;)

lekką ręką napisany, a daje do myślenia...
to trochę jak z poetą, słowami i tematami... ;)

pozdrawiam serdecznie!
ewka

Opublikowano

Lobo.; nie ponoszę odpowiedzialności za to, że czytelnik nie widzi różnicy pomiędzy tym, co czyta;
skoro nie widzi, to albo brakuje wiedzy, umożliwiającej "zobaczenie tej różnicy", albo
zwykłej dobrej woli; kalka - którą tu mi się zarzuca może przecież funkcjonować także w
umyśle czytelnika; do wskazanej lektury wrócę z ciekawości, ale porównanie, które pan
czyni - juz wydaje mi sie pospieszne i powierzchowne; a skoro taki to słaby tekst - to
porównanie z Parandowskim musi być chybione; J.S

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @violetta   a do herbatki ciasteczka Alfajores :)   dyskretna muzyczka :)   nastrój we dwoje......    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      postępu, wygody i czyjegoś zysku,   pozdrawiam!
    • @Migrena godzinkę trenowałam, uciekł mi dzień, bo się zrobiło ciemno, teraz by się porobiło comme si, comme ça:) czas poczytać:) popołudniowa herbatka:)
    • Jest Niedziela. Za oknem popołudnie; dzisiejsze, w odmienności do całej Soboty, dopuszczajace do miasta mało słonecznego światła.    Uważny Czytelnik z pewnością rozpoznał - w początkowych słowach powyższego akapitu - nawiązanie do "Rozmowy przez ocean" - piosenki wykreowanej przez Andrzeja Sikorowskiego zapewne w tysiąc dziewięćset osiemdziesiesiątym piątym roku, a wykonywanej później także przez Marylę Rodowicz. Pomijam celowo przedstawienie większej ilości szczegółów, jak również zamieszczenie linku do wspomnianiej piosenki. Przecież Czytelnik, chcący przenieść się myślą i uczuciem do song'owej sytuacji, może uczynić to bez mojego pośrednictwa.     Autor bieżącego opowiadania - zgodnie z tym, na co mu przyszła ochota - sięga po piwo. Czerwone Pszeniczne, butelka nabyta poprzedniego wieczoru. Któż mnie, Corleone'owi11, zabroni, oprócz moich własnych myśli? One pozwalają, wewnątrzumysłowa decyzja dopuszcza. Prawda, że pewien kłopot z aurą jest możliwy, ale z drugiej strony - wokół jest tyle energii. Świadomość i wola decydują, żeby intencjonalnie sięgnąć i zaczerpnąć, też intencjonalnie, po stosowną ilość. Sięgam.     Butelka odkapslowana - skoro odkorkowujemy wino, to piwo odkapslowujemy. Nachylam ją i przelewam - kufel czeka. Spokojnie i cierpliwie. Ten kupiony w sklepie z pamiątkami o nazwie "Szafa Gdańska", mieszczącym się przy ulicy Garbary 14; wiadomo, którego miasta i że w jego staromiejskiej części.     Piszę stopniowo i stopniowo wychylam - sączę - czerwonopiwny w barwie trunek. Procenty nie przeszkadzają w myśleniu - jestem im wdzięczny. Dzięki.     Pamiątkowy kufel z miasta, z którym - zbiegiem okoliczności, a naprawdę jedną z międzywcieleniowych decyzji - łączy mnie wiele.    Gdańsk. Spędziłem w jego Głównym Mieście sporo, sporo czasu. Trudno byłoby zliczyć godziny co najmniej kilkunastu week-end'ów, ale także dni przed miedzynarodowymi wyjazdami, jak chociażby ten do Brazylii. Podczas właśnie tego poznałem Gabrielę... Przetańczona noc: tyle mogę - i tyle wypada - napisać. Nie proś, Czytelniku, o szczegóły. Wiem, że chciałbyś je znać; cóż, ciekawość. Gdybym był Tobą, też zapragnąłbym je przeczytać, a Ty, gdybyś był mną, też pominąłbyś ich przedstawienie.     Od tamtego week-end'u - od jego dni - minęło dużo czasu. Więcej niż rok. Minęły spotkania - te, które były, jak również upłynął czas tych, do których nie doszło. W porze tej inne kraje stały się naszym osobnie czasowym udziałem: jej Grecja, Albania Serbia i Niderlandy; moim Sri Lanka, Tajlandia, Gruzja, Peru i Boliwia.     Ludzie poznają się w miastach, miasta spotykają ludzi. Gdańsk nas poznał i przywołał do siebie na powrót. Można uznać to za, znów przysłowiowy, zbieg okoliczności, jako że pochodzimy z odległych miast. Czy to ważne, z których?     Gabriela i Gdańsk. Gdańsk i Gabriela.    Wysączam z kufla resztkę czerwonego, aromatycznego napoju. Zmrok już zapadł, ale godzinowo to wciąż popołudnie.     Nie spodziewałem się. Ona też nie. Ani wtedy, ani kilka tygodni temu.     Jest Niedziela, popołudnie zbliża się do wieczora.    Gabrysia i Gdańsk...       Kartuzy, 9. Listopada 2025 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • A nora Aarona   No, geju, kata Azy zaatakuj! - Egon   Po to ozłacał zootop?
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...