Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
kolejny tankowiec wsiąknął w ocean jak rak
pod skórą rozrasta się nieuleczalne paskudztwo


skrzepy od dawna krwawią
sumiennie oddając zwłoki w których wnętrzu
toniemy

zemsta nieuleczalnie chorych
zabija zdrowych dużo wcześniej niż świadomość
powolnej śmierci
Opublikowano

dobre jest sentencyjne zakończenie, reszta mnie nie przekonała- jest dosłownie i nieodkrywczo (pod skórą rozrasta się nieuleczalne paskudztwo).
Dwie pierwsze strofy zdają się być jedynie pretekstem do celnego finiszu, który na dobrą sprawę mógłby funkcjonować samodzielnie.

Pozdrawiam

Fei

Opublikowano

kolejny tankowiec wsiąknął w ocean jak rak
pod skórą rozrasta się nieuleczalne paskudztwo -> bardzo:)

skrzepy od dawna krwawią
sumiennie oddając zwłoki w których wnętrzu
toniemy -> takze, bardzo:)

zemsta nieuleczalnie chorych
zabija zdrowych dużo wcześniej niż świadomość -> tu mierzi, chorych/zdrowych!
powolnej śmierci


wiersz swietny, z malymi dla mnie
uwagami jest do ULU, zbieram
i juz nie mowie nic.
gratuluje, najlepszy dotad jaki czytalem
dzis!

Pozdrowki

Opublikowano

Tomku witaj. Tak sobie myślę czytając Twoje wiersze poprzednie i ten,że pełno w nich takiej swoistej potrzeby zwrócenia uwagi na rzeczy, które sa obok, ale nikt się tym nie przejmuje, nie zastanawia się nad ich mniejszą czy większą rolą w życiu.Podoba mi sie taka postawa i też bym chciała umieć to ''przemycić'' w poetyckiej formie.Wiersz mi sie podoba i odczytuję go na swój sposób. Dzięki za wrażenia i pozdrawiam serdecznie:))) EK

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




zgadza się.
a czyż każdy wiersz nie stara się być pretekstem do końca wędrówki
tylko są preteksty mniej lub bardziej interesujace ;)

odkrywcze może nie jest, ale zostawione z boku, czego się czepiam
tak od początku.

dzęki

bywaj
Opublikowano

Krótko, zwięźle i na temat, bez zbędnych słów i środków, a jednak nie jest jednoznaczny daje duże pole do interpretacji, za każdym razem odbieram go inaczej. Jednym słowem świetny.
Pozdrawiam

Opublikowano

Mnie także milutko móc ponownie tu zajrzeć i poczytać kawałek dobrej poezji..:), tylko żeby jeszcze jakimś cudem czasu więcej dla WAS wygospodarować.........ehh..
Zapewniam Cię, że do mrocznych i grożnych ptaszydeł nie należę..:]...
Miłego dnia życzę..:)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Waldemar_Talar_Talar @Marek.zak1 Panowie, jestem wdzięczna za lekturę. Delikatność się przyda na świecie! Bb
    • @Berenika97 Bereniko, podobno są kobiety i dziewczyny, które nie cierpią, jeśli druga ma taką samą. No na mnie to nie działa- ja się cieszę z choćby z tego powodu, że ktoś ma gust podobny do mojego, że nie jestem taka ostania - mogę nawet siedzieć obok,  a co? Celowo nie można? A czasem i z zazdrości, że Twoja jest ładniejsza, zdarza się kąśliwa uwaga albo i złośliwa psota - no cóż... :) @beta_bNo to jeszcze coś. Wiesz, jak obok mnie usiądzie ktoś w wełnianej bluzce, albo w czymś, co jest szorstkie (marynarka, żakiet) - to się przesiadam - no po co mam się drapać? Dzięki :)
    • Historia wdzięczna a puenta znakomita. Podkreślona flamastrem. Z przyjemnością Alu. I jesteśmy zgodne w kwestii miłych materiałów. Bb   PS zniszczyłam w dzieciństwie mamie ulubioną bluzkę. Nałożylam lalce jako sukienkę i obcięłam nożycami rękawy, bo były za długie. Słabe wspomnienie (nie robiłam na złość, tyle że nikt mi nie powiedział, że tak nie można). 
    • @Migrena Miłość jako akt kreacji - niezwykłe ujęcie. Słowa płyną lekko, naturalnie i zabierają mnie w sferę mistyczną i cielesną jednocześnie. I niech trwają, niech się stwarzają, natura nie zna pojęcia "koniec". O ciszy nie piszę, bo poeci wiedzą lepiej, jak ją dotknąć.  
    • Stara, drewniana figura kiedyś w głównej nawie swoje miejsce miała. Wszystkie prośby, intencje i żale — przez tyle lat w jej kierunku wypowiadane — słuchała. Łzy, czasami,na posadzkę świątyni spadające — widziała. Na pytania: „Czy jesteś?”, „Czy widzisz, co robią?” — nawet gdyby mogła odpowiedzieć, odpowiedzi nie znała. A jednak, mimo swego milczenia, była jak światło w ciemności— ci, którzy przychodzili, znajdowali w niej jakąś ciszę, cień nadziei, poczucie, że nie są całkiem sami. Z wysokości swego cokołu patrzyła na dzieci trzymające matki za rękę. Na starców z różańcem w dłoniach. Na zagubionych, którzy z lękiem w oczach i gniewem w sercu stali w półmroku. Na zakochaną dziewczynę, co szeptała: „Niech mnie pokocha”.   Niemy świadek wszystkiego, co kruche i piękne w człowieku. Jej drewniane ramiona wypłowiały, twarz popękała przez wieki. Spojrzenie, wyryte przez dłuto, nie straciło jednak łagodności. Nie mogła cofnąć czasu. Nie miała mocy sprawczej. Nie znała odpowiedzi na modlitwy. A jednak — była. Właśnie to „bycie” było jej najważniejszym darem. Z czasem nowe figury, dekoracje zaczęły otaczać ją z każdej strony. Ona — skromna, lekko pochylona — wciąż stała. Stała i słuchała. Choć nie znała słów, rozumiała ciszę. A w tej ciszy ludzie mówili najwięcej. Została zdjęta z cokołu. Ostrożnie, bez ceremonii. Przeniesiona do zakrystii. Tam, między szafami z ornatami, obok zapasowych lichtarzy i zakurzonych mszałów, stoi cicho — zapomniana. Nie słyszy już szeptów modlitw. Nie czuje ciepła ludzkich spojrzeń. Nie widzi łez spadających na kamienną posadzkę.   Czasem tylko, przez uchylone drzwi, wpadają do niej echa liturgii: odległe śpiewy, brzęk dzwonków, szelest procesji. Serce z drewna — czy może w ogóle istnieć takie serce? — ściska wtedy tęsknota. Tęskni za kobietą, która codziennie zapalała przy niej maleńką świeczkę. Za chłopcem, który z obawą patrzył w jej oczy, zanim odważył się przystąpić do spowiedzi. Tęskni za szeptem: „Pomóż mi przetrwać…”. Za zapachem wosku i kadzidła. Za szczególną chwilą ciszy, gdy kościół był pusty, ale ktoś wchodził — i tylko dla niej klękał. Choć zrobiona z drewna, nosi w sobie ślady tych wszystkich dusz, które przez lata złożyły przed nią swoje ciężary. I nie umie zrozumieć, dlaczego została odsunięta. Czeka. Bo figury — tak jak ludzie — potrafią czekać. I wierzyć, choć nie potrafią mówić. Czeka. A jej drewniane serce, w zakrystii między szafami, wciąż wystukuje słowa pieśni: „Kto się w opiekę…” A ona słucha.   Rzeszów 24. 07.2025
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...