Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Rozmyte pasy po raz pierwszy. Dziwnie się przechodzi,
kiedy twoją twarz mam przed oczami, zielone
światło potęguje wspomnienia.

Pozostając w trybie random, wyciągam
następny krążek. Najlepiej z kolorową okładką
i nadrukiem The Autumn Leaves.

A bzy przekwitły i poczerniały. Znowu
gnamy dalej, w przybliżeniu - czas
i miejsce - nieokreślone.

Opublikowano

witajcie :)
wiersz był już wcześniej publikowany na forum
http://www.poezja.org/debiuty/viewtopic.php?id=42217,
jednak w innej formie. postanowiłam przeprowadzić remont, ponieważ praktycznie każda zwrotka była w innym stylu. pierwsza abstrakcyjna, druga realistyczna, a koniec refleksyjny.

ostatecznie nadałam całości charakter nostalgiczno - refleksyjny

Espena Sway

Opublikowano

Ja już zabrałam; śledzę losy tego wiersza i zawsze coś nowego zwraca
moja uwagę.Chyba masz rację co do spójności ale pierwsza wersja aż
taka zła nie była - dla mnie nic straconego mam obie. Pozdrawiam serdecznie:))) EK

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ewo, takie słowa dodają otuchy. wiem, że pierwsza wersja
nie była taka zła /po ilości pozytywów/, ale w miarę jak
się rozwijam, muszę tworzyć całościowo :)

zdrówka Espena Sway :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Czytałem poprzednią wersje i ta, rzeczywiście lepsza.
Całość składna, stonowana i z polotem- pierwsza klasa.

Serdecznie

Fei
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Czytałem poprzednią wersje i ta, rzeczywiście lepsza.
Całość składna, stonowana i z polotem- pierwsza klasa.

Serdecznie

Fei

Fei, nie spodziewałam się od Ciebie takiego komentarza ;)
ale tym bardziej, jest mi przyjemnie

serdeczności Espena Sway :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Jestem aż tak nieprzyjemny? ;)
Jeśli tekst jest dobry- potrafię go docenić

Serdecznie

Fei

nie chodzi o nieprzyjemność,
myślę, że jesteś sympatycznym facetem :P

ale zdążyłam zauważyć, że wybrednym :)

zdrówka Espena :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




no, musisz przeczytać obie wersje ;)

wiersz zupełnie inny od poprzedniego, ma wiele wspólnego
z 'bez raportu doręczenia', być może na pierwszy rzut oka
tego nie widać, ale zapewniam

serdeczności Espena Sway :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Ciekawy. U mnie za A,B,,C dzisiaj kupili cztery czyste na jeden raz do wątłej jednorazowej. Pzdr

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

         
    • Ty nie gnasz, a jedziesz na wstecznym haha
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Również się cieszę, że znowu tutaj jestem. :-)
    • @Migrena dziękuję za uznanie:):) @EsKalisia Dziękuję za refleksję:):) @Waldemar_Talar_Talar Dziękuję Talarku:) @Berenika97 Pięknie odpowiedziałaś:):) @viola arvensis Violu pięknie Ci dziękuję za Twoją życzliwość:)
    • Nigdy nie zapomnę mojej babci, od której wszystko się zaczęło. No więc tak. Opowiem wam o tym wszystkim, ale trochę chaotycznie, bo taka z reguły jestem i zazwyczaj ulubioną tradycję, kultywuję. To znaczy o tym, jak zostałam szczęśliwą żoną i matką, mojego, jak pragnę wierzyć, szczęśliwego ze mną męża. No nie. Matką jestem moich dzieci. Dzisiaj mam taki rajzer fiber, z uwagi na jutrzejszą uroczystość, że gadam jeszcze bardziej chaotycznie, niż ustawa nakazuje. W miarę możności postaram, bajanie streszczać.   Obecnie jestem starą babą, lecz wtedy miałam dwadzieścia wiosen, gdy siedziałam i spozierałam jak reszta rodziny, na babcię, która zapragnęła odczytać testament, póki była jeszcze na fleku. Dziadek w tym czasie już nie żył, a przepustki zza światów nie dostał.    Gdy babcia otwierała kopertę, to cisza nastąpiła jak makiem zasiał, a wszyscy wstrzymali oddechy. Nawet jeden z wujków wstrzymał za długo i umarł, ale to już inna historia.   Tylko miętoszenie papieru było wyraźnie słyszalne i tykanie zegara, który odmierzał czas, do rozpoczęcia odczytu. No wreszcie otwarła i po prostu zaczęła:   – Cały mój majątek zapisuje mojej jedynej wnuczce i nie zamierzam się tłumaczyć, dlaczego – mówiąc to, dotknęła znacząca jednego z wałków na głowie, spowitego w siwych włosach. – A zatem – ciągnęła dalej – wszystko jasne. Mojej kochanej wnuczce – że powtórzę – zapisuje w spadku, jedną sztukę z mojej głowy.   – A my. Dostaniemy co? - zapytała nieśmiało zawiedziona do granic możliwości rodzina. – O ile nam wiadomo…   – Tak. Pstro. Nic wam nie wiadomo – wrzasnęła wzburzona babcia, popatrując wokół cwanym wzrokiem. – Z tego jeszcze co dobrego wyniknie. Jestem o tym święcie przekonana.   Tak się złożyło, że na drugi dzień, babcia odeszła w zaświaty. Została pochowana z wałkami na głowie, lecz nie ze wszystkimi. Jeden ja wyszarpnęłam. Taki fajowy druciany. Pusty w środku. Stosownie przy tym, starodawnie dygając i mówiąc, dziękuję.    Po jakimś czasie – mniej więcej, kilka tygodni po pogrzebie – obudziło mnie o świcie, złowieszcze stukanie pode mną. Tak się normalnie przestraszyłam, że o mało co, a bym się zesikała na jaśka. Ze strachu nie mogłam wstać, by zobaczyć, co to za cholerstwo tak diabelnie stuka. Rodzice akurat wyjechali i byłam sama w domku. Jednocześnie pamiętałam, że gdy kładłam się spać, to trzymałam w ręce papilota czyli spadek, który mi się wysmyknął i pokulał między dość wysokie nóżki, podtrzymujące spanko.     W końcu zebrałam się na odwagę i zajrzałam pod łóżko, doznawszy prawdziwego szoku i kołatania przedsionków. Jakaś wściekła mysz, wlazła do wałka i nie mogła się wydostać. Trzaskała nim po dechach na wszystkie strony. Na dodatek warczała na mnie i spoglądała krwawym, mysim wzrokiem. Byłam tak roztrzęsiona, że zaczęłam się wydzierać i biegać jak opętana, przewracając krzesła i nocną lampkę z ozdobnym szczurem na kloszu.     W końcu otwarłam okno, krzycząc wniebogłosy, że zostałam zaatakowana przez krwiożerczego potwora w zbroi. Tak się akurat złożyło, że przechodził pod oknem, młodzieniec szczególnej urody z hektarami i gdy ujrzał spłoszone dziewczę – czyli mnie – to zakrzyknął, czy potrzebuje pomocy, bo jakby co, to on jest chętny. I tak już jest chętny,  pięćdziesiąt lat. Jutro mamy złote wesele.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...