Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Z winogronem w tle


Rekomendowane odpowiedzi

Lubię, gdy mnie kochasz do góry nogami,
tak tyłem na przód i nieco na opak.
I niech się wtedy schowają wszystkie
kamasutry i sztuki kochania.

A tam na drzewach lizaki z winogron
ciasnym się miąższem cisną na usta.
Zębami je chwytasz i pęcznieją mlekiem,
a ja rosnę od smaku pod Twoim policzkiem.

Lubię gdy wargi tak miękko Ci cierpną
i zimne językiem nabierasz oddechy,
aż...

się rozsypię na wilgotnej ścianie.






P.S.Umieszczam ponownie, ale z małą zmianą (wdg. wcześnieszych wskazówek)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wersja z marca (konkursowa)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Wersja aktualna




A tutaj wersja zbezetolona ;)



Jestem fanem tego wiersza - oceniłem go wysoko ;)
Poprzestawialem trochę słowa uciekając od inwersji.
Ten fragment mnie zastanawia:
"i zimne językiem nabierasz oddechy,"
ale ze względu na jest fajną melodię - chyba może zostać?

Czasem niezłe są "odkurzone przeboje" ;)
pzdr. b
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Bezecie a nie sądzisz, że po przeniesieniu tego "się" w drugim wersie lamie sie troche rytm przy czytaniu? Bo mi się właśnie wydaje, że się łamie dlatego "się" umieściłam na początku.



Dlaczego oddzieliłeś tylko "ścianie" od reszty?

Ja oddzieliłam ostatni wers ponieważ obniża on całe napięcie i kończy wiersz. Do momentu :" i zimne językiem nabierasz oddechy" całe napięcie wzrasta i to "aż" jest momentem kulminacyjnym.



Cieszę się, że jesteś fanem tego wiersza, ale w jakim sensie ten fragment :"i zimne językiem nabierasz oddechy," Cie zastanawia? Melodyczności?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Dormo, a nie sądzisz, że rytm się po prostu zmienia? ;)
Żeby być sprawiedliwym - czy w Twojej koncepcji przypadkiem "od smaku" nie powinno być na końcu 4 wersu? ;)
Starałem się "wyprostować" składnię, tzn. połaczyć wyrazy tworzące naturalne związki, a porozstawiane przez autorkę w róznych miejscach zdań; to są inwersje, w tym wypadku bardzo wykwintne, choć nie uzasadnione (dla mnie) budową tekstu (rytm, rymy itp.). Lubię art deco, ale nie takie popadające w manierę, cenię grę z konwencją (i świadomość konwencji), nie lubię bezwiednego ulegania wzorcom.
Te uwagi odnoszą się również do fragmentu końcowego
"i zimne językiem nabierasz oddechy" - który można pozostawic uzasadniając to kulminacją, wzrostem napięcia emocjonalnego peela itp.
Zobacz na skladnię tego fragmentu; "zimne" i "oddechy" powinny być obok, "nabierasz" (orzeczenie) zazwyczaj wyprzedza określenia (okolicznik sposobu - "językem").
Ale - w tym kształcie ma uzasadnienie jak wyżej pisałem), natomiast używanie tego "chwytu" od poczatku wiersza, jest dla mnie uleganiem manierze ;)



Dormo - czy uważasz, że takie obniżanie napięcia (słowko: "aż" wytrzykropkowane plus dodatkowy długi wers) jest odpowiednie na finał aktu miłosnego? Dla mnie to są takie "cieple kluchy" ;)
Zobacz na tę "ścianę" - ona krzyczy na końcu, samotna; to jest takie bum, które naprawdę kończy, a "ściana" może być także obrazem zastygania w wilgoci, chłodnięcia.
Jasne, że to Twój wiersz, Twoje klimaty i emocje.
Zresztą, ja się zasadniczo nie znam ;)
pzdr. b
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



No właśnie ja nie za bardzo bym chciała, żeby ten rytm się zmieniał. Może jestem zbyt konwencjonalna, ale od zawsze walcze z rytmiką a im bardziej probuję by rytm i akcenty były zachowane tym bardziej ktoś mi pisze żeby ten rytm się zmieniał




Starałam się utrzymać tylko rytm. Nie zalezy mi na tym, by każde zdanie było zbudowane jak przkładowe, poprawne polskie zdanie z każdą częścią zdania wdg kolejności. Bo to dopiero jest chyba uleganie wzorcom..




a może taka moja maniera :)




Koniec aktu miłosnego jest wcześniej i kończy się na "aż", które jest kulminacją.. Tak ja to widzę z punktu widzenia kobiety ;)

Ewentualnie zamiast wielokropka mógłby być wykrzyknik. To by chyba wzmocniło przedstawianą sytuację?

Poza tym, nie wiem czy zauważyłeś ale to jest koniec aktu miłosnego kobiety, który jakby nie było jest inny niż mężczyzny i przebiega nie co inaczej a także na czym innym sie koncentruje.
Lepiej wiem bo baba jestem :)))))

Chociaż swoje lata chyba masz to może Ty wiesz lepiej. Nie wnikam :)



Ale przyznam się, że ta wersja też mi sie podoba. Robi wrażenie.

Sama nie wiem... Dlatego chciałabym by inni też się wypowiedzieli na ten temat. A tylko Ty stary belfer mnie doceniłeś :)



Zbyt mało doświadczeń ?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Dorma, lubię tą Twoją szorstkość i czupurność w pisaniu o rzeczach, które zazwyczaj opisuje się w podniosły i śmiertelnie poważny sposób. Dzięki temu nie popadasz w kicz. To jest in plus. Zwłaszcza, że tworzy coś, co można nazwać Twoim stylem, a mieć swój styl to już bardzo dużo.
Kilka rzeczy do poprawki: rzeczywiście, rytm miejscami się gubi, więc należałoby przemyśleć niektóre wersy pod kątem np. niepotrzebnych inwersji. Przykład: "Zębami je chwytasz" - spokojnie można by zapisać jako "chwytasz je zębami". Podobnie: "ciasnym się miąższem cisną na usta." można spokojnie zostawić w bardziej naturalnej formie "cisną sie ciasnym miąższem na usta". Ostatni wers drugiej strofy lepiej by się komponował rytmicznie, gdyby zrezygnować z "a ja" na rzecz "aż". Poza tym zgadzam się z Bezetem: trzykropek całkiem niepotrzebny, zwłaszcza, że kończysz tekst w nastepnej strofie, co samo z siebie wymusza u czytelnika przerwę.
Technika jeszcze trochę do poprawki. Poza tym: jest coraz lepiej. I podoba mi się całkowity brak zadęcia, dużo dystansu i humoru.
Pzdr. j.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Tak, ale czy to dobrze być szorstkim w pisaniu erotyków?

Co do stylu to jest mi bardzo miło, że da się zauważyć, że moje wiersze piszę w jakimś tam swoim stylu, który można odróżnić od stylu innych.
To już coś.



Kiedy ja lubie właśnie te inwersje. Bez nich wiersz wydaje mi sie taki zwykły. ale czy da się zachować rytm nie likwidując inwersji? Chyba nie..

"chwytasz je zębami" - tu masz rację, naprawdę lepiej brzmi. Również to "aż" zamiast "a ja" mi sie podoba

Zastanawiałam sie tylko na tym wersem : "ciasnym się miąższem cisną na usta." Przyznam, że męczyłam się z nim i to chyba widać, że go przemeczyłam. Czy on w takiej postaci burzy rytm, czy chodzi tylko o zabieg stylistyczny?



Trzykropek już zadecydowałam - idzie do kasacjii. ale co z tym podziałem ostatniego wersu? Czy "ściana" lepiej wygląda przeniesiona do nastepnej linijki?



A gdzie ja tam mam humor?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Tak, ale czy to dobrze być szorstkim w pisaniu erotyków?

Co do stylu to jest mi bardzo miło, że da się zauważyć, że moje wiersze piszę w jakimś tam swoim stylu, który można odróżnić od stylu innych.
To już coś.
Bardzo dobrze. Szorstkość często jest tylko pozorem, zasłoną, a w poezji, jak wiesz, dosłowność nie jest wskazana. Poza tym nadaje wierszowi rys oryginalności.



Kiedy ja lubie właśnie te inwersje. Bez nich wiersz wydaje mi sie taki zwykły. ale czy da się zachować rytm nie likwidując inwersji? Chyba nie..

"chwytasz je zębami" - tu masz rację, naprawdę lepiej brzmi. Również to "aż" zamiast "a ja" mi sie podoba

Zastanawiałam sie tylko na tym wersem : "ciasnym się miąższem cisną na usta." Przyznam, że męczyłam się z nim i to chyba widać, że go przemeczyłam. Czy on w takiej postaci burzy rytm, czy chodzi tylko o zabieg stylistyczny?
Inwersja, jak każdy środek stylistyczny, jest wskazana, o ile pełni jakąś rolę. W poezji barokowej (w któej królowała inwersja) wszystko musiało być wydumane, skomplikowane, udziwnione. Teraz tak się nie pisze, ponieważ był tpo zwyczajny przerost formy nad treścią, a forma powinna być podporządkowana treści, nie odwrotnie. Poza tym po co udziwniać?... Erotyka jest czymś naturalnym i sztuką jest pisanie o niej właśnie w taki sposób. Wers z "miąższem" jest właśnie przykładem niepotrzebnej inwersji. Przez zastosowanie inwersji brzmi sztucznie.
A że coś się lubi, to nie znaczy jeszcze, że to jest zdrowe... ;)



Trzykropek już zadecydowałam - idzie do kasacjii. ale co z tym podziałem ostatniego wersu? Czy "ściana" lepiej wygląda przeniesiona do nastepnej linijki?
Ściana w następnej linijce jest jak najbardziej OK.



A gdzie ja tam mam humor?
Gdzie?... Na przykład gdy piszesz o "lizakach" - kojarzą się z czynnością raczej zabawną i dziecinną. A tu o seksie. Bezpretensjonalnie i ładnie. "Do góry nogami" też raczej kojarzy się z mało poważną zabawą. Wiersz jest lekki i nie popada w zadęcie. I to jest w nim fajne.
Pzdr. j.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Bo bezet choć stary dziad jest, to płochy jak mlodniak ;)


Twoje pytania? Jakie?
to: "Ewentualnie zamiast wielokropka mógłby być wykrzyknik. To by chyba wzmocniło przedstawianą sytuację?" - już joaxii Ci napisała: im więcej krzyku i wzdychania, tym mniej tajemnicy i poezji ;)
A to już chyba nie jest pytanie:
"a może taka moja maniera :)"
ani to: "Bo to dopiero jest chyba uleganie wzorcom.."

Więc o czym myślałaś łając mnie?
;D
pzdr. b
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ok.. tak więc to jest ostateczna wersja mego wiersza:




Lubię, gdy mnie kochasz do góry nogami,
tak tyłem na przód i nieco na opak.
I niech się wtedy schowają wszystkie
kamasutry i sztuki kochania.

A tam na drzewach lizaki z winogron
cisną się ciasnym miąższem na usta.
Chwytasz je zębami i pęcznieją mlekiem,
aż rosnę od smaku pod Twoim policzkiem.

Lubię gdy wargi tak miękko Ci cierpną
i zimne językiem nabierasz oddechy,

się rozsypię na wilgotnej
ścianie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam że jeszcze ja się wtrące, tym bardziej przepraszam, że wersja ostateczna :)) Bardzo ładny wiersz, lubię takie o erotycznym smaku, ale nie zanadto pikantne.. właśnie w sam raz. Tylko tego ostatniego wersu ze ścianą bym nie łamała. Pozdrawiam serdecznie. L.A.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • @Olgierd Jaksztas

      Trzeba pisać paragrafy. Przede wszystkim matka M jest narzędnikiem od O – eM, przy czym E jest tu raczej do zaniedbania, liczy się M; samo O z kolei wynika z A, podstawowej samogłoski (w Sąskrycie były tylko trzy, A I U; O = AU, E = AI, u nas rdzenie także przybierają trzy formy, spółgłoski trzy brzmienia) jako wołacz – O jest wołaniem do A. A rozdziela i porównywa, to a to, ale przede wszystkim jest okrzykiem znaleziska, zrozumienia, tryumfu. O wołające "Ooo przyjdź" = "A przyjdź" – to jest nakaz wręcz, zaklinanie. A zaklina. Jest jeszcze A płaczu dziecka i A tulenia. Teraz. M mieszka nad podniebieniem, zatem i A nosowe, Ą (dzisiaj przez O), jest najpierw, co przypomina AUM Ińdziów, też nosowym najpierw AU a potem O, Ą czyli, będące... Nasze nosowe to jednak dzisiaj "OĄ", "EĘ" się wymawia, a my że współczesnego chcemy rozkwitu dokonać.

      Tak czy siak, wypada tak:

       

      1. Najpierw było A. Najpierwsze jest A, bo i nie było żadnego było, a wszystko jest. Z Nieba przyszło prabóstwo A i dało uśmiech i dało radość, ale nie Ha Ha, bo to czkawka, tylko czystą wielorybią pieśń życia. Rzeczownik A to radości i pieśni, a wiele A i mnożyło się A od bytu do bytu, zarażało sobą... Przymiotnik A – wszystko było A, posłuchaj A! A! wołania, tych bytów Anych przez A! – czasownik AĆ i rozkaźnik AJ. Uwaga: nie ma oczywista takich, ale są zgodne z Duchem, i na tym polega nasza metoda, nigdy nie stosowana dotąd inaczej niż zabawka (Duch domaga się powiedzi tego). A to płacz, Aj to ból, lecz Aj to również zachęta niby "nuże" wraz z ruchem otwartą dłonią ku górze: tak to czuję. 

       

      2. AĆ to nie tylko bezokolicznik, ale Ta Ać, jak Mać (zmiękczone końcówki to dawny rodzaj żeński jak się zdaje). Jeśli jest ta AĆ, to musi być również Ten AT, a wiemy że OT to ojciec, Ociec. Teraz: od A u nas w rodzimych zaczyna się tylko A, reszta słów przyjmuje J lub W. A zresztą ma zwarcie krtaniowe przed sobą, ale nasze dzisiejsze A rozdzielające to już co innego. A z J to Ja, A z W to Wa, my dwaj. Etymologja prawdziwa nieważna, Duch tak to urządził by nawet nie znając dojść tego, co trzeba, co jest zawarte w tym "systemie", "organiźmie", po polsku – żywocie chyba najładniej. Już widać że tam M przyszło przed A (W zresztą z rozwarcia lekkiego ust przy M), jednak chcemy aby samo wyszło nam. Tak samo zapomnimy że Ot to ojciec, a zresztą At mamy.

       

      2.1 Ać to robić Achy, wytwarzać je i pobudzać do achów, Ać to również bóstwo Ania, czynności Ania, schowania – ono Acha w każdym Asiu – Aś to ten, co A (czasownikowe użycie) bądź A robi (rzeczownikowe), albo jest Y, ale że Y zabronione bez spółgłoski, to I, końcówka mnoga. 

       

      2.2 Kto jest I: to potem jednak

       

      3 Jeśli Ać jest żeńskie i A, uje, to męskie At czym? I czy wolno nam je przyjąć nie wywiódłszy pierwej? No więc Ując (Ać) uje się to, co Ate, możliwe do Ania. Co jest Ate? At. Aty. Czyli "bogaty" to tyle co "bóg możliwy do ania"? Raczej nie, raczej należący do Aty, jest zatem pani Ata, czyli należąca w jakimś sensie do pana At.

       

      1.1 Pieśń A nie zawierała słów, była samą melodją – to był raj, wszystko istniało w niewyrażalnym – w... W.

       

      1.1.1 A! A to również wdech – to bardzo ważne czuję...

       

       

      Edytowane przez Olgierd Jaksztas (wyświetl historię edycji)
  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Otóż i pierwsza błarzecz (俳句) słowieńska: Z kraju 日本, a po naszemu Śnipieni ród swój wiodąca.     "GWIEŹDZIW PIĘCIOBŁOCZNYM RODZIŚNIA"   G-Wie-Ź-Dzi-W : 5 jednostek czasowych; Pie-Ę-Cio-Bło-Cz-Ny–M : 7, Ro-Dzi-Ś-Ś-Nia : 5.   (W językach słowiańskich samogłosek prawie nie słychać, nam tylko się wydaje)     Objaśń:   Gwieździw: 1) zdziwienie gwiazd, któreż 2) gwiezdnym dziwem; 3) rozkaz: dziw się rozgwieżdżeniu, 4) dziwny niczym gwiazdy, 5) dziwiący się niczym gwiazdy, 6) dopełniacz do "gwieździwa" (Gwieździwo: 1) to, z czego gwiazdy, 2) to, co do gwieżdżenia służy)   Pięciobłok: 1) winda w bloku, 2) popiątny obłok, 3) popiątny blok 4) pnący, w budowie blok, 5) winda do chmur   Rodziśnia: 1) macica snów, 2) wydająca rodzisie (Rodziś: rok (Rok: 1) to, co wydarza się cyklicznie, 2) rodzaj męski "rzeczy" (Rzecz: to co wyrzeczone, nazwane), czyli ten co nazywa, jak w słowie prorok) miniaturowy na miarę dnia jednego, 2) dziecko rodzica), 3) czasownik "rodziśnieć" w trzebie częstotliwej (Rodziśnieć: stawać się rodzisnym (Rodzisny: patrz Rodziś), 2) ród śnieć (Śnieć: usypiać), 4) czasownik "rodziśnić" (Rodziśnić: czynić rodzisnym (Rodzisny: czule drogi komuś) 5) dopełniacz do "rodzisień" (Rodzisień: rodzący siona), 6) przymiotnik "o cechach rodziśni"     Wykładziny tejże Błarzeczy:   1: Zdziwień gwiazd windy w bloku i jej pasażerom macica (albo macica gwieździwa)   2: Dziw się gwiezdnie pasażerom swoim windo w bloku odradzająca się codzień lub rodząca sny   3: Gwiezdny dziw windy czule przywiązuje się do pasażerów   4: Zdziwienie gwiazd jest macicą snów dla pasażerów   5: Macica rodząca gwiezdne dziwy dla pasażerów wind   I oczywiście 6: Pnącym się do obłoków macica gwiezdnych zadziwień.   Itp... (każdej z wykładzin wyraz inny płyn – płynność – góry i doliny w mowie posiada)     Błarzecze to zechciało być napisane o migotaniu odblaskowych ziarenek w podłodze windy, a w tramwajach szczególnie podobnie widać – jest tak dzięki rodziśniom (do wykładziny 1), rodzącym gwieździwo; dla windy jej podłoga jest niebem (do wykładziny 2), a każdy kurs jest dla niej niczym cały dzień, a każdy kurs dla pasażera ma moc przemiany – każda winda z natury podróżuje do nieba – "rodząca sny", "śni" – baśni, pieśni, są to gwiezdne dziwy, istoty z wind w blokach przyjazne zasadniczo (do wykładziny 3); gwieździwo jako niebo dla windy jest ojcem (do wykładziny 4), ale potrzebuje naszego zdziwienia, aby módz narodzić windę powtórnie jako szczęśliwą i nieśmiertelną, a wtedy będzie ona windą zdziwienia dla gwiazd (do wykładziny 5), co oznacza, że podróż do gwiazd jest dalszą przygodą dla nas w windzie i z windą, niżeli podróż do obłoków (do wykładziny 6)      
    • Coś wypadło z korony, ulotniło się z głowy; że akurat tej zimy... Zostawiam nikłe słowo.   Między wersem, a wersem - to sprawdzone dokładnie - odleciało gdzieś z wiatrem, ale rym nie wypadnie.   Gdy skończyła się zima, powitała świat wiosna, tylko to przeminione odleciało - rym został.   I zajęłam się rymem, uraczyłam... paradnie; włos niejeden na głowie, i "korona nie spadnie."        
    • zawsze tracą żeglowność  sztuczne usta ciągną na dno wypełniane spermą rozluźnią łonowe chrząstki  zbierając w podbrzuszach płyn    mijam twój smutek  w małym mieście    spoglądając na was z deszczowego ogrodu  obracam w palcach  nasiona pradawne na ucztę zaduszną  czy miłośnicze    przywołanie               
    • Jakże to, In Śnieżka?   I noga... Sposoby; boso psa goni.   Na molo meloman.   Omimo, że na molo maneż - omimo.   I za kołami mało Kazi.   Noteble, żelbeton.        
    • @Olgierd Jaksztas Trzeba pisać paragrafy. Przede wszystkim matka M jest narzędnikiem od O – eM, przy czym E jest tu raczej do zaniedbania, liczy się M; samo O z kolei wynika z A, podstawowej samogłoski (w Sąskrycie były tylko trzy, A I U; O = AU, E = AI, u nas rdzenie także przybierają trzy formy, spółgłoski trzy brzmienia) jako wołacz – O jest wołaniem do A. A rozdziela i porównywa, to a to, ale przede wszystkim jest okrzykiem znaleziska, zrozumienia, tryumfu. O wołające "Ooo przyjdź" = "A przyjdź" – to jest nakaz wręcz, zaklinanie. A zaklina. Jest jeszcze A płaczu dziecka i A tulenia. Teraz. M mieszka nad podniebieniem, zatem i A nosowe, Ą (dzisiaj przez O), jest najpierw, co przypomina AUM Ińdziów, też nosowym najpierw AU a potem O, Ą czyli, będące... Nasze nosowe to jednak dzisiaj "OĄ", "EĘ" się wymawia, a my że współczesnego chcemy rozkwitu dokonać. Tak czy siak, wypada tak:   1. Najpierw było A. Najpierwsze jest A, bo i nie było żadnego było, a wszystko jest. Z Nieba przyszło prabóstwo A i dało uśmiech i dało radość, ale nie Ha Ha, bo to czkawka, tylko czystą wielorybią pieśń życia. Rzeczownik A to radości i pieśni, a wiele A i mnożyło się A od bytu do bytu, zarażało sobą... Przymiotnik A – wszystko było A, posłuchaj A! A! wołania, tych bytów Anych przez A! – czasownik AĆ i rozkaźnik AJ. Uwaga: nie ma oczywista takich, ale są zgodne z Duchem, i na tym polega nasza metoda, nigdy nie stosowana dotąd inaczej niż zabawka (Duch domaga się powiedzi tego). A to płacz, Aj to ból, lecz Aj to również zachęta niby "nuże" wraz z ruchem otwartą dłonią ku górze: tak to czuję.    2. AĆ to nie tylko bezokolicznik, ale Ta Ać, jak Mać (zmiękczone końcówki to dawny rodzaj żeński jak się zdaje). Jeśli jest ta AĆ, to musi być również Ten AT, a wiemy że OT to ojciec, Ociec. Teraz: od A u nas w rodzimych zaczyna się tylko A, reszta słów przyjmuje J lub W. A zresztą ma zwarcie krtaniowe przed sobą, ale nasze dzisiejsze A rozdzielające to już co innego. A z J to Ja, A z W to Wa, my dwaj. Etymologja prawdziwa nieważna, Duch tak to urządził by nawet nie znając dojść tego, co trzeba, co jest zawarte w tym "systemie", "organiźmie", po polsku – żywocie chyba najładniej. Już widać że tam M przyszło przed A (W zresztą z rozwarcia lekkiego ust przy M), jednak chcemy aby samo wyszło nam. Tak samo zapomnimy że Ot to ojciec, a zresztą At mamy.   2.1 Ać to robić Achy, wytwarzać je i pobudzać do achów, Ać to również bóstwo Ania, czynności Ania, schowania – ono Acha w każdym Asiu – Aś to ten, co A (czasownikowe użycie) bądź A robi (rzeczownikowe), albo jest Y, ale że Y zabronione bez spółgłoski, to I, końcówka mnoga.    2.2 Kto jest I: to potem jednak   3 Jeśli Ać jest żeńskie i A, uje, to męskie At czym? I czy wolno nam je przyjąć nie wywiódłszy pierwej? No więc Ując (Ać) uje się to, co Ate, możliwe do Ania. Co jest Ate? At. Aty. Czyli "bogaty" to tyle co "bóg możliwy do ania"? Raczej nie, raczej należący do Aty, jest zatem pani Ata, czyli należąca w jakimś sensie do pana At.   1.1 Pieśń A nie zawierała słów, była samą melodją – to był raj, wszystko istniało w niewyrażalnym – w... W.   1.1.1 A! A to również wdech – to bardzo ważne czuję...    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...