Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
gdzieś tam gdzie nie zachodzi
spotkam matkę
jedyną powierniczkę tajemnic


kiedyś popłakałaś się drobnym maczkiem
musiałem ci towarzyszyć, ale uwierz
warto było czytać te same książki; słuchać winylowego
Cohena, obgadywać malarzy pod nosem, że pili;
zachwycałaś się krystyną córką lavransa pamiętasz,
toczyliśmy boje o femme fatale polskiej wsi przy kawie
młodzi przetańczyliśmy mieszkanie wzdłuż
na trzecim piętrze latem

jestem winien tysiące uśmiechów codziennie
noszonych w siatkach słów trosk i myśli
wiesz dobrze; za zapach twoich ruskich pierogów
dałbym się zesłać nawet na sołowieckie wyspy

matko moja
powierniczko mojej kurzej ślepoty
tyle chciałbym powiedzieć

wszystko dla ciebie
Opublikowano

dopieścić miejscami, jak powiedziała Alter.
tekst jest mi bliski, lubię Cohena, Sigrid Undset i cała
Norge to moja pasja - tej książki jeszcze nie czytałam,
ale wzruszyła mnie Olaf syn Auduna. pierogi ruskie, to
ulubiony obiadek :P. nie muszę więcej dodawać

zdrówka i serdeczności Espena Sway :)

Opublikowano

A ja sobie przeczytałem całośc i mam wrażenie, że musi po prostu tak zostac. Ten utwór jest pisany na cześc Osoby, zatem słowa, jakie by nie były, są. Zresztą klamra i ostatni wers świadczą o ładunku emocjonalnym, podkreslają co mają podkreślic.
Jak dla mnie - świetny wiersz.
Pozdrawiam.

Opublikowano

chciałeś komentarz to masz:)
jest sporo emocji ale uważam że nie ubędzie ich gdy trochę poprzycinasz tu i tam,Iza idzie w dobrym dajrekszyn
Ja (taka słabośc) "pochyliłabym" trzy pierwsze wersy,i może wyrzuciłabym "swoją matkę" z drugiego,i tak jest JEJ dużo w całości(ba,nawet w tytule;))
ogólnie to jestem pod wrażeniem ale ciiicho sza,pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Masz racje. pewnych slow nie mozna powycinac, ale tu i owdzie cos sie zrobi;)
teraz nie mam serca Go kroic.
dziekuje serdecznie za uwage.

Pozdrowka

:)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ja uważam podobnie jak Michał; okroisz to już nie będzie to,
wiersz ma dedykację i mocno wierzę,że w trakcie pisania wszystkie
wyrazy miały znaczenie, ale jak już nie wytrzymasz, to tylko minimalne
skrawki. Pozdrawiam ciepło.Też bym chciała żeby tak syn o mnie...(?) :))) EK

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Manek dziękuję
    • @Marek.zak1 przychodzę zawsze z porą ksjężyca Jak on prosto w ramiona kochanki  Nie znaczę więcej niż intercyza Rankiem wychodząc tylnymi drzwiami   To tak z innej perspektywy. Bardzo liberalne podejście do życia i relacji bo stereotypowo facet ma większe skłonności do skoków w bok    Pozdrawiam 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Ciepełko? W kostnicy? A może to wiersz o efekcie cieplarnianym?
    • Tłum niewidzialnych na naszych ulicach mknie rozebrany do krwi oraz gnatów. Pędem biedaków, bezdomnych tłum gna ów prosto w ciepełko z napisem kostnica.   Tłum niewidzialnych — na czyich ulicach? Tych, którzy są na nich kiedy zmierzchnie. Oni spiąć na nich opuszczają je we śnie lub kiedy zgaśnie w latarni dusz iskra.   Beton i ziemia — plastik oraz słońce. Bardzo odległy blask smutny z zapałek. Beton i ziemia — przedsionek do końca   i koce do cna, do nitki wygrzane. Beton i ziemia — nie wszystko stracone — beton dla ziemi, ziemia ciałom kalek.
    • O synu mój — głos w gasnącym dzwonie,  czy słyszysz mnie, gdy cień się kładzie?  Gdy noc, jak welon, snuje się po tronie  dni, których nie odzyskam w zdradzie?   Kochałem cię w milczeniu ścian,  w spojrzeniu, co nie znało słowa —  lecz serce drżało — jak pusty dzban,  gdy wiatr w nim szuka snu – bez słowa.    Twój śmiech był światłem, lecz ja, z        kamienia,  nie znałem blasku – tylko cień.  Więc gubiłem cię… bez pożegnania,  jak dusza gubi ślad przez dzień.    Teraz, gdy tętno gaśnie w zmroku,  a mgła spowija każdy ruch —  widzę cię znów — u twojego progu,  z dzieckiem na ręku — jak dawniej Bóg.    Niech twe ramiona nie znają chłodu,  niech dłoń twa trzyma świat bez win.  Ja odejdę — w cień, wśród lodu —  lecz we mnie zawsze: ojciec i syn  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...