Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

porwał mnie anioł w zachwyceniu
i uniósł na ziemię lesistą i wyniosłą
ujrzałem góry
góry łagodne jak grzbiet jelenia traw
traw soczystością spływające
do ludzkich domostw

nad Caryńską połoniną
niebo kołyszą skrzydła kruków
a dzwon cerkwi w wypalony czas zaryty
podzwania po słonecznych wzgórzach
po opuszczonych dziś ogrodach

ziemia bez władców i bez bogów

niedźwiedź tu panem wójtem wilk
żadnej łaski dla poddanych
ogień był bogiem wszystkich stworzeń
zanim człowieka został sługą
zanim z niedźwiedzia wilka ognia
powstał człowiek

w jego oczach dwa krzemienie
ból i nienawiść bóg i diabeł
i ujrzałem ścianę lasu mroczną
związaną korzeniami jaworów buków
dębów cisów
z rozmachem ciął i las
otworzył
ziemia stała się odtąd jego drogą

on pozostał
dobrym duchom wzniecił wonne palenisko
przed deszczami dla ochrony
postawił dach jodłowy ściany
wypełnił je dziecięcym krzykiem
wolny był i wytrwale
poskramiał ziemi tej naturę
dobry duch mu błogosławił

to
na co patrzę jego dzieło
on rozsłonecznił wokół wzgórza
siejbą wszelakich zbóż
świątynne wieże wzniósł nad drzewa
jego ślad zarasta dziś kolczasta róża

potoków pytać imion wiosek dawnych
władyków
pytać góry wpół ocienione jesionu liściem
brzozy grabu i leszczyny

w zwierciadłach studzien
od dawien dawna niezmąconych cynowym wiadrem
tkwią kamienie
powyrywane z fundamentów
czyim gniewem za jakie winy zemstą jaką
zgorzkniały owoc czereśnia zrzuca w obrus
z pokrzyw
skarlała jabłoń w robaczywej rodzi pustce
ujrzałem drzwi świecące próchnem
dokąd prowadzą
czy nie w sień jednego domu
dla nas wszystkich
krytego darnią domu śmierci

i zobaczyłem

na żywicznej kolumnadzie
wielkie niebo obejmowało okrąg ziemski
sklepieniem potrójnej tajemnicy

rozjarzona
godziną wschodów i zachodów
śpiewem wrastała i wzrastała
Cerkiew Chrystusa Króla

Opublikowano

zamieszczony tu wiersz ma około 5-6 lat; z czasem przybrał formę poematu epickiego; ciekawy jestem odbioru zwłaszcza tych wędrowców, którzy opisane tu pejzaże znają z autopsji; przerażonych długim dystansem zapewniam - po Bieszczadach można błądzić nie chcąc się odnaleźć. autor.

Opublikowano

potoków pytać dawnyc imion wiosek władyków
pytać góry wpół ocienione jesionu liśiem
brzozy grabu i leszczyny

w zwierciadłach studzien
od dawien dawna niezmąconych cynowym wiadrem
tkwią kamienie
powyrywane z fundamentów
czyim gniewem za jakie winy zemstą jaką
zgorzkniały owoc czereśnia zrzuca w obrus
z pokrzyw
skarlała jabłoń w robaczywej rodzi pustce
ujrzałem drzwi świecące próchnem
dokąd prowadzą
czy nie w sień jednego domu
dla nas wszystkich
krytego darnią domu śmierci

Jacku.. porwałeś:)))))) chwyciłeś za rękę i pokazałeś wszystko co najpięknniejsze:))) dziękuje!

wrócę...

Opublikowano

PS. taka legenda, ładnie ubrana w słowa, dla mnie mogłaby być w zapisie wprost prozowym. Momentami za dosłownie - choćby dom śmierci - omówienie, metafora czy niedopowiedzenie byłyby lepsze (się czyta ;).
Ładna myśl, a kompozycja temu służy, koniec podniosly, ale czysty, jak wschód słonka. Chciałbym słyszeć więcej odautorskiej (narratora) refleksji - bo obrazy piękne i urokliwe, nie zawsze chcą gadać ;) więcej, niż malują, ale może trzeba się w to spokojnie zagłębić - to tylko na gorąco podrzucam Ci - Poeto i Tłumaczu Wszelkich Miejsc i Okoliczności ;)

Opublikowano

"i ujrzałem ścianę lasu mroczną
związaną korzeniami jaworów buków
dębów cisów
z rozmachem ciął i las
otworzył
ziemia stała się odtąd jego drogą"

i to... kurcze... piękne... nie złość się jak będę tak jeszcze wybierała sobie...

Opublikowano

Roman Bezet.; Dyżurny Korektorze! kiedy właśnie wymarłe wioski niosły dojmujący zapach śmierci,
spustoszenia na marę Apokalipsy; wiem - że to długo mnie prześladowało, i na tle
boskiej przyrody zalegało ciężkim cieniem na świadomości; dlatego nie jest to
sielski obrazek pasących się baranków, i masowo kwitnących po zagajnikach
zawilców anemonów ani lilii złotogłów; z tego można się otrząsnąć jedynie na
szlakach wielkich połonin: Caryńskiej i Wetlińskiej, czy w drodze na Tarnicę,
Krzeminiec, Rozsypaniec...Wysoko, pod niebem można z tego kręgu śmierci nare-
szcie się wyrwać. Sądzę, że to i tak jednostkowy obraz stamtąd wyniesiony i
niesiony przez lata - ale gdy tam wracałem - on się tylko utrwalał, nie zmieniał!

Opublikowano

ten fragment ze ścianą lasu:) i ja go mam w głowie:))) z Caryńskiej w stronę przełęczy Wyżniańskiej jest las, ciemny, gęsty miejscami podmokły gdzie po ziemi snują się gęsto korzenie:))) ale idąc za Toba Jacku, ja nie czuje sie jak na szlaku turystycznym... tylko jak na ścieżce wydeptanej przez zwierzęta... no i te wioski, dawno zapomniane... które poznać można tylko wiosną, po kwitnących zdziczalych drzewach owocowych... tak właśnie jest z nieistniejącą już wsią Caryńskie... po niej jeszcze zachował się cmentarz z ruiną murowanej kaplicy grobowej - no i znalazłam Jacku we wspomnieniach "dom śmierci" obok zdziczale jabłonie... CARYŃSKIE... czego jeszcze się doszukam??? czemu schodzisz ze szlaku do wyludnionej wsi?

a jeśli to tylko moja fantazja, to też jest świetnie:))))

Opublikowano

ale dużo tekstu - u mnie to by z 10 wierszy z tego wyszło:)))
podziwiam - naprawdę,
z rozmachem i odnosi się wrażenie, że autor wie co pisze:)))
ja w Bieszczadach byłam raz - przeżyłam (dziś tylko zastanawiam się - czy na szczęście)

pozdrawiam

Opublikowano

Zatopiona Arka...och Jacku, dostarczyłeś mi tyle wspomnień; siedziałam do późna i oglądałam zdjęcia; cmentarz z I wojny św. na Chryszczatej, usypany kamienny kopiec, a na nim krzyż; cerkiew w Komańczy, cokół krzyża przydrożnego przy drodze prowadzącej do Heniowej z 1888 roku; stary, drewniany krzyż na cerkwisku w Krywce – ‘pospinany’ sznurkiem...łaziło się, oj łaziło; ściany lasu poprzetykane połoninami, potoki, strumyczki; ja chcę by:
porwał mnie anioł w zachwyceniu
i uniósł na ziemię lesistą i wyniosłą
ujrzałem góry
góry łagodne jak grzbiet jelenia traw
traw soczystością spływające
do ludzkich domostw


dzięki wielkie za te pejzaże i wspomnienia:)
pozdr./V.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




palcem ugaszna wieś, tak jak i Wołosate z jej piękną i niejstniejącą już cerkwią... i wiele wiele innych wsi...
błędy w tych paleniskach pogasły, a jabłonie rosną dalej... cmantarz w Wołosatem, nowa wieś, cmentarz w Caryńskiem, wiatr i trawy gnące się w pokorze - to są Bieszczady...
no i wino! śpiew, ogniska i taniec:))) lekki sen w stodole i przemoknięta mapa (o konserwie turystycznej nie wspominając):) i można jeszcze tak długo...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



i to właśnie widac w utworze,dobrze że nie ma baranków i zawilców anemonów(masło maslane:), siedze w domu a czuje wiatr i czuje że coś było,minęło, zastygło,pachnie śmiercią,próchnem i chłodnym cieniem. Brr(się wkręciłam) a więc dzięki.
Opublikowano

kalina kowalska.; wyżyłem się, znajdując właściwą formę dla wypieku; widać gigantomania to moja
mania;
"odnosi się wrażenie, że autor wie co pisze" - dobre wrażenie to moja
specjalność; /!?
kto był raz w Bieszczadach, ten tak naprawdę nigdy z nich nie wyjechał; tam się
stale na siebie czeka;
o "szczęściu" wypowiadać się nie będę, ale wierzę kobietom, kiedy o nim mówią;
natomiast nie wierzę poetom, ani filozofom kiedy o nim piszą /patrz:Wł. Tatar-
kiewicz!/; :)) J.S

Opublikowano

Miłka Maj.; rodzina bieszczadzkich włóczęgów zaiste imponująca! masz wspaniałe pamiątki - te
zdjęcia utrwaliły to coś bezpowrotnego, w tym naszą młodość /!/
wysyłam Ci znajomego Anioła /trzeba było studiować angelologię! to miało by się te
znajomości/ a on Cię na modlitewną prośbę już porwie - uważaj! bo może do siódmego
nieba; :)) J.S

Opublikowano

Jego Alter Ego.; widzę, że też otworzyłem zakurzone szufladki...:)
zawilec narcyzowy to nie "masło maślane", lecz nazwa gatunkowa obejmująca
taki gatunek, który występuje w ściśle wyodrębionym terenie - górskim!
w Polsce są 4 gat. zawilców; a więc zawilec gajowy /pełno go pod Krakowem w
Lasku Wolskim i Dolinkach podkrakowskich, m.in. w Dolinie Będkowskiej, Bolecho-
wickiej, Prądnika, Kobylańskiej...jest także wczesnowiosenny ale rzadki zawilec
żółty i niżowy zawilec wielokwiatowy, bytujący w słonecznych zaroślach; pominą-
łem różniące się łacińskie nazwy klasyfkujące - ale najważniejsze - wszystkie są
pod ścisłą ochroną.
wiem, co piszę, jak już piszę, tak a pro po's; :) J.S

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      postępu, wygody i czyjegoś zysku,   pozdrawiam!
    • @Migrena godzinkę trenowałam, uciekł mi dzień, bo się zrobiło ciemno, teraz by się porobiło comme si, comme ça:) czas poczytać:) popołudniowa herbatka:)
    • Jest Niedziela. Za oknem popołudnie; dzisiejsze, w odmienności do całej Soboty, dopuszczajace do miasta mało słonecznego światła.    Uważny Czytelnik z pewnością rozpoznał - w początkowych słowach powyższego akapitu - nawiązanie do "Rozmowy przez ocean" - piosenki wykreowanej przez Andrzeja Sikorowskiego zapewne w tysiąc dziewięćset osiemdziesiesiątym piątym roku, a wykonywanej później także przez Marylę Rodowicz. Pomijam celowo przedstawienie większej ilości szczegółów, jak również zamieszczenie linku do wspomnianiej piosenki. Przecież Czytelnik, chcący przenieść się myślą i uczuciem do song'owej sytuacji, może uczynić to bez mojego pośrednictwa.     Autor bieżącego opowiadania - zgodnie z tym, na co mu przyszła ochota - sięga po piwo. Czerwone Pszeniczne, butelka nabyta poprzedniego wieczoru. Któż mnie, Corleone'owi11, zabroni, oprócz moich własnych myśli? One pozwalają, wewnątrzumysłowa decyzja dopuszcza. Prawda, że pewien kłopot z aurą jest możliwy, ale z drugiej strony - wokół jest tyle energii. Świadomość i wola decydują, żeby intencjonalnie sięgnąć i zaczerpnąć, też intencjonalnie, po stosowną ilość. Sięgam.     Butelka odkapslowana - skoro odkorkowujemy wino, to piwo odkapslowujemy. Nachylam ją i przelewam - kufel czeka. Spokojnie i cierpliwie. Ten kupiony w sklepie z pamiątkami o nazwie "Szafa Gdańska", mieszczącym się przy ulicy Garbary 14; wiadomo, którego miasta i że w jego staromiejskiej części.     Piszę stopniowo i stopniowo wychylam - sączę - czerwonopiwny w barwie trunek. Procenty nie przeszkadzają w myśleniu - jestem im wdzięczny. Dzięki.     Pamiątkowy kufel z miasta, z którym - zbiegiem okoliczności, a naprawdę jedną z międzywcieleniowych decyzji - łączy mnie wiele.    Gdańsk. Spędziłem w jego Głównym Mieście sporo, sporo czasu. Trudno byłoby zliczyć godziny co najmniej kilkunastu week-end'ów, ale także dni przed miedzynarodowymi wyjazdami, jak chociażby ten do Brazylii. Podczas właśnie tego poznałem Gabrielę... Przetańczona noc: tyle mogę - i tyle wypada - napisać. Nie proś, Czytelniku, o szczegóły. Wiem, że chciałbyś je znać; cóż, ciekawość. Gdybym był Tobą, też zapragnąłbym je przeczytać, a Ty, gdybyś był mną, też pominąłbyś ich przedstawienie.     Od tamtego week-end'u - od jego dni - minęło dużo czasu. Więcej niż rok. Minęły spotkania - te, które były, jak również upłynął czas tych, do których nie doszło. W porze tej inne kraje stały się naszym osobnie czasowym udziałem: jej Grecja, Albania Serbia i Niderlandy; moim Sri Lanka, Tajlandia, Gruzja, Peru i Boliwia.     Ludzie poznają się w miastach, miasta spotykają ludzi. Gdańsk nas poznał i przywołał do siebie na powrót. Można uznać to za, znów przysłowiowy, zbieg okoliczności, jako że pochodzimy z odległych miast. Czy to ważne, z których?     Gabriela i Gdańsk. Gdańsk i Gabriela.    Wysączam z kufla resztkę czerwonego, aromatycznego napoju. Zmrok już zapadł, ale godzinowo to wciąż popołudnie.     Nie spodziewałem się. Ona też nie. Ani wtedy, ani kilka tygodni temu.     Jest Niedziela, popołudnie zbliża się do wieczora.    Gabrysia i Gdańsk...       Kartuzy, 9. Listopada 2025 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • A nora Aarona   No, geju, kata Azy zaatakuj! - Egon   Po to ozłacał zootop?
    • @Berenika97   więc tańcz Nika do białego rana :)   a ja, z niezwykłą przyjemnością będę pośród gwiazd, podawał Ci kryształowe kieliszki z Dom Pérignon Plénitude.   i będę zachwycony :)    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...