Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Jak w każdy wakacyjny weekend wyjeżdżałem na działkę.Tym razem postanowiłem zostać sam.
Następnego dnia przyjadą rodzice i razem pojedziemy do domu.
W pobliżu działki znajdował się od dawna tam stojący,samotny las.
Powoli dogasał dzień .
Korzystając z jeszcze widocznego porywu słońca postanowiłem tam wyruszyć.
Mknąłem więc na swoim rowerze mijając po drodze wiecznie zielone drzewa nieco już zakurzone przez samochodowy pył.
Gumowe koła mojego pojazdu powoli się obracały nieustannie napędzane przez pokryte włoskami mięśnie nóg a ja miałem przed sobą jedynie międzygalaktyczną przestrzeń.
Samochody,które mnie mijały udawały,że wcale mnie nie ma traktując jak mały punkcik na swojej drodze.
Wykończony przez mrok,suche powietrze oraz złowieszcze istoty dla.których stanowiłem niezwykle ważny element w ich układzie pokarmowym dotarłem niczym niestrudzony wędrowiec na kraniec świata.
To była granica,której nie mogłem przekroczyć w przeciwmnym razie moja ludzka powłoka rozprysłaby się na tysiąc kawałków stanowiących póżniej ciekawy okaz dla wędrownych turystów.
Zawróciłem.
Po męczącym treningu dla nóg czekało mnie jeszcze popracowanie nad rękoma.
Nadeszła pora nadania blasku ciągle spragnionym źdźbłom trawy.
Popatrzyłem jeszcze raz na tęczowe rybki wesoło baraszkujące w stawie,który był główną atrakcją działki.
Nakarmiłem je chociaż moja mama zrobiła to całkiem niedawno.
Pewnie zdechną z przejedzenia.Szkoda - takie fajne żyjątka.
Wyciągnąłem więc żelazne zapasy z lodówki,najadłem się do syta i zacząłem oglądać telewizję.
W okienku emitowali straszny film pod strasznym tytułem w,którym krwiożercze zombie pożerają żywcem bandę nadętych,rozwydrzonych nastolatków ukrytych gdzieś w domku na bezludziu.

Opublikowano

to nie jest udany tekst. Osobiście radziłbym go zarzucić. Tu się kompletnie nic nie klei, styl jest fatalny, a pokryte włoskami mięśnie to już absurd, z którego nie wiadomo czy się śmiać, czy płakać. Drugim kategorycznym błędem (zdradzającym totalną nieznajomosć podstaw biologii) jest "od dawna tam stojący, samotny las". Pomijam już aspekty stylistyczne (powinno być: stojący tam od dawna), oraz logiczny wymiar wyrażenia "samotny las" (jaki to jest samotny las? samotne może być drzewo, a las? że nie ma innego lasu w pobliżu? a jakby był drugi las obok, to już by nie był samotny? :/), ale - na litość boską - to jest narrator pierwszoosobowy, a zatem (z definicji) nie powinin być wszech wiedzący. Z tego, co wiem, drzewo rośnie do "dorosłych" rozmiarów jakieś 40 lat, a zatem las stoi tam jakieś pół wieku. Czy twój bohater ma więcej? Podejrzewam, ze nie. W takim razie las stoi tam dla niego od zawsze!!

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Kładę się bezwładnie jak kłoda, droga z żelaza, czarna owca pod powierzchnią bałagan, para, hałas. Stukot setek średnic, mimikra zjełczałego stada, przedział, raz dwa trzy: nastał dusz karnawał. Chcą mi wszczepić swój atawizm przez kikuty, me naczynia, czuję dotyk, twoja ksobność, krew rozpływa się i pęka, pajęczyna przez ptasznika uwikłana- dogorywam. Stężenie powoli się zmniejsza, oddala się materia. Rozpościeram gładko gałki, błogosławię pionowatość, trzcina ze mnie to przez absynt, noc nakropkowana złotem, ich papilarne, brudne kreski, zgryz spirytualnie wbity na kość, oddalają mnie od prawdy, gryzą jakby były psem! A jestem sam tu przecież. Precz ode mnie sękate, krzywe fantazmaty! Jak cygańskie dziecko ze zgrzytem, byłem zżyty przed kwadransem, teraz infantylny balans chodem na szynowej równoważni latem.
    • kiedy pierwsze słońce uderza w szyby dworca pierwsze ptaki biją w szyby z malowanymi ptakami pomyśleć by można - jak Kielc mi jest szkoda! co robić nam w dzień tak okrutnie nijaki?   jak stara, załkana, peerelowska matrona skropi dłonie, przeżegna się, uderzy swe żebra rozwali się krzyżem na ołtarza schodach jedno ramię to brusznia, drugie to telegraf   dziury po kulach w starych kamienicach, skrzypce stary grajek zarabia na kolejny łyk wódki serduszko wyryte na wilgotnej szybce bezdomny wyrywa Birucie złotówki   zarosłe chwastem pomniki pamięci o wojnie zarosłe flegmą pomniki pogromu, falangi ze scyzorykami w rękach, przemarsze oenerowskie łzy płyną nad kirkut silnicą, łzy matki   zalegną w kałużach na drogach, rozejdą się w rynnach wiatr wysuszy nam oczy, noc zamknie powieki już nie płacz, już nie ma kto słuchać jak łkasz i tak już zostanie na wieki
    • @Migrena to takie moje zboczenie które pozostało po studiach fotograficzno-filmowych. Patrzę poprzez pryzmat sztuki filmowej i w obrazach fotograficznej - z moim mistrzami Witkacym i Beksińskim. 
    • @Robert Witold Gorzkowski nie wiem nawet jak zgrabnie podziękować za tak miłe słowa. Więc powiem po prostu -- dziękuję ! A przy okazji.  Świetne są Twoje słowa o Hitchcocku. O mistrzu suspensu. "Najpierw trzęsienie ziemi a potem napięcie narasta." Czasem tak w naszym codziennym życiu bywa :) Kapitalne to przypomnienie Hitchcocka które spowodowało, że moja wyobraźnia zaczyna wariować :) Dzięki.
    • @Robert Witold Gorzkowski myślę, że masz bardzo dobre podejście i cieszę się akurat moje wiersze, które nie są idealne i pewnie nigdy nie będą - do Ciebie trafiają. Wiersze w różny sposób do nas trafiają, do każdego inaczej, każdy co innego ceni, ale najważniejsze to do siebie i swojej twórczości podchodzić nawzajem z szacunkiem. Myślę, że większości z nas to się tutaj udaje, a Tobie, Ali czy Naram-sin na pewno. Tak to widzę :) Dobrej nocy, Robercie :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...