Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Uleganie złudzeniom


Wiktoria Hieacynt

Rekomendowane odpowiedzi

W balkonowych donicach wysiałam trawę,
Całkiem zieloną i całkiem w ogóle.
Przychodzę, przycinam udając, że pachnie,
Przymykam oczy, przeciągam się biorąc
głęboki oddech spalin, narażając się
na ostre spojrzenie starych dewotek.

Dyskretnie wysuwam młodą pierś,
Jakby sama wyskoczyła pragnąc
zanurzyć się w cieple dziurawego słońca,
pragnąc być rozszarpaną, odgryzioną,
przez jedną z tych bab, która urwała się
z kolejki do lekarza by ugotować obiad.

„Pierwsza myśl: o Matko Boska
Druga myśl: o ja idiotka!...” Starczy!
Wychodzę! Od tak! Wyjeżdżam! Koniec!
W połowie słowa! i czegokolwiek w połowie!
Bez przespania! Bez żalu! Bez ‘nic’! i bez ‘coś’!
Na oślep! Przed siebie! Instynktownie! We łzach
…zawrócę tuż przed dotarciem do celu

Rzucę się w pościel jakby była wysokim zbożem,
sięgnę po resztki jedzenia z podłogi
i rozkruszę w dłoni jakby były grudką ziemi.
Później siądę w kącie biorąc w dłonie jakąkolwiek
książkę i kołysząc się zasnę z nią na piersi,
jakby to był jeden z tych dni, w które
osy i muchy topią się w zielonej butelce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

straszy długością i szczerze mówiąc przypomina mi z lekka prozę, ale taką prozę którą lubię czytać-skoro jednak wklejony do poezji do się trochę po nim przejadę
"Przychodzę, przycinam udając, że pachnie,
Przymykam oczy, przeciągam się biorąc"-duże skupienie czasowników, nadaje dynamikę, jednak psuje trochę klimat tekstu, bo każe się czytelnikowi spieszyć
"Jakby sama wyskoczyła pragnąc
zanurzyć się w cieple dziurawego słońca,
pragnąc być rozszarpaną, odgryzioną"-znów czasowniki, ponad to trochę za blisko "pragnąc"
trzecia strofa w całości jakbyt wyrwana z "pawia królowej" (Dorota Masłowska)-przynajmniej dla mnie, to nie tyle zarzut, że źle tylko za prozowato, nie podoba mi się "pierwsza, druga" i ten wers "bez", za dużo wykrzykników (gdy jest ich za dużo tracą właściwą funkcję)
ostatnia też mi prozą zalatuje, ale ogólnie się nawet podoba
pozdrawiam:-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Patrząc przez okno, tym patrzeniem raczej smutnym. Sponad parapetu w typie lastriko, w którym wyłupało się kilka drobnych kawałków w czasach mojego dzieciństwa. Podczas zabaw z młotkiem i śrubokrętem. W wojnę…   Testowane były wybuchy jądrowe na pacyficznych atolach czy na płaskich terenach Kazachstanu… Jeden z okruszków trafił mnie wtedy w oko. Łzawiłem.   Ojciec zezował na mnie gniewnym wzrokiem jak na przegraną walkę Goliata na polu bitwy. Nie było łatwo w czasie próby odzyskania prestiżu.   Ale szedłem w górę z mozołem.   Wspinałem się po obsypujących kamieniach.   Kilka razy obsunąłem się na stoku. Skrwawiłem sobie boleśnie kolano.   Pies wesoło szczekał, merdał ogonem. Ojciec kazał wyjść z nim na spacer.   I szedłem wtedy. I idę nadal w te czasy napełnione szczenięcym śmiechem.   Uciekałem od siebie.   Uciekając w świat pustych otchłani, w których ciszą napełniał się każdy oddech.   I każde ciężkie westchnienie.   I wszystko oddychało w dalekich gongach stojącego zegara.   Kiedy pewnego razu, wyrwany ze snu wołałem, przestępując próg drugiego pokoju… — nikt nie odpowiedział.   Nie było nikogo.   Szukałem długo wśród mżących w powietrzu pikseli znajomej twarzy ojca albo matki…   Lecz tylko wgniecenia na fotelach świadczyły o ich niedawnej obecności.   Podchodziłem ostrożnie do drzwi, próbując się porozumieć ze skulanym za nimi głosem. Pełen nadziei…   Kiedy je otworzyłem, chłód owiał moje skronie tym chłodem idącym ze schodowej klatki, piwnicznej głębi.   Na drewnianej poręczy odłupana drzazga, promień zachodzącego słońca. Falujące na ścianach pajęczyny… W ogromnym przeciągu trzask zamykanych drzwi.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-05-06)    
    • @agfka bywa i tak:)
    • Nie mam ostatnio motywacji do pisania, więcej czytam. Dziękuję za komentarz  :)
    • @Leszczym Po co Tobie ta polityka, nie słuchaj idiotów
    • @Marcin Sztelak Dobre pisanie, mała uwaga, wszechświat raczej nas przeżyje, przetrwa
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...