Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

- Oczywiście, że znam Misia. - Odpowiedział Jego Pluszowa Doskonałość, niezgrabnie wygrzebując z siebie resztki kurzu. Jego złota wykałaczka iskrzyła się w świetle plafonu, który w związku z okolicznościami pełnił rolę księżyca. Dziwny zwyczaj penetrowania złotą różdżką uśmiechu podczas rozmowy czynił go niezwykle dumnym. Zazwyczaj robił to, by pokazać swoją niepodważalną wyższość nad rozmówcą Jeszcze się bowiem taki nie znalazł. Taki ktoś, kto mógłby patrzeć równie przenikliwie i dalekowzrocznie. Nikt taki, kto stojąc na tym samym stopniu ( co w gruncie rzeczy byłoby nielada wyróżnieniem ) sięgałby mu powyżej kostki. To, że wykałaczka była obecna w jego czerwonym uśmiechu również teraz, podczas rozmowy z Nią, nie było wynikiem ignorancji. Pasowała ona do Jego Doskonałości tak idealnie, że werbalizacja jakichkolwiek myśli nie mogła odbyć się dopóki nie wbił owego przyrządu poniżej nosa czasem aż po same trociny.


Swojej ukochanej nie musiał okazywać pogardy. Fakt, że była jago życiową partnerką uspokajał go na tyle, że nie zaprzątał sobie głowy wywyższaniem się podczas spotkań. Zawsze, od kiedy tylko ich krótkie rączki obtarły się o siebie po raz pierwszy, wydawało mu się, że kocha Ją całym swoim wypchanym wnętrzem. Ale jedyne, co potrafił jej okazać było czymś na kształt tolerancji. Tolerancji obecnościs świetlika w jego hermetycznym świecie. Jego wyższość była dlań tak oczywista, jak to, że dzieci śpią w nocy.


Jego Pluszowa Doskonałość wychował się jako Jedynak. Był pozbawiony jakiegokolwiek pluszowego towarzystwa przez długi okres swojego istnienia. Jak wiadomo, nieliczne tylko misie doznają komfortu posiadania rodziców. Fabryki produkujące misie całymi rodzinami należą do rzadkości. Rzadko też zdarza się, że taka rodzina na dłuższą metę jest szczęśliwa. Niezwykły związek emocjonalny, powodowany wspólnotą materiału (arystokraci lubią mawiać - wełny), nie pozwala przeżyć im owych tragicznych momentów, kiedy pozbawione wszelkich uczuć ludzkie dziecko wyrywa tak bliską kończynę, lub z zapamiętaniem grzebie cyrklem w oku. Jedynaka omija ta psychiczna męka, a wszelkie obrażenia, typu dziura w brzuchu są dlań jakby oczywiste. Dlatego też wyobrażenie o wyjątkowości własnej osoby było jakoby kalectwem emocjonalnym Jego Doskonałości, z czego oczywiście zdawać sobie sprawy nie mógł.


-Oczywiście, że znam Misia. Ale Miś jest trochę za rozlazły. - Gdzie słowo - trochę - wyrażało chęć dyskusji wprawdzie, namiastkę chęci, dodane jednak jakby zupełnie z grzeczności. W tym wypadku o dyskusji nie było mowy. Także o grzeczności.
Jej Puszystość opuściła wzrok prosto w dywan. Z pluskiem. Strasznie pragnęła uronić choć jedną łzę. Na próżno odwiedzała perłowym wzrokiem świat jakiego nie mogła znać.
Miś był jedynym misiem, w jakim Jej Puszystość mogła znaleźć bratnią duszę. Jej oczy szkliły się na myśl o tym, jak strasznie czarnobiało ocenia go Jego Doskonałość.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Dekaos Dondi Natura potrafi się sama obronić. Soplowy sztylet jak niespodziewany cios i to taki na amen.  Mrocznie i zimnawo. Pozdrawiam !
    • Tekst powtórkowy?     Zaczął padać śnieg. Niebanalnie przymroziło tej zimy. Pierwszy płatek spadł mu na rękę. Pomyślał sobie: wszystko jest kwestią stanu. Tak naprawdę, to zmrożona woda. Jest nieszkodliwa. No chyba, że jest jej za dużo. Na przykład na dachu. Albo na powierzchni Ziemi. Tak luzem. Tam, gdzie jej nie powinno być. Może potopić to czy tamto. Jest jeszcze para woda. Cholernie może poparzyć.    Padało i padało.    Wybrał się do lasu. Podziwiać oszronione drzewa. Uwielbiał takie widoki. Wprost szalał za nimi. I jeszcze coś lubił.     Stał pod rozłożystym świerkiem. Otaczały go też inne, bardziej potężne drzewa. Gałęzie uginały się pod białym ciężarem. Nic dziwnego. Tu jeszcze trzymał większy mróz. Promieni Słońca dochodziło niewiele. Co jakiś czas słyszał odgłosy, osuwającego się śniegu. Lubił drażnić drzewa. Nie dawać im spokoju. Szarpać malutkie zlodowaciałe gałązki. Uważał, że to nic złego. Zwykła zabawa.     Złamał nieco grubszy konar. Miał z tym trudności. Był twardy jak kamień. Ale w końcu mu się udało. To tylko zwykła, nic nie czująca, cząstka lasu. Nie musiał się przejmować. Zabawa trwała nadal.       Właśnie schylił się po odłamaną gałązkę, by ją połamać bardziej, gdy usłyszał szelest. Nie zdążył uświadomić sobie, skąd dochodził. Z góry czy z tyłu. Poczuł niesamowity ból. Coś twardego i ostrego, utknęło w jego szyi. Głęboko i dokładnie. Ogarnęła go mroźna, wilgotna ciemność.     Po chwili, był zimnym trupem, leżącym na zimnej ziemi. Jasna twarz, widniała na biało – czerwonym tle. Zawsze czuł się patriotą.     *     Śnieg stopniał zupełnie. Tak jak ostatnie sople lodu. Nie pozostał najmniejszy ślad. Zgłoszono zaginięcie. Odnaleziono go po jakimś czasie. Miał dziurę w szyi. Śledztwo nic nie wykazało. Przede wszystkim, nigdy nie odnaleziono narzędzia zbrodni.  
    • @Deonix_ przyznam się bez bicia na dwa razy ale za to ze zrozumiem, już dawno nie czytałem baśni w których wszystko dobrze się kończy szkoda że ich tak mało powstaje. Z upodobaniem. 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Swoją drogą nie masz litości dla aktorów, moim zdaniem tylko Ewa Demarczyk by podołała - fantastycznie ślizgasz się po dykcji jestem zachwycony jak lekko a zarazem trudno się to czyta w sensie recytuje. 
    • @Berenika97 mnie trudno jest wiele rzeczy pojąć i wtedy pozostaje wiara dziecka nie analizuję a przyjmuję z wiarą. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...