Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Właśnie wchodzę w ciebie, mała...


Rekomendowane odpowiedzi

Twoje argumenty są jak cedry Libanu
włos lśniący lustr, rozczesuje go pomału
chociaż pewnie mówiły, że tak wstyd, nie trzeba
pod moim kirysem nie tylko serce rwie do nieba
ty może jesteś twarda i sucha jak ta skała,
ale i ona pod laską Mojżesza mokrą się stała
wszak Gabaonici podstępem, ja, jak strzała biała
feministką miałaś zostać. Właśnie wchodzę w ciebie, mała...

Jeślim Koriolanem, daremne prośby twej matki
gdyż jak Arktur lśnisz, a brzydkie są twe swatki
pohaniec macha ordynką, a cięższy miecz mam w dłoni
na suchych przestworach smok dziewice goni
ja jak harcownik biegnę wciąż przed siebie do ciebie
jak dywan pod nami płynie, jak wina nie w chlebie
to jedna z tych nocy, co tak krótko trwała
nie różami a prześcieradłem łoże nam posłała
dziewicą miałaś zostać. Właśnie wchodzę w ciebie, mała…

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Michale, a nie miało być Właśnie wchodzę w Ciebie Krystyno ? ;P
choć może zmienić imię na Susano, będzie nawiązanie do piosenki
mojego idola :)

a tak poważnie, to nieźle się przy nim :D, zresztą w Szkicowniku
już się wypowiadałam na ten temat. pozostaje mi żałować, że sama
nie potrafię tak pisać. ostatnio same smutne obrazy spod mojej
klawiatury wYchodzą ;) /trzecia reedycja w trakcie tworzenia/

P.S. ciekawe co Smok na to, na suchych przestworach smok dziewice goni :P

zdrówka i serdeczności Espena Sway :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja tak po sąsiedzku, panie Michale (Wołodyjowski od dziś?:)
Wiersz potraktuję jako zabawę, swawolną podróż przez epoki
z iście "rycerskim", biesiadnym też jakby humorem. Nie wiem
jednak czy dobrze to odczytałem? Jeśli tak, to niech brzękną
kufle, waszmości! :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wy tu sobie brzdękajcie kuflami, a ja jeszcze trochę się pośmieję:)

"ale i ona pod laską Mojżesza mokrą się stała
wszak Gabaonici podstępem, ja, jak strzała biała
feministką miałaś zostać. Właśnie wchodzę w ciebie, mała...

Jeślim Koriolanem, daremne prośby twej matki
gdyż jak Arktur lśnisz, a brzydkie są twe swatki
pohaniec macha ordynką, a cięższy miecz mam w dłoni"

matko i córko... Panie Michale, znaczy, Mały Rycerzu (:P), a może to nie miecz, tylko scyzoryk zaledwie? (:P)

no i co to za Oleńka pod laską się stała? (mokrą do tego - i to logiczne nawet...:/)

pozdrawiam serdecznie
eva

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś mi zapachniało egzotyką wschodu, czasy dawniejsze z obecnymi pomieszane - Liban - Gabbaonici - Mojżesz - dywan latający - gwiazdozbiór Wolarza poruszony jaśniejącym Arkturem - no i ta niedoszła feministka... Oj, jak się cieszę - uratowałeś niechybnie jedno stworzenie od zguby...
A różności faktycznie nawpychałeś dużo. A może to wpływ Kamasutry jakiej, albo i czego tam innego miłego...???
Pozdro Piast

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no proszę, jakież to myśli do głowy przychodzą właśnie wchodzącemu...

zamilcz już Michale, nie roztrząsaj myśli
bo za chwilę uśnie i już tylko przyśni
jej się miecz twój, co go dzierżysz w dłoni
miałeś już w nią wchodzić, a ona - nie płonie...


mniam:)

aaaa, potem to już tylko kończ Waść, wstydu oszczędź

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stasiu - co epoka, to i tak tak samo :)

Ewo - scyzoryk, tak ? To Liroy, ja tam Kaliber bardziej :)

Piaście - też, i trochę staropolskiego, tylko w sosie, powidzmy, cielesnym. i uratowałem feministke, tfu, podmiot uratował...

Chanah - dzięki wielkie - a jeszcze nie nadesłane, hm ???

Miłka - no wiesz :)

Dzięki wszystkim i pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie się nie podoba.
Tytuł prowokujący, a temat nawet dowcipny i to jest OK.
Ale jeśli już się używa rymów w wierszu to przydało by się zdecydować jaki on na być.
Tu wersy nierówne i ani średniówki, ani logiki.
Na przykład co mają cedry Libanu do argumentów.
Karkołomne to porównanie nawet jeśli przyjąć, że twarde, a do tematu nie pasuje. Wyskoczył ten Liban jak Filip z konopi.
“..włos lśniący lustr..”
Co to LUSTR ??? Lustro-luster w dodatku wynika z tego, że to lustro ma włosy.
Chyba, że czegoś nie rozumiem, ale dalej jest, że rozczesuje, więc pewnie włosy przed lustrem ta panienka rozczesuje.
I tak można przez cały wiersz.
Rozumiem , że miał to być erotyk. Aby nim się stał, trzeba by nad nim jeszcze popracować. Szczególnie nad odpowiednim ułożeniem rymów, które teraz raczej szkodzą wierszowi, niż go zdobią. .
Dla mnie to wiersz do gruntownej przeróbki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Macieju - a czytałem, super

p. Joanno - do warstwy technicznej, to pal licho, ja mam świadomośc, że zawsze można lepiej, ale tutaj trza i liczyc, i mnożyc, a mnie się nie chce po prostu.
Ale co do wersji treści, to już inna sprawa. Znajomosc symboliki - co mają cedry libanu do argumentacji - ano to, że symbolicznie głos Boga je łamał. a "lustr" to wcale nie jest lustro... i tak nie można przez cały wiersz :)

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś mi się napatoczyło:)
istnieje takie cudo jak pajączek piszczący dla dzieci chylących nos do przodu...
tak myślę sobie, że możnaby go troszkę przerobić (zamiast na garbienie się, reagowałby na zły rym, zamiast dźwiękiem - rażeniem prądem:)))

pani Joanno, ja proponuję takie cacko panu Michałowi założyć:))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • A więc usiądź tu. Wskazuję gestem puste krzesło. Przy stole. Przy tym stole z uschniętą różą w wazonie pękniętym na wpół.   Za oknami wiatr szeleści i szumi.   Snuje jakąś opowieść pośród drzew.   Pośród drzew rozchwianych w szpalerze.   Wśród topól, kasztanów…   Wśród nocy…   W pustym pokoju słońce wiszącej lampy. Zakurzone, szklane klosze z cmentarzyskiem czarnych much.   Wiszący nade mną ciężar śmierci. Nad nami.   A więc siada na krześle.   Otwiera usta, jakby chcąc coś powiedzieć.   Chwilę się zamyśla. Zamyka je znowu. Zaciska mocno, ukrywając wzruszenie. Tak, jak się widzi kogoś bliskiego po wielu latach.   I nic.   Jedynie szum dojmującego milczenia białej ciszy.   Zdawać by się mogło, że nie ma tu nikogo. Bo to prawda. Albowiem prawda. Tylko głód wyobraźni owiewający pajęczyny na jakichś nachyleniach ścian, załomach, mansardach, nieskończonych amfiladach pokoi oświetlonych kinkietami świec…   Ale mówi coś do mnie. Mówi zbudzonym cichością głosem. Takim płynącym z daleka rzeką czasu.   Niedosłyszę. Albowiem zagłusza go piskliwy szmer wzburzonej we mnie krwi.   A więc mówi do mnie, poruszając bladymi jak papier ustami.   Wyodrębniam ze słuchowych omamów niewyraźne słowa.   I próbuję ująć jej dłoń, którą trzyma na stole przy talerzu z okruchami czerstwego chleba.   Dłoń aż nazbyt chudą, aby mogła należeć do świata żywych. Doskonale nieruchomą.   Nie mającą już tego blasku, co kiedyś.   Kiedy skupiam się w sobie, aby jej dotknąć, cofa ją nieoczekiwanie.   I patrząc się na mnie tym wzrokiem wyblakłym śmiercią, mówi szeptem, nie-szeptem, głosem jakimś dalekim: „Wybacz, synku, ale mogę tobie usłużyć jedynie wspomnieniem”.   I nie mając czasu obrócić wzroku, tylko patrząc się nieruchomo jak kamienne popiersie – rozpływa się wolno w tym deszczu wirującego kurzu.   W melancholii, w bólu nieistnienia.   Mamo. Mamo! Ja wtedy śpiewałem ci kołysankę, wiesz? Tutaj i tam. Nad szarą, lastrykową płytą.   „Wiem, synku, wiem…”.   Poczekaj! Chciałem cię jeszcze tyle…   Odwracam się, ockniony krótkim skrzypnięciem podłogowej klepki. I znowu.   Jakby ktoś na nią nadepnął nieświadomie.   Jakby od czyichś kroków.   Omiatam spojrzeniem pustą otchłań smutku.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-06-03)    
    • Macanie świata chwilą, a każdy wydech jest tak czy inaczej ostatnim, każdy wdech pierwszym – wiedziano o tym 40 tys lat temu, przechowali Eskimosi, zresztą w Genesis mowa o tym samym. Wstawię Ci utwór znowu oby ostatni przed nowymi ustami moimi, o tym jest. Powstał wokalnie, text spisałem z nagrań (dodałem teraz "ł" do "świt" by pasowało)   Wyrzekam ciebie z siebie wyrzekiem wszelkich ostrz Wyrzeka ta na niebie zagrodą buduj mość Most tęczy bardzo tęczy na niczym zawieś go Ta nicz to twoja mowa podobną ostrym psom   Po niczy mostu mowy złożonej z samych och I ach i ich i owych nie znanych tym kim są Nie możesz wiedzieć wiele nim przejdziesz przez ten most W rozśnione dusz niedziele tam mieszka twoja ość   Po ości mostu mowy nie wiedząc nic a nic Wyrzygam słowa obce wyrzygam obcy byt Ust moich wypowiedzią jest tęcza jest świtł Nie będzie już niezgody zostanie kwiatu kwitł    
    • Ładne te słowa. Kiedyś zwierzęta także padały, nie tylko w rzeźni. Dawne czasy wyczarowałaś, bardzo ładne.  :-)
    • @Nefretete Przy każdym odczytaniu tych, co wydają  się zrazu wiele nie kryć odkrywa się. Potem wrócę jeßcze. Pozdrawiam :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Odpowiadam: 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...