Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

wiersz w fazie tworzenia :D


Rekomendowane odpowiedzi

"W warsztacie wszelkie metafory, wersy, wiersze w fazie tworzenia itd. dozwolone" - możemy przeczytać, a zatem nie łamię tym tematem żadnego regulaminu;)

Zakładam temat, ponieważ wpadł mi do głowy pomysł, a nie mam czasu, żeby się nim teraz odpowiednio zająć. Myślę sobie, że tutaj ów pomysł będzie lepiej dojrzewał niż gdzieś u mnie na kartce, moze ktoś go jakoś skomentuje, może powie, co by chciał w tym wierszu przeczytać. Pomysł (a zarazem pierwszy wers) brzmi następująco:

Pan X przybywa do miasta W w momencie dziejowej zawieruchy celem objęcia władzy.

Zainspirowała mnie do tego (chociaż może nie powinienem o tym mówić) nauka historii. Wielokrotnie ktoś gdzieś przybywał, zeby objąć władzę - nie ma w tym nic niezwykłego. Ale gdybym tak ja sobie teraz siedział w pociągu (jak, nie przymierzając, piłsudski, którego zresztą nie lubię) i jechał do miejsca, w którym mam objąć władzę... No jak to, wejdę i powiem: "ludie, objąłem władzę, macie się mnie sluchać!". I o czymś takim chciałbym w tym wierszu napisać.
Władza może się opierać na tradycji, charyzmie (autorytecie) lub przemocy (to nie mój pomysł, to Max Weber). Można ją objąć pokojowo lub siłą. Wreszcie - mówiąc językiem poetyckim - można ją objąć czule; trzymać absolutnie, jak Burboni; albo schwycić po męsku, niedźwiedziem, jak sowieccy dygnitarze. No i o tym ma być ten wiersz :D

Jakby ktoś chciał coś zasugerować, skomentować albo cokolwiek - zapraszam. Tym bardziej, że do wtorku na pewno tego wiersza nie skończę, a pomysł - wydaje mi się - wart opracowania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pan X przybywa do miasta W
w momencie dziejowej zawieruchy


celem objęcia władzy
wyznacza punkty strategiczne
niech O będzie punktem wyjścia
z chwilowego marazmu sytuacji

wzdłuż własnych pragnień
układa wysłużony kątomierz
by za chwilę już spokojnie
móc wbić ostrze w prawicę
wyznaczając punkt podparcia

ale wie że złośliwa lewica
miałaby wtedy wolną rękę
i dziejowy cyrkiel mógłby
przyjąć niewłaściwy obrót

zatem w celu odwrócenia uwagi
drżącą dłonią kieruje
bezlitosne ostrze wykonawcze
prosto w lewe oko

na nic się zdały
logistyczne zapędy
kolczaste barykady racji

ciemny tłum szturmuje
matematyczną kratę
przedziera się przez
chłodne korytarze nauki

przed kipiącym narodem
pan X staje
z otwartymi rękoma
i przymrużonym okiem

usta złożone w kształcie litery O
u szyi spokojnie ścieka
krwawy krawat

________________________________
to tak na prędkiego, może się przyda
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wow! :D panie Dariuszu, aż tak? :D

dziękuję ogromnie, bo napisane bardzo ciekawie, tym bardziej, że zupełnie inaczej, niż sobie wyobrażałem. Na pewno skorzystam - w mniejszym lub większym stopniu, o ile oczywiście mogę tak z cudzej pracy czerpać... zwłaszcza ten krwawy krawat przecudny.

pan X jawi mi się bardziej jako taki człowiek okrutnie zagubiony, ale szczerozłotego serca; pan dał mi na niego zupełnie nowe spojrzenie.

Dziękuję ponownie; o końcowym efekcie nie omieszkam poinformować ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a właśnie nie - w końcu władza psuje (a władza absolutna psuje absolutnie), więc może władza zepsuje biednego pana X? :D

mam też drugie ciekawe zdanie, może na jakieś motto:

przepraszam, panie X, pan naprawdę musi być takim półgłówkiem. Żeby było decorum.

:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Badając biografię pana X z poprzednich wierszy mogę stwierdzić:
Pan X jest pusty w środku
Pan X ma o sobie wysokie mniemanie
Pan X ma to mniemanie pomimo wielu rozczarowań, które nie mają wpływu na jego postawę
Pan X jest naiwny
Jedyny sposób w jaki pan X może zrobyć władzę to uzyskać ja od innych

Może być albo marionetką (o czym sobie nie zdaje sprawy)

Może byc efektem kompromisu różnych sił

Może być osobą wyniesioną przejawem geniuszu innej osoby (jak biskup Romero)

To ostatnie zakładałoby, że w obliczu odpowiedzialności odżyją jakieś pozytywne, może dotąd ukryte cechy.... (pomysł ciekawy, ale mnie się nie podoba)

to by trzeba zachować, jeżeli pan X ma być spójny z poprzednimi utworami.

Można by się zastanowić nad misją pokojową pana X do miejsca, o którym na przwdę nic nie wie, nikt tam nie chce pokoju, ano pana X, a on planuje... ten pomysł prawica/ lewica, czyli dwie opozycyjne (może nie koniecznie prawica/ lewica ale można ich jakoś ładnie nazwać)grupy w tle jest dobry.

(chyba, że pan X to za każdym razem inne X)

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • tyle tu korytarzy, arteryjek, bocznych odnóg, że naprawdę można zabłądzić na śmierć, skonać z głodu i pragnienia w zapajęczynionej i spowitej kurzem alejczynie, po której nie szedł nikt od czasów Mieszka I Plątonogiego. mimo wszystko – podjęłaś ryzyko. im dłużej przemierzasz labirynty korytarzy, tym gmach zdaje się (pozornie?) maleć, okazuje się bardziej przytulny i niehorrorystyczny. dotąd siwe ściany nabierają pastelowych barw, plafoniery świecą jaśniej. robi się cieplej i milej. aż tu nagle – dysonans, kontrapunkt: jedna z bocznych odnóg okazuje się być... nadziemną (sic!) sztolnią. w dodatku coś ci mówi, że to tam, właśnie tam! idziesz. im dalej, tym śpiewniej, słychać zapijaczone głosy, zgięte i wyżęte nuty piosenek o sokołach, omijaniu gór, dołów, o tym, co zrobi doskonale morskim opowieściom. biesiada w teatrze kopalnianym! na widowni, pośród hałdek zwiercin – suto zastawione stoły! za nimi - czerwoni zatłuszczeńcy o brodziskach uwalanych majonezem, ich szkaradne i niskobudżetowe panie. skrępowany jak diabli, niemal skulony stoję na środku sceny i tak szalenie nie pasuję do reszty obrazka, wizualnie odcinam się od rozpasanej czeredy. skromniś, myszoludek-sztafarzyk, postać niczym radio jednozakresowe odbierające tylko tę stację, która nadaje wyłącznie sprawdzone wiadomości. mówię swój monodram, częściowo z pamięci, czasem jednak zerkając na zadziubdziane maczkiem mankiety białej koszuli. lecą puszki, puste kieliszki, w głowę trafia mnie szczeroniezłoty puchar. zniżam głos aż do szeptu. ma być tajniej i ciszej, mniej scenicznie. wzmaga się buczenie. schodzę, nim mnie całkiem zatłuką. zaraz na scenę tanecznym krokiem wbiegają klauni: ten z małpą na sznurku, ten z niedźwiedziem na patyku. teraz to ja się gubię w meandrach kulis. pewien nieprzebrzmiały gwiazdor rozdaje autografy na wylinkach, naganiacze – zaproszenia na roast eks-prezydenta, długo wyczekiwaną koronację Korwin-Mikkego, zaproszenia na stypę w klimacie rave. odnajdujemy się po paru godzinach błądzenia. zderzają się nasze, tyleż mroczne, co bajkowe światy, wnikają w siebie. połączone kolory nie tworzą, na szczęście, szarości.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Twoja proza jest intensywnie surrealistyczna i pełna mrocznych, niepokojących obrazów, które tworzą silne wrażenie, ale momentami staje się trudna do uchwycenia w całości.
    • ty zawsze walcz o siebie gdy stoisz nad przepaścią gdy dobrze ci jak w niebie a życie jest zbyt łatwe   a drogi się prostują to miej się na baczności nie pozwól uśpić serca i Boga kochaj mocniej :)
    • Wejść chciałbym do świata Ludzi przeciętnych    - Zagnieździć się  W ich uściskach, Czekoladowych marzeniach O samo zaspokojeniu  Półśrodkami z plastiku, Z silikonu, i niebieskich tabletkach Jakże znieczulających, By spotęgować wrażenia W tylko jednym miejscu - - W łóżku własnej sflaczałości. Gdy wokół przecież tylko problemy Od których oddalić się trzeba Strzelając w łeb innym swoją obojętnością.   Może wojny rozstrzygną O zwycięstwie tej odległości od życia, Może Apokalipsa lub Armageddon jakiś..   - Uciec tak od jutra w ciemny zakątek Z innymi współżyjąc lub samemu, Gdy zasypiam - oddać się rozkoszy Własnej myśli, niczym ręce prowadzącej Wzdłuż i ku końcowi tego, co namacalne.
    • ,,Dopóki walczysz, jesteś zwycięscą ,, Św. Augustyn   stoisz nad przepaścią na progu nieskończoności nie widać światła pogrąża ciemność pochłania bezsilność   walcz o siebie zaufaj sobie Bogu białe róże uśmiechają się z Ołtarza   pomoc jest w pobliżu zawsze nie wybieraj nigdy zła walcz o siebie prawdę   światła nie trzeba szukać  jest w nas to dar wystarczy wierzyć zaufać Bogu   Jezu ufam Tobie   9.2024  andrew Piątek, dzień wspomnienia męki i śmierci  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...