Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Biała chmura w wiosennym ogrodzie,
gdy na wietrze drży w białej sukience.
Kto dorówna magnolii w urodzie.

Kiedy kwitnie przychodzę tu co dzień,
by uśmiechnąć się chociaż w podzięce,
do tej damy w wiosennym ogrodzie.

O poranku drżą płatki na chłodzie,
jak motyle spadają wprost w ręce.
Kto dorówna magnolii w urodzie.

Kwiat co niesie nam radość, by w zgodzie
budzić dobre uczucia goręcej.
Jak zjawisko w wiosennym ogrodzie.

Spadłe płatki pływają po wodzie
i przybywa ich więcej i więcej.
Kto dorówna magnolii w urodzie.

Urok kwiatów tych zawsze jest w modzie.
Sam ją zobacz i zrób to czym prędzej,
póki kwitnie w wiosennym ogrodzie.
Kto dorówna magnolii w urodzie.

Opublikowano

Magnolie są chyba najpiękniejsze z roślin,co wiosny tchu mi brak,gdy jadę autobusem do babci mijam jedną,wieeelką,białą i po prostu zachwycająca.Ale wiersz nie zachwycił,z tymi rymami to niewypał,poszłaś na łatwiznę,nie ma co.Mogłaś się bardziej postarać Joanno,magnolie zasługują na to :))Może by tak bez rymów,może pod magnolią coś się stało...poszalej trochę,a nie w kółko "urodzie ogrodzie":) do pracy!pozdrawiam.martyna

Opublikowano

Jego Alter Ego- Martyno.
Ten wiersz to villanella, a w niej obowiązuje specyficzny układ zwrotek i rymów. Wydawało mi się że właśnie magnolie zasługują na to, aby o nich napisać wiersz inny niż większość wierszy. Przy ich pielęgnacji też obowiązują zasady tak jak w budowie mojego wiersza. Może powinnam dodać jednak dopisek, że to villanella, aby ułatwić odbiór tekstu. To nie często teraz używana forma i jeśli się nie zna jej zasad, trudno zrozumieć dlaczego występują tylko dwa rymy lub powtórzenia. Ale dziękuję, że wiersz Cię jednak zatrzymał na tyle, aby napisać komentarz.

Gabriel p.
Dziękuję za to ..hmmm...i podoba się.
Również pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Joasiu,nie musisz umieszczać dopisków,widać że jest konsekwencja w budowie.Nie znam się na villanelle ale czy jedną z zasad rymowania w niej jest to,że rymy mają być niewyszukane?rozumiem,że mają mieć charakter sielankowy,ale można było się bardziej postarać.tyle
pozdrawiam/martyna
Opublikowano

Zalecałaś mi Martyno także rezygnację z rymów. Rozumiem, że ich nie lubisz.
Ja lubię czytać białe wiersze, chociaż wolę pisać z rymami.
Cóż złego w prostocie? Można napisać zły wiersz używając samych wyszukanych rymów.

Opublikowano

Może napisz co rozumiesz pod nazwą rymy częstochowskie.
Wydaje mi się że dla kogoś kto ich nie lubi, to wiekszość rymów. Może masz jakiś wiersz gdzie rymy Ci się podobały i były dla Ciebie wzorcowe. Chętnie przeczytam.
Nie chcę się kłócić. Wręcz przeciwnie. Miło by mi było gdybyś się zainteresowała co to jest ta villanella. Lub pokazała mi jak łatwo ją napisać. Może być zabawnie :))

Opublikowano

Nie będę ukrywał, że jestem rozdarty. Z jednej strony podpisuję
się pod uwagami pani Martyny, które streściła w zdaniu "magnolie
zasługują na to" (tzn. na bardziej "przebojową" formę; jedyne,
z czym się nie zgodzę to zalecenie całkowitej rezygnacji z rymów:)

Z drugiej strony, jestem w stanie pochwalić ten wiersz, jeżeli to rzeczywiście
kształt uświęcony jakimś kanonem... Choć moim zdaniem w tej formie
przypomina on zrobiony na zamówienie bukiet, z przeznaczeniem na jakąś
oficjalną uroczystość, "standardowy bukiet nr 3 - z magnoliami", podczas
gdy mógłby być np. naręczem kwiatów własnoręcznie zerwanych przez kochanka,
albo po prostu dzikim, niezwykłym zjawiskiem.
Proszę mi wybaczyć rozbuchany krytycyzm. Pozdrawiam serdecznie!

Opublikowano

Słowo villanella pochodzi od włoskiego villano - wieśniak i była to neapolitańska pieśń z XV w. a potem stała się popularna we Francji i w Anglii w XIX i początkach XX .Ten wiersz jest pisany według zasad. Nie wiem czy mam je tu wkleić. Każdy może je sam odszukać. Ale zrobię to jeśli ktoś poprosi. Poza tym widziałam już gdzieś villanellę na tym portalu.
Ten "bukiet z magnoliami "wydawał mi się właśnie niestandardowy, bo i forma wiersza oryginalna. Mnie się bardzo podoba.
Dziekuję za zainteresowanie i komentarz.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • I Kazi lejca, raperom MO reparacje, lizaki...
    • @Klip Świetny!!!  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

         
    • Powitajmy naszego gościa gromkimi brawami! Jest inny. Może zbyt inny. Odróżniający się zbytnio od swoich sióstr i braci. Od wszystkiego, co wokół się śmieje i drwi, i kąsa...   Panie i panowie! Przed państwem: 3I/Atlas! Kometa wielka jak wyspa Manhattan. Jak rąbnie, będzie po nas. Zostanie co najwyżej trochę kurzu.   Kurtyna!   Ustają szurania krzeseł, pokasływania, chrząknięcia w kłębach papierosowego dymu, w odorze alkoholu, rozpuszczalników...   W zdumionych szeptach rozsuwają się zatłuszczone poły szarej marynarki… Ekshibicjonista! - krzyczą ochrypłe głosy.   Po chwili wahania…   Po chwilowym, jakby potknięciu… Nie! To tylko iluzja. To tylko taki efekt, który aż nadto zdaje się złudny.   Klaun to jakiś? Pokraka? Wymachuje laską w bufiastych spodniach i przydużych butach.   Nie. Zaraz! To nie tak! Zaciskam powieki. Otwieram...   I już wkracza na scenę tryumfalnie, cała w pozłocie, jakby w aureoli świętego widziadła. W mieniącej się zielenią, purpurą, czerwienią osadzonej mocno na skroniach koronie. Roztrząsa swój warkocz, rozpościera. W jakiejś optycznej aberracji, imaginacji, eskalacji…   Powiedz, czemu ma służyć ta manifestacja, ten świetlisty kamuflaż, niemalże boski? Nasłuchuję odpowiedzi, lecz tylko cisza i szum narasta w uszach. Szmer promieniowania.   Jarzy się kosmiczna pustka zamknięta w krysztale. W tej absolutnej otchłani mrozu. W tej straszliwej samotni przemijania.   Materializują się dziwne omamy poprzez wizualizację, która przybliża do celu. Co się ma takiego wydarzyć? Coś przepięknego albo innego. Albo jeszcze innego…   Mario, Maryjo, jakaż ty piękna! I tu jest haczyk. Albowiem jesteś zbyt pociągająca jak na tę świętość zstępującą z niebiesiech.   To niemożliwe!   Mój ojciec wołał cię w trakcie alkoholowej maligny. Wołał: „Mario, Mario!”, tak właśnie wołał, leżąc pijany, zapluty, zmoczony skwaśniałym moczem, zanim skonał w błysku nuklearnego oświecenia. Na szarym stepie, deszczowym, gdzieś na stepie nieskończonego czasu.   W domu drewnianym. Samotnym. Jedynym…   Nie ma już i domu, i cienia, który pozostał po ojcu. Wyparował jak tylko może wyparować ostatnie tchnienie.   A teraz zbliża się mozolnie w jaskrawym świetle, kołysząc biodrami. Maria. Ta Maria jego jedyna... I w tym świetle nad głową skojarzonym z kołem, ze skrzydłem, narzędziem, wiórem, bądź iskrą. Bądź odpryskiem jakiejś odległej gwiazdy. Bądź gwiazdy...   Dlaczego to takie wszystko pogmatwane? Korektura zdarzeń widziana przez ojca. Tuż przed zamknięciem na zawsze zamglonych oczu.   A może to właśnie forma ataku obcego umysłu, jakieś oddziaływania nieznane?   Ach, gość nasz promieniuje tajemniczym blaskiem i coraz bardziej lśniącym. Płynie. Nadlatuje. Jest już blisko…   (Szanowni Państwo, prosimy o oklaski!)   A on, a ono, a ona… -- roztrąca atomy wszechświata swoim niebiańskim pługiem. I odkłada na boki, jakby lemieszem.   Przestrzeń będzie żyzna.   Wyrosną w niej całe roje, gęstwiny… Zakorzenią się kłębowiska splątań dziwnych i nieokiełznanych rodników zgrzybiałej pleśni, szemrzących od nieskończonego wzrostu.   Pojawi się czerń. I czerń za nią kolejna. I znowu…   O, już widać ogrom przestrzeni pozostawionej w tyle. A w niej pajęczyna. Utkana. Połyskliwa i drżąca… Sperlona gwiazdami jak kroplami rosy.   Ale to nie koniec. To dopiero początek przedstawienia!   Lecz tutaj gwiazda jest o dziwo czarna. Obraca się i wpatruje swoim hipnotycznym, jednym okiem. Na kogo? Na co? Na mnie. Bo na mnie tylko jedynie. I ta gwiazda, ta grawitacyjna czeluść nieskończenia jak czarna dziura...   Chodź tu do mnie, moja ty tajemnico! Chodź… Prosto w moje w ramiona.   Dotknij mnie i olśnij w swojej potędze wniebowzięcia! Albowiem doznałem wniebowstąpienia. Raz jeszcze wznoszę się wysoko. I raz jeszcze przenikam ściany.   Ściana lśni w promieniach słońca. Na razie nie widzę szczegółów i muskam palcami wyżłobienia karafki. Patrzę przez płyn przezroczysty. Patrzę pod światło. I słyszę tak jakby wołanie z daleka. Na jawie to wszystko? We śnie? Wszystko się kołysze…   Lecz cóż to za statek, co rdza go zżera? Cóż to za wrakowisko? Cóż za wielkie zwątpienie?! To jest przejmująco kruche i wątłe. Przesypuje się przez palce proch brunatny.   A tam widzę. A tam wysoko. Przybywa z oddali zbyt wielkiej, by moc to pojąć rozumem.   I jednocześnie mam to w dłoniach i ściskam. Jądro wyłuszczone. Jądro moje jedyne, spalone i sine… tego ciała jedynego, wniebowziętego. Jądro niklowo-węglowe, żelazne...   Jest to tutaj i jednocześnie tego nie ma. Jądro masywne jarzy się w popiele...   Zbyt dużo tego wszystkiego. Za dużo naraz jeden. Nie wiem. Nic nie wiem. Odchyleń w pionie odczuwam zbyt wiele.   Za dużo. Więcej już nie mogę. Butelka ląduje w kącie pokoju z trzaskiem i brzękiem. Z rozprysłymi kroplami wokół cienistych twarzy, wokół wystających zewsząd dłoni, rozczapierzonych palców.   Kołysze się wszystko. Kołysze. Jak na okręcie w czasie sztormu. Szklanki, talerze sypią się ze stołu. Spadają na podłogę z hałasem ostrym jak igła.   Lecz może to moje tylko drżą źrenice? Może to od tego? Ale światło jest majestatyczne i piękne. I równe. I proste. I pędzące na wprost. Na zderzenie ze mną…   A jeśli mnie dotknie – zniknę.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-09-21)      
    • Ty tutaj jesteś aż człowiekiem masz wolny wybór oraz wolę nie pozwól na to by być echem myśl samodzielnie - to Twój oręż :))
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...