Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Życiorys

Umarłem 32 lipownika w roku &!%?. Miałem wspaniały pogrzeb.

Przedtem ciężko pracowałem aby jakoś dociągnąć do emerytury. Jeszcze wcześniej studiowałem. Przed studiami uczyłem się w technikum. Egzamin do technikum był bardzo prosty zwłaszcza dlatego, że pomagał mi kolega, który leży obok. Razem siedzieliśmy w ławce i w więzieniu. Przed technikum uczyłem się w podstawówce. Wcześniej uczęszczałem do przedszkola a jeszcze wcześniej do żłobka. Nim poszedłem do żłobka siedziałem w domu.

A wszystko to zaczęło się w od dziewiątego miesiąca, w którym się urodziłem.




Ach ci ludzie!

Ach ci ludzie z mojej miejscowości to dopiero mają głowy do interesów! Zarabiają bardzo grube pieniądze na sprzedaży ziemi pod działki budowlane, rekreacyjne... Ach ci ludzie z mojej miejscowości to dopiero mają głowy do interesów... Sprzedają ziemię, z której żyli jej przodkowie. Ziemia ta wykarmiła ich dziadków, ojców, a także ich samych, a teraz będą stały tam wspaniałe wille i dacze, a oni sami będą w posiadaniu grubego kapitału. No i cóż oni mieli z tej ziemi? Tylko praca i praca, a teraz nadarzyła się taka okazja żeby zarobić trochę grosza, to dlaczego z niej nie skorzystać. Bo i któż nie skorzystałby z takiej okazji...




List

Droga redakcjo mam 10 lat i nie umiem jeszcze pisać więc korzystam z maszyny do pisania. A chciałbym napisać o ważnym problemie który mnie nurtuje od dłuższego czasu. Otóż w naszym mieście dzieje się coś dziwnego, a sam nie mogę tego wytłumaczyć. Może zacznę od początku...

Zdarzyło się to gdy miałem 11 lat. Do mojej miejscowości przyszedł jakiś dziwny facet. Na poczatku nie było w tym nic dziwnego, ale po jakimś czasie facet ten zaczął robić różne dziwne rzeczy. I tak na przykład raz poszedł do sklepu i tak po prostu kupił 2 kg cukru i nie było by to nic dziwnego gdyby następnego dnia też nie kupił 2 kg cukru. Facet ten jest dziwny i zachowuje się bardzo dziwnie, raz poszedł na pocztę i wysłał list polecony. Wyobraża sobie Pan list polecony!? I nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że w naszej miejscowości nie ma poczty.

Ja w ogóle nie wiem jak on śmie się tak zachowywać...

Opublikowano

achronologia
ponieważ dotyczy bezpośrednio
życiorysu
jest ciekawa ale nie "oryginalna"
kiedyś mój znajomy napisał "życiorys"
zaczynający się od słowa
"Umarłem..."
i wraz z podaniem o pracę złożył
i przyjęli go!!!
do pracy!!!
ale ubaw!

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Małe sprostowanie - pisząc "oryginalny" nie miałem na myśli - niepowtarzalnego na skalę światową, bo w końcu żyjemy w epoce postmodernizmu. Oryginalny na tym forum (które jak wiesz nie jest pępkiem świata).

Pogratulować znajomemu pracodawców z poczuciem humoru.

ergo bibamus!!!
Opublikowano

Dziękuję Wszystkim, którzy zajrzeli do tych krótkich tekścików, a w szczególności Tym, którzy zechcieli zostawić pod nimi ślad po sobie.

Adamie Sosno, jaki adres oryginalny nie jest? ;)

Na koniec pozwolę sobie na małe wyjaśnienie.
Teksty te, tak naprawdę, przydarzyły się mojemu bratu. Niestety, lub na szczęście, jak kto woli, literatura nie leży w kręgu jego zainteresowań.
Moją zasługą jest jedynie to, że uchroniłem je od ... hmm... dematerializacji (oraz drobne poprawki). Mam nadzieję, że historia mi to wybaczy ;). Podobno najlepsze dramaty Williama Shakespeare'a napisał jego brat, ale czy to ma jakiekolwiek znaczenie? ;)

Pozdrawiam Wszystkich Bardzo Serdecznie

  • 4 miesiące temu...
  • 5 miesięcy temu...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Rozbiłam ja swoje czarne zwierciadło. Było nowe, rama nie ta, wypadło. Próbuję zebrać kawałki szkła.   Krawędzie kłują i ranią mi ręce, A mimo to ja próbuję jeszcze Zebrać, co tylko się da.   Malujesz dla mnie nową taflę, Teraz dobraną lepiej pod ramę, Lepszą, niż była ta.   Prosiłeś, bym przestała nad tą płakać, Bym o niej wreszcie zapomniała, Bo od niej cierpisz sam.   A jednak dzisiaj pomagasz mi zebrać Coś z tamtej, bo widzisz wreszcie teraz, Że mimo niego to jestem też ja.
    • Mnie jakoś nigdy nie ciągnęło do karuzel, jarmarków, wesołych miasteczek i tym podobnych atrakcji. Pierwszy raz przejechałem się jakąś karuzelą z moim synem. On miał wtedy zaledwie kilka lat, a ja już kilkadziesiąt :))). Myśłę, że dla niego była to jakaś atrakcja, ale dla mnie średnia. Jakoś nie zapałałem do tego typu rozrywek. Twój tekst przypomniał mi nowelę filmową o trzech biednych chłopcach, którzy chcieli przewieźć się karuzelą. Akcja noweli została umieszczona w czasach, gdy elektryczność nie była jeszcze w powszechnym użytku, a karuzela, która zajechała do ich miasteczka, napędzana była siłą ludzkich mięśni. Gdy chłopcy okazali zainteresowanie tą niezwykłością, jej właściciel zapytał czy mają pieniądze na bilet. Dzieciaki oczywiście żadnych pieniędzy nie miały. Zaproponował więc im, że będą mogli się przewieźć, ale na koniec dnia i pod warunkiem, że przez cały dzień będą od środka, niewidoczni dla jego klientów, kręcić karuzelą. Chłopcy chętnie przystali na taki układ i ochoczo wzięli się do pracy. Pchając w kółko drewniane kołki wenątrz karuzeli, wsłuchiwali się w śmiechy i radosne pokrzykiwania dzieci i dorosłych kręcących się na zewnątrz i wyobrażali sobie, jak to będzie wspaniale przejechać się również na tej kolorowej, kręcącej się w kółko niezwykłości. Właściciel kasował bilety, zmieniali się kolejni chętni do przejażdżki, a chłopcy kręcili i marzyli. Byli jednak coraz bardziej zmęczeni, karuzela zaczynała zwalniać, a nawet się zatrzymywać, co wzbudziło frustrację właściela, do tego stopnia, że zagroził im, że jeśli nie wywiążą się z umowy, to przejażdżki karuzelą będą nici. Ich marzenie zaczęło się rozmywać. Nie mogli do tego dopuścić, więc zaczęli ostatkami sił znów szybciej popychać drewniane drągi. Na szczęście dzień miał się już ku końcowi i ludzie zaczęli się rozchodzić, aż końcu zostali sami z właścicielem, który powiedział, że teraz oni mogą się przejechać, zaznaczył jednak, żeby się pośpieszyli bo musi złożyć karuzelę. Chłopcy jednak byli tak wycieńczeni, że żadnemu z nich nie chciało się więcej stanąć przy drągu wprawiającym karuzelę w ruch, ale to też nie miało znaczenia, bo nawet na jazdę na niej już im odeszła ochota. Właściciel karuzeli widząc to, złożył pośpiesznie cały sprzęt i odjechał.   Pozdrawiam
    • obudziłem się po ciszy wyborczej leżąc na prawym boku dlaczego serce po lewej stronie i bije
    • Kiedy miałam dziesięć lat, marzyłam o jednej rzeczy — o karuzeli. Prosiłam mamę i tatę, by zabrali mnie na tę magiczną jazdę, ale tata zawsze mówił, że na karuzelę chodzą szumowiny. Nie mogłam tego pojąć, ale wiedziałam, że muszę tam iść. Pewnej niedzieli rano, kiedy wszyscy jeszcze spali, rozbiłam swoją świnkę skarbonkę. Zebrałam wszystkie pieniądze, jakie miałam, i bez pytania wyszłam z domu. Na karuzeli kręciłam się godzinami. Świat wirował wokół mnie, a ja czułam się wolna i szczęśliwa jak nigdy wcześniej. Nie schodziłam z miejsca, dopóki nie zrobiło się późno. Kiedy wróciłam do domu, tata już czekał. Dostałam smary na tyłek i zapytał: — Wiesz, za co to? — Za karuzelę — odpowiedziałam śmiało. Tata spojrzał na mnie poważnie: — Nie za karuzelę, tylko za to, że nie powiedziałaś, gdzie idziesz. Spojrzałam mu w oczy i powiedziałam: — A jakbym powiedziała, to bym nie mogła iść, bo już prosiłam. Tata tylko pokręcił głową, a ja wiedziałam, że ta przygoda zostanie ze mną na zawsze.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...