Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Pijane rozmowy do siebie


Rekomendowane odpowiedzi

Siedzę na krześle i za siebie patrzę,
bo niewolnikiem przestał być mój kark,
a wielki aktor- w teatrze on gra
i ściera szminkę z moich wykorzystanych warg.

Można powiedzieć, że uwielbiam ten stan,
że chodzę nieostrożna, jakby nie zrodzona z kobiety,
tam dokąd by się na czworakach chciało dostać,
i z głową na zimi najwygodniej popaść w sen.

Kiedy się we mnie wszystko wreszczie uspokoi,
stoczę się z krzesła pod zamknięte drzwi,
popatrzę jeszcze raz na niego, w płochliowości,
i ścierpnie mi ciało po szyję, po czoło.

Może by się uśmiechnąć na koniec końca,
nawet jeśli nienaturalnie, bo
na stole puste podskakuje szkło, już dość mam,
wkrajania w żyły jego obrazu, zmieszanego
z nieprzypadkową ilością alkoholu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

widzę, ża zapowiada się debiucik :)
ja ten wiersz widziałabym w formie bez rymów

###

Siedzę na krześle. odwracając się, kark przestał
być niewolnikiem. Kolejny aktor ściera szminkę
z wykorzystanych warg.

Uwielbiam ten stan, chodzę nieostrożna (jakby
nie zrodzona z kobiety) tam, dokąd na czworakach
można się dostać. I z głową na zimi najwygodniej zasnąć.

Kiedy wszystko się uspokoi, zeskoczę z krzesła
pod zamknięte drzwi. Popatrzę jeszcze raz
na niego - ciało ścierpnie po szyję

na koniec, najlepiej się uśmiechnąć (nawet jeśli
nienaturalnie). Na stole podskakuje puste szkło
- dosyć mam wkrajania w żyły obrazu,
zmieszanego z nieprzypadkową ilością alkoholu.

###

ja tak widzę ten wiersz. treść dobra, jak na debiut to nawet
bardzo. okroiłam nieco z oklepanych lub niepotrzebnych
fragmentów. życzę powodzenia

zdrówka i serdeczności Espena Sway :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siedzę na krześle, patrzę za siebie,
kark przestał być niewolnikiem,
a w teatrze wielki aktor- on gra,
jeszcze ściera szminkę z moich,
wykorzystanych ust.

Można powiedzieć, że uwielbiam ten stan,
że chodzę nieostrożna (jakby nie zrodzona z kobiety),
tam gdzie ciało na czworakach się skrada,
i z głową na zimi popada w sen.

Kiedy się we mnie wszystko uspokoi,
stoczę się z krzesła pod zamknięte drzwi,
popatrzę jeszcze raz na niego, w płochliowości,
i ścierpnie mi ciało po szyję.

Może by się uśmiechnąć na koniec końca,
nawet jeśli nienaturalnie,
bo na stole puste podskakuje szkło, już dość mam,
wkrajania w żyły jego obrazu, zmieszanego
z nieprzypadkową ilością alkoholu.




Troszke okroiłam choć muszę przyznać, że to trudne jest:-) I jak teraz??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siedzę na krześle i nabieram w ciało stan,
gdy kark przestaje być niewolnikiem,
a w teatrze wielki aktor- on gra, jeszcze ściera szminkę
z moich wykorzystanych ust.

Można powiedzieć, że uwielbiam ten stan,
że chodzę nieostrożna (jakby nie zrodzona z kobiety),
tam gdzie ciało na czworakach się skrada,
i z głową na ziemi popada w sen.

Kiedy się we mnie wreszcie wszystko uspokoi,
stoczę się z krzesła pod zamknięte drzwi,
popatrzę jeszcze raz na niego, w płochliowości,
i ścierpnie mi ciało po szyję.

Może by się uśmiechnąć na koniec końca,
nawet jeśli nienaturalnie,
bo na stole puste podskakuje szkło, już dość mam,
wkrajania w żyły jego obrazu, zmieszanego
z nieprzypadkową ilością alkoholu.


Albo tak:-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @egzegetaNie ma sprawy Wiktorze. Wiktorze, czy z tego tomiku wierszy zakosztujemy kunsztu pisarskiego Twoich dzieł? 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Rozdział dziewiąty      Minęły wieki. Grunwaldzkim zwycięstwem i przejęciem ziem, wcześniej odebranych Rzeczypospolitej przez Zakon Krzyżacki, Władysław Jagiełło zapewnił sobie negocjacyjną przewagę w rozmowach ze szlachtą, dążącą - co z drugiej strony zrozumiałe - do uzyskania jak największego, najlepiej maksymalnego - wpływu na króla, a tym samym na podejmowane przez niego decyzje. Zapewnił ową przewagę także swoim potomkom, w wyniku czego pod koniec szesnastego stulecia Rzeczpospolita Siedmiorga Narodów: Polaków, Litwinów, Żmudzinów, Czechów, Słowaków, Węgrów oraz Rusinów sięgała tyleż daleko na południe, ileż na wschód, a swoimi wpływami politycznymi jeszcze dalej, aż ku Adriatykowi. Który to stan rzeczy z jej sąsiadów nie odpowiadał jedynie Germanom od zachodu, zmuszanym do posłuszeństwa przez księcia elektora Jaksę III, zasiadającego na tronie w Kopanicy. Południowym Słowianom sytuacja ta odpowiadała również, polscy bowiem królowie zapewniali im i prowadzonemu przez nich handlowi bezpieczeństwo od Turków. Chociaż konflikt z ostatnio wymienionymi był przewidywany, to jednak obecny sułtan, chociaż bardzo wojowniczy, nie zdobył się - jak dotąd - na naruszenie w jakikolwiek sposób władztwa i interesów Rzeczypospolitej. Co prawda, rzeszowi książęta czynili zakulisowe zabiegi, aby osłabić intrygami spoistość słowiańskiego imperium poprzez próbowanie podkreślania różnic kulturowych i budzenie  narodowych skłonności do samostanowienia, ale namiestnicy poszczególnych krain rozległego państwa nie dawali się zwieść. Przez co od czasu do czasu podnosił się krzyk, gdy po należytym przypieczeniu - lub tylko po odpowiednio długotrwałym poście w mało wygodnych lochach jednego z zamków - ten bądź tamten imć intrygant, spiskowiec albo szpieg dawał gardła pod toporem czy mieczem mistrza katowskiego rzemiosła.     Również początek wieku siedemnastego nie przyniósł jakiekolwiek zmiany na gorsze. Wielonarodowa monarchia oświecona, w której rozwój nauk społecznych służył utrzymywaniu obywatelskiej - nie tylko u braci szlacheckiej, ale także u mieszczan i chłopów - świadomości, kolejne już stulecie okazywała się odporna na zaodrzańskie wysiłki podejmowane w celu zmiany istniejącego porządku. W międzyczasie księcia Jaksę III zastąpił na tronie jego syn, Jaksa IV, pod którego rządami Rzeczpospolita przesunęła swoje wpływy dalej na zachód i na północ, ku Danii i ku Szwecji, zaczynając zamykać Bałtyk w politycznych objęciach, co jeszcze bardziej nie w smak było wspomnianym już książętom.     - Niedługo - sarkali - ten kraj będzie ośmiorga narodów, gdy Jaksa ożeni się z jedną z naszych księżniczek lub gdy nakaże mu to ich królik - umniejszali w zawistnych rozmowach majestat władcy, któremu w gruncie rzeczy podlegali. I którego wolę znosić musieli.     Toteż i znosili. Sarkając do czasu, gdy zniecierpliwiony Jaksa IV wziął przykład - rzecz jasna za cichym królewskim przyzwoleniem - przykład z Vlada Palownika, o którego postępowaniu z wrogami wyczytał niedawno z jednej z historycznych ksiąg... Cdn.      Voorhout, 24. Listopada 2024 
    • @Katie , ciekawie jest poczytać o tego typu uczuciach. A czy myślałaś o tym, żeby zrobić krótsze wersy? A może właśnie takie długie wersy spełniają jakąś funkcję w tym wierszu... .
    • Zostały nam sny Zostały nam łzy   Z poprzednich wcieleń   A prawda okazała się kłamstwem Zapisanym w pamiętniku   Tam głęboko gdzieś na strychu
    • Dziewczynie stojącej w szarych spodniach przy telefonie spadł przy rozmowie ze stopy... więzienny drewniak. Stuk było słychać sto kilometrów dalej.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...