Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Liście św. Alberta


Rekomendowane odpowiedzi

Spadają pod okna jak błędy w czyichś pamiętnikach:
futryny próchnieją, klamki rdzewieją – ja liczę
i na nic nie liczę; dalej wciąż liście. Jeden na drugim jak wieża,
ktoś grabi je czasem, pali ognisko. Herbata na czas,
mydło na ręce i mydło na oczy. Rutyna obejmuję rutynę
w zaułku spojrzenia jak masz na wino i spierdalaj

A jutro? – człowieku, jutro znowu zapowiadają deszcz;
więc woda – ta ciecz – procentuję lejąc się wodospadem.
Naturalne zjawisko niechcianej grawitacji. Pamięć
przyciąga suszę – odpowiedź na śniadanie. Zostaje:
mięso w kolorze reklamówki, wynalazek bez patentu,
zwolniony produkt w kopulacji z delirium.

Opadzina wchodzi między nas jak w pasaże ciepłych
żyrandoli. Promień dwóch złotych toczy się po bezbarwnym
linoleum szkła. Czasem zmywa kurtynę ze starego kumpla
z ogólniaka albo koleżanki co była jak Solane co noc.
Panie Albercie, to pytanie które chcę panu zadać nie jest
święte: Dlaczego ten wiatr tak ciągle kurwa wieje?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...