Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

***

Prowadziła doskonale. Mimo młodego wieku jechała pewnie i płynnie. Z prowadzących kobiet znałem tylko jeszcze jedną tak pewnie prowadzącą samochód – Dorotę. Przypomniałem sobie popołudnia spędzone na ćwiczeniach jazdy. Starałem się być cierpliwy, chociaż czasem zdumiewała mnie pomysłowość mojej dziewczyny. Pamiętam, jak kiedyś, Będąc świeżym kierowcą wpadła w poślizg. Była zima i cholernie ślisko. Po całonocnych opadach śniegu i typowo polskiej śpiączce drogowców rano miasto wyglądało jak biegun północny. Uparła się, że skoro ma prawo jazdy to powinna ćwiczyć nawet, gdy jest trudno na drogach. Miała rację, ale wtedy strach zajrzał nam w oczy. Ten strach nazywał się słup latarni. Ale udało się i zatrzymaliśmy się w zaspie. Właściwie to nawet dobrze, że tak się stało, ponieważ Dorota nabrała pokory i zdrowego dystansu do swoich umiejętności. W miarę upływających miesięcy jeździła coraz lepiej i już nie musiałem siedząc na miejscu pasażera wydeptywać śladów na dywaniku.
Milczeliśmy. Uliczne latarnie wystukiwały błyskiem mijaną drogę. Zauważyłem, że prowadząc samochód jest skupiona, ale inaczej niż większość kobiet. Nie było w tym nic z nerwowości tak często oglądanej u elegantek w kapeluszach kapeluszach niedowidzących starszych dziadków, którzy prawo jazdy zrobili pewnie jeszcze przed wojną. Albo nie. W nagrodę otrzymali je za zdobycie Berlina w 1945 roku, bo zabrakło dla Kościuszkowców innych nagród.
- Do którego kina jedziemy?
- Do Silvera. Tam mam rezerwację. Kurcze, zapomniałam jej numer, ale pewnie jakoś odszukają po nazwisku.
- Kto Cię uczył jeździć? Podoba mi się jak prowadzisz.
- Ojciec. Myślisz, że dawałby mi samochód gdyby nie był przekonany do moich umiejętności? – Zaśmiała się – Ten Ford to jego miłość. Zbierał całe życie, aż w końcu kupił. Pamiętam jaki był szczęśliwy, gdy go odebrał od dealera. Przez pierwszy tydzień prawie w nim spał.
- Był cierpliwy?
- Kto? – zapytała z rozbawieniem.
- Twój ojciec. No… jak Cię sprawdzał. Znaczy, czy krzyczał jak prowadziłaś samochód pod jego opieką?
- Nie. – Ciągle się śmiała, jakbym nie wiadomo o jakie śmieszne rzeczy pytał. – Mówiłam Ci, że mój tata to spokojny człowiek. On nigdy nie krzyczy ani się nie denerwuje. Nawet jak kiedyś odbierał mnie z komisariatu.
- Bujną masz przeszłość. Pewnie zaraz się dowiem, że należysz do jakiegoś gangu napadającego na staruszki.
Roześmiała się.
- To nie tak. To było jeszcze w podstawówce. Siódma czy ósma klasa. Wracaliśmy z jakiejś zabawy w szkole i kumpel rzucając kamieniem trafił w szybę samochodowa jakiegoś gościa. Okazało się, że to prokurator. Zrobiła się draka. Facet wezwał policję i nas zabrali na komisariat, bo młodociani nie mogą sami po nocy chodzić. Wtedy mieliśmy stracha, bo straszyli sądem i że rodzice za nasze wybryki bekną. Skończyło się na pouczeniach.
Zaparkowaliśmy na podziemnym parkingu. Do samochodu obok jakaś kobieta pakowała torby z zakupami. Z ilości reklamówek wnioskować można, że ma kilku wiecznie głodnych mężów i co najmniej tuzin dzieci. Zastanowiło mnie tylko, dlaczego jest na zakupach sama. Pewnie jej mąż jest teraz w pracy. Jak kogoś stać na takie zakupy to znaczy, że ktoś w rodzinie dużo pracuje. Albo jest posłem lub ministrem.
Eliza zamknęła samochód i zawołała mnie.
- No chodź. Nie mamy za dużo czasu. Trzeba przecież odebrać bilety.
Uśmiechnąłem się do Niej. Było mi dobrze, niewiarygodnie dobrze.

***

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Gosława 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Odmówiono Im minuty ciszy... Tak jakby nigdy nie istnieli, Zakłamane europejskie elity, Uznały Ich tragedię za aspekt nieistotny…   Wielki butny europarlament, Zjednoczonej Europy głoszący idee, Gardząc głośnym przeszłości echem, Pamięci o pomordowanych europejczykach się wyrzekł…   Na z dalekiej przeszłości cichy głos Prawdy, Europosłowie pozostając głusi, Zaślepieni frakcyjnymi walkami, Rzucili się w wir pisania nowych dyrektyw.   I nie zrozumiał podły świat, Ogromu tragedii zapomnianego ludobójstwa, Woli ciągle tylko się śmiać, Gdy na europejskich salonach króluje zabawa…   Odmówiono Im minuty ciszy... By nie była lekcją pokory Dla światłych europejskich elit, Zaślepionych ułudą nowoczesności,   A przecież tak do bólu współcześni, Eurodeputowani z krajów zamożnych, Tak wiele mogliby się od Nich nauczyć, Szacunku do ojców swych ziemi.   Na styku kultur na kresach dalekich, Sami będąc ludźmi prostymi, Całe życie pracując na roli, Całym sercem ją pokochali,   Na każdy kęs białego chleba, Pracując wciąż w pocie czoła, Wszelakich wyrzeczeń poznali smak, Niepowodzeń i gorzkich rozczarowań…   Odmówiono Im minuty ciszy... Jak gdyby była ona klejnotem bezcennym, Ważyła więcej niż całego świata skarby, Znaczyła więcej od kamieni szlachetnych.   A przecież krótka chwila milczenia, Nie kosztuje ni złamanego eurocenta, Wobec zakłamania świata zwykle jest szczera, A rodzi się z potrzeby serca.   Przecież milczenie nie ma wagi, Skrzyń po brzegi złotem wypełnionych, Skąpanych w złocie królewskich pierścieni, Zdobiących smukłe szyje diamentowych kolii.   Przecież krótkie zamilknięcie, Tańsze jest niż znicza płomień, Kosztuje tylko jedno śliny przełknięcie, Gdy znicz całe dwa złote…   Odmówiono Im minuty ciszy... Tak jakby jej byli niegodni, By pamięć o Nich odrzucić Obojętnością Ich cieniom nowe zadać rany…   Po ścieżkach Pamięci, Nie chcą wędrować dziś ludzie butni, Zapatrzeni w postęp technologiczny, Zaślepieni ułudą europejskości,   Po co dziś tracić czas na Pamięć, Rozdrapywać rany niezabliźnione, Lepiej śnić swój irracjonalny o Europie sen, Historię traktując jako przeżytek…   Lecz choć unijne elity, Odmówiły czci duszom pomordowanych, My setkami naszych patriotycznych wierszy, W skupieniu oddajemy Im hołd uniżony…      
    • muszę znaleźć przyjemność w oczach ciemniejszych niż porzeczkowa słodycz tak mówiłeś dotykając Lanę której piegi rozlewały się na brzegach powiek krew po utraconych dzieciach zaschła cichym dźwiękiem rwanej pajęczyny płosząc myśli zapraszasz do łóżka miły niebo źle znosi zdrady w płatkach liliowych bzów dusznych majowych porankach nie będzie zadośćuczynienia to już ostatni list ostatnie do widzenia
    • Jakoś tak posmutniałam  Dla mnie to nawet siłaczka  Pozdrawiam serdrcznie 
    • Bez słownika nie rozłożę

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...