Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

codziennie się rodzą-rzeczywistość
niczym sęp krąży by móc dokonać
końcowego dzieła gdy umierają
niespełnione z końcem każdego dnia

pozostaje nadzieja na jutro,
może narodzi się ''wybryk''natury i
jedno jedyne się ziści -marzenie,
którym jest ...!

według własnego uznania

Opublikowano

niezrozumiałe od początku do końca
zaczynając od tych myślników
przez co jest sępem ??
kończąc na tych kropkach i wykrzykniku
a kończenie typu do wyboru własnego jest poniżej poziomu
ogólnie grafomaństwo
bo myśli chyba zostały tobie w głowie bo na papier nie udalo się przelać nic ....

-

pozdrawiam

Opublikowano

czy naprawde tak trudno jest zrozumieć ,że chodzi o marzenia,które weryfikuje codzienna rzeczywistość.rzeczywistość dnia codziennego nie pozwalająca na ich spełnienie-dlatego ''wybryk''natury bo jedno na 1000 sie może spełnia.a co do własnego uznania kolego ja nie wiem
jakie jest pańskie największe marzenie,wiem jakie jest moje ale ten wiersz nie jest tylko o moich niespełnionych marzeniach tylko o marzeniach wielu milionów ludzi i dlatego też ''według własnego uznania"


pozdrawiam

Opublikowano

pani Stasiu dziękuję za wizytę.co do czytelności wiersza no cóz pani zdanie jest jakie jest
ale z drugiej strony jak coś kiedyś napisałem dośc czytelnego spotkałem się z zarzutem ,że
jest zbyt czytelne i nie pozostawia nic dla czytelnika,żadnych domysłów itd.dlatego zacząlem w ten sposób pisać.

pozdrawiam również ciepło

Opublikowano

codziennie się rodzą-rzeczywistość - kto ?
niczym sęp krąży by móc dokonać - "rzeczywistośc jak sęp" ??? - eee...
końcowego dzieła gdy umierają - rzeczy umierają ???
niespełnione z końcem każdego dnia - a kiedy dzień sie kończy ? o 20 czy o 20:02 ???

pozostaje nadzieja na jutro, - banał
może narodzi się ''wybryk''natury i - sam się urodzi ???
jedno jedyne się ziści -marzenie,
którym jest ...! - i co dalej ???

Panie Piotrze - jak dla mnie słabo, moze spodoba sie tym milionom marzącym...
Pozdrawiam.

Opublikowano

ok.panie Krzywak
a co do kto? być może powinienem dać to w cudzysłow bo chodziło mi o rodzące się marzenia
,myśli w naszych głowach,czyli nie kto ale co?-no i oczywiście umierają też w cudzysłowiu tu natomiast miałem na myśli ,że gdy dzień się konczy(wówczas gdy zasypiamy-godzina nie istotna-oczywiście nie mam na myśli popołudniowego odpoczynku)marzenia,niespełnione umierają wraz z początkiem snu by znów rankiem gdy wstajemy się mogły narodzić-oczywiście wszystko to jest w cudzysłowiu i tak proszę to traktować bo w tym wierszyku nie ma ''dosłowności''



pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



witam
owszem,trudno zrozumieć o co chodzi,ale nie grzech napisać coś niezrozumiałego,grzechem jest wyjaśniać to zaraz pod wierszem.Daj innym czas:) A tak na marginesie, wyjaśnianie innym własnych wierszy,zwłaszcza gdy o to nie proszą jest (dla mnie osobiście!) żenadą.
Co do wiersza, nie podziałał na mnie, nawet trochę się nie rozmarzyłam, a szkoda
Pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Leszczym Nie wiem czy dobrze zrozumiałem... Ale Dicka szanować należy. Tu przed chwilą rozmawiałem z kolegą @Simon Tracy. I też opowiada, że się wycofał ze świata na ile to możliwe. Taka wewnętrzna emigracja. Mnie akurat na ten moment nie stać na takie rozwiązanie, ale może kiedyś... Dzięki za podzielenie się swoją perspektywą.
    • @Natuskaa

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...