Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

matura, polski, wizja zaglady swiata w literaturze i sztuce


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

zalozylem teamt nie tam gdzie powinienem czyli w wierszach :) moj blad :P

zakladam go wiec tutaj ":)

przekleje zawartosc :)


na samym początku napiszę ze wiersza tu nie będzie (przynajmniej mojego) za to mam wielką prośbe, piszę pracę maturalną i chce moj temat ując troszke inaczej od innych, potrzebowalbym pomocy przy rozszerzeniu bibliografi :)

sprawa przedstawia sie tak:
temat: "Wizja zagłady świata w literaturze i sztuce"
o tym temacie jest bardzo duzo w internecie, jednak jak juz wspomnialem chce przedstawic moja prace w troszke innym swietle, chcę podzielic zaglade swiata najpierw w 2 kierunkach, fizycznym i emocjonalnym, nastepnie fizyczny podzielic na kilka nastepnych (z ręki boga, samozaglada ludzkosci, ingernecja kosmitow (prosze sie nie smiac :P) itp,) tak samo zrobic z emocjonalnymi (koniec ze wzgledu na milosc, nienawisc, utrate czlowieczenstwa itp)

przepraszam że umieszczam to tutaj ale licze że wasza wiedza jest większa od mojej i być może Ktoś zna jakieś np. mało znane a bardzo pasujące do tematu utwory,

najbardziej interesują mnie wiersze :] ale jeżeli ktos ma propozycje jakiejś książki bądź jakiegoś obrazu lub rzeźby itp też może zamieścić.

P.S.
Biobliografie mam już zrobioną, a piszę to po to żeby ktoś nie pomyślał że chcę się nim wysłużyć, poprostu liczę na małą pomoc :)

z góry dziękuję za wszelką pomoc, i bardzo przepraszam że umieszczam to pytanie tutaj gdzie raczej jego miejsce nie jest...

pozdrawiam, Y

Opublikowano

Ze swojej strony polecałbym „Piosenkę o końcu świata” Miłosza (tekst poniżej).
Masz ciekawy koncept wypowiedzi, ale obawiam się, że poprzez podział na kilka podczęści może się okazać, że nie będziesz miał wystarczająco dużo czasu na dogłębne przeanalizowanie swojego problemu (te 15 minut to bardzo mało). Komisja lubi niekonwencjonalne potraktowanie tematu (plus za ciekawy punkt z kosmitami). Podany przeze mnie tekst jest dość oczywisty (pierwszy, na jaki wpadłem), moim zdaniem warto jest poszukać destrukcji w miejscach mniej „dostępnych”. Literatura to nie tylko poezja i proza, ale także teatr i kino (w tym pierwszym- nurt brutalistyczny, na ekranie chociażby Requiem dla snu). Wykazując się własnymi pomysłami oraz niekonwencjonalną interpretacją, zyskujesz większe szanse na to, że komisja nie zagnie Cię przy okazji pytań. Im mniej znany tekst- tym lepiej dla Ciebie.
Z mojej strony polecam chociażby „Pióro archanioła” Jamesa Morrowa, w którym jesteś światkiem niekonwencjonalnej śmierci Boga, sprowadzającej na ludzkość Wolność Ostateczną. Po co człowiekowi moralność, jeśli nie będzie kary za grzechy? Po co człowiekowi moralność, jeśli nie będzie końca? Myślę, że to, do czego dochodzą bohaterowie książki Morrowa może być bardzo ładnym przejściem z tematu globalnej apokalipsy, do tego rodzaju destrukcji, która dzieje się w ludzkich sercach na co dzień.

Powodzenia

Fei

PIOSENKA O KOŃCU ŚWIATA

W dzień końca świata
Pszczoła krąży nad kwiatem nasturcji,
Rybak naprawia błyszczącą sieć.
Skaczą w morzu wesołe delfiny,
Młode wróble czepiają się rynny
I wąż ma złotą skórę, jak powinien mieć.

W dzień końca świata
Kobiety idą polem pod parasolkami,
Pijak zasypia na brzegu trawnika,
Nawołują na ulicy sprzedawcy warzywa
I łódka z żółtym żaglem do wyspy podpływa,
Dźwięk skrzypiec w powietrzu trwa
I noc gwiaździstą odmyka.

A którzy czekali błyskawic i gromów,
Są zawiedzeni.
A którzy czekali znaków i archanielskich trąb,
Nie wierzą, że staje się już.
Dopóki słońce i księżyc są w górze,
Dopóki trzmiel nawiedza różę,
Dopóki dzieci różowe się rodzą,
Nikt nie wierzy, że staje się już.

Tylko siwy staruszek, który byłby prorokiem,
Ale nie jest prorokiem, bo ma inne zajęcie,
Powiada przewiązując pomidory:
Innego końca świata nie będzie,
Innego końca świata nie będzie.

Opublikowano

za piosenke o koncu swiata dziekuje ale juz mam w bibliografi :P

hmmm requiem for a dream :) dobry pomysl ze sam nie wpadlem na to zeby uzyc jednogo z moich ulubionych filmow :)

wogole to jestem kinomanem i wlasnie mysle o jakichs filmach :)

"wojna swiatow" tez moze byc (to do tych kosmitow :P)

bardzo dziekuje za inicjatywe :)



pzdr, Y

P.S.
moze jeszcze ktos ma jakies pomysly :>?

Opublikowano

mam troche podobny temat: "katastroficzne wizje i obrazy zagłady w dziejach literackich i filmowych" :]

A masz "Wizje św. Ildefonsa, czyli satyra na wszechświat"? taka groteska też może się przydać, albo Mała Apokalipsa - Konwickiego:)
ja też chcę wziąć "Wojnę światów" film ;)


a tak w ogóle to jest mało czasu na tą prezentacje... :/- ja np. nie zdążę przedstawić tego wszystkiego co chciałam... :/ a temat mozna naprawde na wiele sposobow przedstawic... Gnój jest niezły- jako zagłada w rodzinie - okrutne dziecinstwo itd - do tego film "Pręgi" - niestety zrezygnowalam z tego ze względu na brak czasu..

co by tu jeszcze...pewnie chcesz coś, czego raczej nie przerabia się na lekcjach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Lenore Grey poemsBardzo dziękuję! Cieszę się, że Ci się spodobał. Pozdrawiam. :)
    • POCZTO.                           odczep się od                             poetów.                            Berenika jest                             nasza!!!             Wchodzę na pocztę, a powietrze stoi tu jak bulion z unieważnionych znaczków - tak gęsty, że mógłby mieć własny numer PESEL i prawo do świadczeń. Wisi ciężko, lepi się do twarzy, pachnie mieszanką paragrafów, drożdży absurdu i pyłu ze sprawozdań rocznych fermentujących w kątach jak zakalec czasu, którego nikt nie miał odwagi wyrzucić. Kolejka trwa jak wieloletni eksperyment, w którym każdy klient jest prototypem cierpliwości, a każdy oddech brzmi jak próbna syrena katastrofy atomowej. Poczta pachnie, jakby ktoś zagotował cały XX wiek w jednym garnku, dodał szczyptę PRL-u, garść rozporządzeń „nieaktualne od 1998”, a na koniec przypalił to kadzidłem z formularza PZ-12/9B, którym od pokoleń straszy się dzieci i pracowników administracji. Kobieta przede mną wygląda, jakby weszła tu w 1983 roku i od tamtej pory zmieniała tylko fryzurę - zgodnie z zaleceniami kolejnych ministrów infrastruktury. Jej spojrzenie ma konsystencję skupionych w jeden punkt paragrafów - lepi się do wszystkiego, co narusza rytuał czekania. Nad głowami wisi wyświetlacz - miga jak sygnał z umierającej cywilizacji, która przegrała z własną instrukcją obsługi. NUMER 702 → OKIENKO 4. Tyle że okienko 4 istnieje tylko jako legenda - jak Yeti, Atlantyda i listonosz doręczający przesyłki pod właściwy adres. Za szybą siedzi kasjerka. A może kapłanka? Ma minę, jakby przeżuła regulamin, połknęła go i trawiła z dumą dynastii, która żywi się wyłącznie biurokratycznym papierem. Jej okulary skupiają światło tak mocno, że wystawione na słońce wypaliłyby w moim awizo dziurę wielkości małego meteorytu. - Następny!, woła głosem o strukturze tłuczonego szkła. Podchodzę, podaję awizo. Patrzy na nie jak na mapę DNA smoka znalezionego w bagażniku mikrobusu. - Nie mamy. - Jak to nie macie? Przecież jest tu napisane… - System tak mówi, odpowiada tonem, który potrafiłby zatrzymać zegar atomowy. - Ale system kłamie. Za jej plecami sterczą regały - labirynt Kurzu Archiwalnego z kartonów, które jęczą nie tylko z wysiłku, lecz także z ulgi, że nie muszą być odnalezione właśnie teraz. Każdy drży, jakby skrywał duszę petenta, który nie doczekał się własnej przesyłki i powoli przeszedł w stan mitologiczny. - A to?, pytam, wskazując na stos wielki jak góra lodowa, która zatopiła Titanica, ale z naklejkami „PRIORYTET”. - To przesyłki, które szukają siebie nawzajem, mówi powoli. - Jak dusze, które nie wiedzą, że są w tym samym systemie. Czasem się odnajdą. Czasem nie. My nie decydujemy o przeznaczeniu. Za mną kolejka szumi jak powódź goryczy. - Ja chciałam tylko znaczek…, jęczy ktoś. - Ale chyba umrę tu z godnością. - A mój list?,  pyta inny. - Wysłałem do sąsiada, dotarł do Uzbekistanu, wrócił do mnie, ale ktoś dopisał przepis na barszcz. Kasjerka wstaje, jakby unosiła ją smuga archiwalnego kurzu. Podchodzi do regału, wsadza rękę między paczki - i wtedy to się dzieje. Regał zaczyna mruczeć. Tak mruczą rzeczy, które milczały za długo. Kartony przesuwają się jak powolne kontynenty absurdu. Szuflady wysuwają się same, jakby otwierała je paszcza biurokratycznego potwora. Kasjerka zamiera. Jej oczy rozszerzają się jak dwie żarówki pod napięciem ostatniej woli. - Jest…, szepcze. - Przesyłka odnalazła swój los. Wyciąga karton - wygląda, jakby przetrwał cztery wojny, osiem powodzi, jedną deportację do równoległego wszechświata i pełne stulecie internetowych błędów 404. - Proszę,  mówi. Trzymam pudełko. Jest otwarte. Na boku, obok zamazanego kodu kreskowego, widzę ręcznie dopisane czerwonym tuszem: "TYP PRZESYŁKI: ZAPOTRZEBOWANIE EGZYSTENCJALNE". - Dlaczego w środku są… ziemniaki? Patrzy na mnie spojrzeniem, które mogłoby zatwierdzić budżet państwa. - Tak bywa. Poczta jest… płynna w interpretacji przeznaczenia. - Ale ja zamawiałem książkę. - A może to książka zamówiła pana,  odpowiada ironią niczym księżna chaosu. - A ziemniaki… cóż. One przyszły, bo mogły. Patrzę na nie. Na ich skórkach wgniecenia: jakby ktoś próbował odcisnąć alfabet, którego nikt już nie pamięta. Chcę protestować, ale coś we mnie pęka. Mój wewnętrzny system doręczeń sam się rozszczelnia. - Czyli nic się nie da zrobić? - Możemy złożyć reklamację, mówi z westchnieniem archeolożki biurokracji. -  Rozpatrzymy ją między sześcioma dniami a sześcioma eonami. Kolejka za mną sapie jak stary parowóz. Jeden z klientów osuwa się omdlewająco na gablotkę z długopisami „Poczta Polska - 12 zł”. Wychodzę. Drzwi zamykają się za mną z jękiem bramy do krainy, z której nikt nie wrócił z własną przesyłką w stanie nienaruszonym. Świat na zewnątrz jest jaśniejszy. Ja,  cięższy o pudełko ziemniaków, które przyszły do mnie z taką pewnością, jakby znały mój los lepiej niż ja. Na etykiecie miały odręczny dopisek: CEL: KOREKTA LOSU ODBIORCY. Za mną poczta szumi jak zmęczony potwór. I kiedy już jestem poza nią doganiają mnie jeszcze, drzwi pamiętające Gomułkę i przytrzaskują mi nogę, jakby chciały zatrzymać mnie na zawsze, w swoim królewstwie zagubienia i pomyłek.        
    • @Migrena   teraz to ja muszę niestety wracać do pracy ...z krainy fantazji :)))) i ze stołu...na podłogę :)))     
    • @MigrenaPewnie, że idziemy, aby  negocjować z nią w sprawę naszych listów i awizo - podobno trzymają je jako zakładników i żądają, żebyśmy pojawili się osobiście z dowodem osobistym, trzema odpisami. :)
    • @KOBIETA   Davidoff.   nie wahaj się bo wahanie to najgorszy wybór.   chodź na całość !!!!!!!      
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...