Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

niby przybyła lecz próżno jej szukać
nie zawitała pod strzechy promiennie
hula po polach śnieżna zawierucha

stąpa nieśmiało po puchu dziewuszka
nasyca wonnym zapachem powietrze
niby przybyła lecz próżno jej szukać

ślad pocałunku przemyka po ustach
okruch słoneczny uśmiechu garść niesie
hula po polach śnieżna zawierucha

zmarznięte chęci wiatr lekko porusza
wiosna przywraca postrzeganie świeższe
niby przybyła lecz próżno jej szukać

z wolna powraca przedzimowa buta
wzrok coraz bystrzej penetruje przestrzeń
hula po polach śnieżna zawierucha

mimo że mrozy zimą jaźń zasnuta
sądziłem z tchnienia że przyszła nareszcie
niby przybyła lecz próżno jej szukać
hula po polach śnieżna zawierucha

Opublikowano

Widzę Leszku, że próbujesz innych form. Jak dla mnie eksperymenty udane. Podziwiam Twoją pomysłowość i wenę twórczą i chociaż nie pod każdym wierszem zamieszczam swoje opinie, może nie te techniczne, bo daleko mi do pouczania - sama jeszcze raczkuję, ale te dotyczące mojego odbioru, zawsze Twoje wiersze czytam z przyjemnością. Czekam na następne.
Pozdrawiam serdecznie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ktoś mi powiedział, że jestem typem zawodnika i wiele w tym prawdy. Nowe wyzwania pobudzają mnie do działania, lubię je. Beenie, opinie czysto techniczne są bardzo ważne, bo pozwalają na szybszy rozwój, jednak wiedza że ma się tak miłych cztelników jak Ty to czysta przyjemność. Dziękuję i pozdrawiam Leszek. :)
Opublikowano

No proszę, prawie a przegapiłbym vilanellę :) . Nie wybaczyłbym sobie tego.
Warsztat ma Pan dobry , i to wiem od kiedy Pana tutaj widzę :) , czyli dość dawna.
Treść jednak mnie nie przekonuje.
Ale że mam sentyment do vilanellek, to plusuję :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Pozostaje mi powiedzieć dziękuję zwłaszcza, że i ja polubiłem śpiewne vilanellki, a co do treści to zapewniam, że do tej formy jeszcze wrócę. Pozdrawiam serdecznie Leszek :)
Opublikowano

właśnie treść - treść kuleje;
no i przydałoby się "postrzeganie świeższe";
ale w poezji powyższy zwrot? /dorzucę inne "chwasty": strzechy promienne, penetruje/;
kołysze się dobrze, więc tylko mała kosmetyka, ale pożądana; J.S.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Jacku czytając zgubiłeś literkę "i", nie napisałem - pod strzechy promienne, co byłoby chyba za daleko idącą metaforą, a - pod strzechy promiennie, bo to słońce do nich nieśmiało dotarło swoimi promieniami. Co do pozostałych słów, które Ciebie rażą to obiecuję pomyśleć. Pozdrawiam Leszek :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Kładę się bezwładnie jak kłoda, droga z żelaza, czarna owca pod powierzchnią bałagan, para, hałas. Stukot setek średnic, mimikra zjełczałego stada, przedział, raz dwa trzy: nastał dusz karnawał. Chcą mi wszczepić swój atawizm przez kikuty, me naczynia, czuję dotyk, twoja ksobność, krew rozpływa się i pęka, pajęczyna przez ptasznika uwikłana- dogorywam. Stężenie powoli się zmniejsza, oddala się materia. Rozpościeram gładko gałki, błogosławię pionowatość, trzcina ze mnie to przez absynt, noc nakropkowana złotem, ich papilarne, brudne kreski, zgryz spirytualnie wbity na kość, oddalają mnie od prawdy, gryzą jakby były psem! A jestem sam tu przecież. Precz ode mnie sękate, krzywe fantazmaty! Jak cygańskie dziecko ze zgrzytem, byłem zżyty przed kwadransem, teraz infantylny balans chodem na szynowej równoważni latem.
    • kiedy pierwsze słońce uderza w szyby dworca pierwsze ptaki biją w szyby z malowanymi ptakami pomyśleć by można - jak Kielc mi jest szkoda! co robić nam w dzień tak okrutnie nijaki?   jak stara, załkana, peerelowska matrona skropi dłonie, przeżegna się, uderzy swe żebra rozwali się krzyżem na ołtarza schodach jedno ramię to brusznia, drugie to telegraf   dziury po kulach w starych kamienicach, skrzypce stary grajek zarabia na kolejny łyk wódki serduszko wyryte na wilgotnej szybce bezdomny wyrywa Birucie złotówki   zarosłe chwastem pomniki pamięci o wojnie zarosłe flegmą pomniki pogromu, falangi ze scyzorykami w rękach, przemarsze oenerowskie łzy płyną nad kirkut silnicą, łzy matki   zalegną w kałużach na drogach, rozejdą się w rynnach wiatr wysuszy nam oczy, noc zamknie powieki już nie płacz, już nie ma kto słuchać jak łkasz i tak już zostanie na wieki
    • @Migrena to takie moje zboczenie które pozostało po studiach fotograficzno-filmowych. Patrzę poprzez pryzmat sztuki filmowej i w obrazach fotograficznej - z moim mistrzami Witkacym i Beksińskim. 
    • @Robert Witold Gorzkowski nie wiem nawet jak zgrabnie podziękować za tak miłe słowa. Więc powiem po prostu -- dziękuję ! A przy okazji.  Świetne są Twoje słowa o Hitchcocku. O mistrzu suspensu. "Najpierw trzęsienie ziemi a potem napięcie narasta." Czasem tak w naszym codziennym życiu bywa :) Kapitalne to przypomnienie Hitchcocka które spowodowało, że moja wyobraźnia zaczyna wariować :) Dzięki.
    • @Robert Witold Gorzkowski myślę, że masz bardzo dobre podejście i cieszę się akurat moje wiersze, które nie są idealne i pewnie nigdy nie będą - do Ciebie trafiają. Wiersze w różny sposób do nas trafiają, do każdego inaczej, każdy co innego ceni, ale najważniejsze to do siebie i swojej twórczości podchodzić nawzajem z szacunkiem. Myślę, że większości z nas to się tutaj udaje, a Tobie, Ali czy Naram-sin na pewno. Tak to widzę :) Dobrej nocy, Robercie :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...