Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 307
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

***

końcówki palców
u rąk rano
jak by to było przydatne
znad stołu
oglądam
wieczór wczorajszy
na pewno
nie rozumiem siebie
że umarłem

kiedy budzę się znów
oglądam
sen
i końcówki palców
nóg zza kołdry
dopowiadam sobie wiosnę
tak jak można
opowiedzieć sobie
kobietę
w pejzażu z ptakiem

Opublikowano

''Oni'' (trwa jeszcze konkurs)konkursowy
Spotkali się w izbie wytrzeźwień
z butelką i obłędem w oczach
nienawidzili życia przegrzeżnień
kryjących się w ich przeźroczach.

Patrzyli na siebie ukratkiem
zawstydzeni,a jednak zerkali,
papieros upadł na ziemie
klawisze mu ją zabrali.

On zendlał-bo jak coś trafia
kogoś tak znienacka-miłość!
Pijaka zabrała-miłość!
taka wariacka...

Opublikowano

***

Jakiż spokój
Czysty kolor
Nienamalowane słońce
Jasny odcień
Świat
Odejście
Dotyk skóry
Niewybaczalne jest to pragnienie
Powolna droga ku morzu
Muszla nie ucho
Znów noc
Na granicy
Pod nożem
Srebrzą się łuski

Opublikowano

Treny(I)

„Ostatni rachunek sumienia”


„Wyznanie”

Jesteś moja gwiazdeczka na niebie
Moim kluczem do drzwi radości
Ty - mój ratunek
Lekarstwo na serca rany
Jesteś ciepło- słońce moje
Wszystko jesteś
Ty, mój aniele

***
Gdy byłeś tak blisko
Nie umiałam łapać szczęścia
Byłam za młoda
nikt nie nauczył mnie
tobą oddychać
czas zbudował most miedzy nami
po remoncie rozbudowany
i potem anioł przyjęty do nieba
-oznaka początku burzy na morzu
...

I
Bo gdy odeszles
Zabiłeś mnie
To była śmierć okrutna
Choć inna- ciało żywe
Dusza w piekle stracona

II
Bo gdy mosty głupoty odeszły
deszcz grzechu już spadł
krople spłynęły po policzkach
I wtedy wrota prawdy
otworzyły się.
Wiem jak było
Wiem jak jest
Bo gdy ostatnia gwiazda spadnie
otworze oczy i zobaczę jak będzie...

III
Bo gdy cię nie ma – nie ma mnie
Bo gdy mnie kochasz – deszcz jest ciepły
Bo gdy uciekasz- ciało oblane potem
Bo gdy tu jesteś- rodzę się na nowo
Bo gdy się chowasz- twarz łzami pocięta
Bo gdy zamknę oczy widzę dom i ciebie



IV
Tak jak skala i ten kamień
jak ta ulica i dom w ciemnej okolicy
to wiezienie tam, na pustyni
Stoję, jak zwykle sama

Bo tak jak to wiezienie, tam na pustyni
jak ta ulica i dom w ciemnej okolicy
tak jak ten kamień i tak jak ta skala

Stoję sama
w nocy
bez gwiazd na niebie
w dzień
bez blasku słońca
bez ciebie
bez niczego
bez nadziei
Stoję sama...


V
Bo stracone
sekundy i minuty,
dni i godziny
nie wrócą nigdy.
Nie ma się co kryć
z jasna prawda
trzeba iść dalej
i dalej
Tak po prostu iść
nie oglądać się za siebie
iść dalej
przed siebie.
Bo nie wrócą stracone pocałunki
i te oczy tez nie wrócą
nie wróci bicie serca
i słowa nasze tez nie wrócą
ja nie mam nic do ukrycia
ty tez, zresztą
A unikam cię
jakbym
tak bardzo zgrzeszyła.

VI
Bo lodowa góra
Naszej miłości
Stopiła się kiedyś
W czasie gdy słońce
Świeciło słabo
Ja nie chciałam
Czy ty chciałeś- nie wiem
Bo rzec można
- stało się
A teraz po latach
Wiem ze gwiazda byłeś na niebie
Choć ja dla ciebie zbędna kometa
Mimo wszystko film nadal się kreci
w sercu gdzieś głęboko
Bo z tobą – nie zawsze dzień pogodny
Bo bez ciebie- noc panuje

VII
Bo ile dni, ile nocy musze przeczekać
By cię kiedyś na nowo odnaleźć
Ile śnic
By cię dojrzeć choć na chwile

Tak wiem – kwiaty zwiędły
Minęły lata- czas dotknął i nas
Lecz twe oczy
te same
płomień gorący, strzała przebija me ciało

Bo ciągle szukam cię
wszędzie- nawet
w pustyni serca
lecz nie ma, nie ma cię
utknęłam
w lodowcu wnętrza ziemskiej iskry

VIII
Bo jakże mi trudno bez ciebie
Bez ciebie
Żyć i oddychać
Bez ciebie
Wszystko bez sensu
Noc jest nocą
Bez ciebie
Dzień jest dniem
Bez ciebie
Monotonia monotonia
Bez ciebie
A życie życiem
Bez ciebie
Lecz może kiedyś nadejdzie czas
ze zapomnę
I wtedy otworze skrzydła na świat
Bo w końcu musze żyć
Musze oddychać
i żyć
Nawet jeśli to ma być
bez ciebie...






IX
teraz z odległości
widzę mój błąd
widzę twój błąd
widzę nasze błędy
i wiem
ze ja bez ciebie
to
nie ja
ty beze mnie
to
nie ty
lecz teraz nam
łatwiej
mimo wszystko
nasza miłość wielka
niszczy rozum i ciało
bezpieczniej jest wiec
osobno
żyć


X
Bo gdy słowa odejdą, czyn zostanie
a ciemność stanie się jasnością
Podasz mi dłoń, poczuje ciepło
nigdy więcej samotna
poczuje ciepło
Źrenice lodu iskra roztrzaska
I wtedy poznam cię do końca
będę oddychać każdym pocałunkiem
pić bezcenne kryształy szczęścia,
będę żyć w tobie
dziękując Bogu za każdą sekundę
RaZeM...


***
bo wszystko kiedyś dobiega końcu
bo czasem tak się dzieje
cos się kończy, a cos zaczyna
chciałam cię pochować w sercu za życia
lecz teraz wiem
życie bez ciebie
absurdem jest,
niemożliwa niedorzecznością
bo
mimo wszystko
kochałam
kocham

na wieczność
na wieki
wieków
AMEN.

Opublikowano

''List Polaka''konkursowy
Zwinęli mi nogi w bandaże
wyjść stąd pragnę i marzę
by wrócić...
Bym mógł znowu walczyć
za najbliższych i ojczyznę
i próbował zszyć przez zemstę
największą w życiu bliznę.
Abym w kraju wśród rodaków
mógł się starzeć i umierać
i z własnej zdobytej ziemi
plony zbierać.
Nie straszna mi będzie krew
i nowo zadana rana
to dla ciebie ona jest
moja najdroższa,kochana.
To dla ciebie wrócę
w pełni sprawny i zdrowy
do następnej ważnej walki
będę jak zawsze-gotowy!
Piszę żegnaj,nie płacz wcale
na mą klęskę zostaw żale
już nie wrócę,koniec drogi
-zwinęli mi w bandaże nogi....

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • To liryk, który z pewnością poruszy czytelników ceniących poezję zmysłową, traktującą o miłości i sile ludzkich emocji.
    • @EsKalisia Też tak mam - jak jest lato, chcę zimy i odwrotnie, jak zjem coś słodkiego, muszę kwaśne albo słone - trudno za sobą samą nadążyć :)
    • @andrew Ta scena na Kołobrzeskiej plaży – zimna, pusta, cicha – jest idealnym tłem dla tego momentu, gdy świat jeszcze nie ruszył, a ty możesz "zatrzymać myśli na wczoraj". Podoba mi się antropomorfizacja słońca, które "zastanawia się, czy warto wstawać" – to zabawne i czułe zarazem. A na zakończenie możesz wyciągnąć atu i zacząć dzień po swojemu. Spokojny, łagodny wiersz. Jak ten poranek. :)
    • Wiersz, który dotyka uniwersalnego doświadczenia wojny, jej wpływu na psychikę ludzką i nieusuwalnych śladów, jakie pozostawia.
    • Tam, gdzie fale Bałtyku biją o piaszczysty brzeg, a wiatr szumi w starych kniejach, żył niegdyś dumny lud Prusów. Choć mieczem i ogniem narzucono im władzę Zakonu Krzyżackiego, w sercach wciąż pozostawali wierni dawnym panom: Słońcu, Księżycowi i Ziemi. Najświętszym miejscem pruskich plemion, ukrytym przed wzrokiem najeźdźców, była świątynia w Romowe. To tam, w cieniu wiekowych drzew, rezydowali potężni bracia: Perkun – władca gromów i Ugnis – pan świętego ognia.   Pewnego dnia bogowie ci, chcąc sprawdzić wierność swego ludu, przybrali postać zwykłych wędrowców. Przemierzali pruskie ostępy, zaglądając do wiosek i świętych gajów. Perkun kroczył z podniesionym czołem i uśmiechem, widząc, że wiara przodków wciąż tli się w sercach ludu mimo krzyżackiego panowania. Ugnis jednak chmurzył się z każdym krokiem. Jego bystre oko dostrzegło, że w wielu gajach święte ogniska przygasły, a opieka nad żywiołem ognia zeszła na dalszy plan. W sercu boga zaczęła kiełkować zazdrość i uraza.   Tymczasem na ziemiach tych pojawił się nowy cień – komtur krzyżacki Mirabilis. Podstępny ten rycerz, władający z drewnianego zamku Lenceberg nad Zalewem Wiślanym, uknuł plan okrutny i krwawy. Rozesłał posłańców do najznamienitszych pruskich rodów, zapraszając wodzów i starszyznę na wielką ucztę. Obiecywał pokój i braterstwo, a zwabieni wizją końca walk, Prusowie przybyli tłumnie, nie przeczuwając zdrady.   Stoły ugięły się od jadła i napitków, a gwar rozmów wypełnił salę biesiadną. Lecz gdy uczta dobiegała końca, a umysły gości były już mętne od miodu i wina, Mirabilis wraz ze swoją świtą chyłkiem opuścił komnatę. Na jego znak ciężkie wrota zatrzasnęły się z hukiem, a rygle opadły. Po chwili pod drewniane ściany podłożono ogień. Gdy pierwsze płomienie zaczęły lizać ściany, a dym gryźć w oczy, Prusowie zrozumieli, że znaleźli się w śmiertelnej pułapce. W obliczu straszliwej śmierci, ich głosy zlały się w jeden potężny krzyk rozpaczy. Wznosili modły do potężnego Perkuna, błagając go o ratunek przed żarem, który trawił ich ciała.   Perkun, będąc wciąż w pobliżu, usłyszał wołanie swego ludu. Jego serce ścisnęło się z żalu, lecz nie miał władzy nad płomieniami. Zwrócił się więc do towarzysza: — Bracie Ugnisie! Powstrzymaj żarłoczne języki! Nie pozwól, by ten zdradziecki ogień strawił naszych wiernych! Lecz Ugnis, pamiętając zaniedbane paleniska w świętych gajach i słysząc, że konający wzywają tylko imienia Perkuna, odwrócił wzrok. Zazdrość o sławę brata, którą ten cieszył się nawet wśród dalekich Słowian, zaślepiła go. — Nie do mnie wołają, więc nie ja im pomogę — rzekł chłodno, pozwalając, by pożoga dokończyła dzieła zniszczenia.   Widząc nieugiętość brata, Perkun podjął błyskawiczną decyzję. Nie mógł ocalić ciał, które zamieniały się w popiół, lecz mógł ocalić to, co najcenniejsze. Zanim ostatnie tchnienie uszło z piersi Prusów, bóg gromu chwycił ich dusze i przeniósł je w pobliskie, potężne dęby. Drzewa, przyjmując w siebie cierpienie płonących ludzi, w jednej chwili zmieniły swój kształt. Ich pnie powykręcały się w agonii, a konary skurczyły, przypominając ramiona wzniesione w błagalnym geście.   Od tamtego strasznego dnia, żaden Prus nie ważył się podnieść siekiery na te sękate dęby. Wierzono, że drzewa te czują ból tak samo jak ludzie, a w ich wnętrzu wciąż żyją zaklęci przodkowie. Zniszczenie takiego dębu skazałoby duszę na wieczną, mściwą tułaczkę po świecie. I choć minęły wieki, a po zamku Lenceberg nie został nawet kamień, gdzieniegdzie na dawnych pruskich ziemiach wciąż stoją samotne, powykręcane dęby. Mają już ponad tysiąc lat i wciąż szumią dawną pieśń. Gdy mijasz takie drzewo, wstrzymaj krok i pochyl czoło. Pamiętaj, że nie są one naszą własnością. Należą wciąż do dusz, które przetrwały ogień zdrady.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...