Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Socjologowie stworzyli teorię tłumaczącą wspomniany przez Ciebie rzeczy stan. :)
Przedstawię ją, tę teoarię znaczy się, w telegraficznym skrócie.
Otóż sztuka, jest czymś na podobieństwo pawiego ogona. Paw może skupić uwagę partnerki dzięki pięknemu zwieńczeniu swego pawiego ciała - ogonowi. Wszystkie wielkie kierunki, jesli chodzi o sztukę, zostały stworzone przez mężczyzn. Malarze, pisarze, rzeźbiarze... rodzaj męski. Nie oznacza to, że kobiety nie odrywają ważnych ról we wszelakich dziedzinach artystycznych.
I to byłoby na tyle.
Miłej niedzieli.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



tylko dlatego, że w europejskiej kulturze kobietom nie było wiele wolno, a więc i ich tworzenie gdzieś ukryte, albo nawet i nie doszło "do głosu" ;P
w społeczeństwach matriarchalnych wcale nieOprócz tego a tkactwo, ceramika, haft, gobelin? hmmm. wywalam Ci ozór Muszysko ;)

Ze starożytnych poetek znamy tylko Safonę. Jeez tkactwo, ceramka, haft? No to potwierdza tę teorię.
Jacuś : hmm, ciekawe, ciekawe. Co do niedzieli to mam nadzieję że będzie miła (chyba że komuś coś wypadnie). Pozdrawiam i również życzę miłego dnia.
Opublikowano

bo kobita sama jest jak sztuka. ale sztuka to takze
akt tworczy i tu sie zaczynaja schody..wbrew pozorom
sztuka jest bardzo logiczna, abstrakcjonizm rządzi się
scislymi regulami, co sprawia, ze nie kazdy czerwony kwadrat jest sztuka.
uczucie samo nie wystarcza, logika (nie zawsze) ale jest domena
mezczyzn, baby sie placzą a feministki to juz wogole. papa

Opublikowano

Wiadomo, że mózg kobiety różni się od mózgu mężczyzny. Nie mówię, który mózg lepszy jest, mówię tylko, że zachodzą różnice. Różnice te, dla każdej z płci, tworzą zbiór pewnych predyspozycji. Nie oznacza to, że kobieta nie może być wielką pisarką (przykładów trochę jest), a mężczyzna wielkim tancerzem (np. rosyjska szkoła baletowa).
Nie wywaliłaś mi ozorka, Dzie :)

Opublikowano

Wydaje mi się, że jesli chodzi o wokale, to trudno powiedziec kto jest lepszy. Liczy sie zjawiskowosc glosu i jego niepowtarzalnosc, a w tej dziedzinie z natury obie plci ida po rowno.

Rzecz w tym, że żadna kobieta nie napisala jeszcze klasycznej ksiazki. Żadnego dzieła. To byłby przełom zrównujący nieco płci.

Opublikowano

a ja bym powiedziała, że dzięki temu genialna kobieta-poetka jest o wiele bardziej wartosciowa niż genialny mężczyzna-poeta, bo tych genialnych facetów to jest wielu,a kobiet - garstka... liczy sie jakość, a nie ilość, poza tym złoto na przykład jest bardziej wartościowe niż zwykły szary kamień dlatego, że rzadziej występuje ;) dodam jednak, że moim ulubionym pisarzem jest stu procentowy meżczyzna, aczkolwiek wśród poetów mam ulubieńców obu płci.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



hmm... Orzeszkowa? Erica Jong? Nałkowska? Andre Norton? trochę przesada, ze nie napisały żadnej, chociaż jest ich mniej, ale moim zdaniem te różnice wynikają z ról społecznych, jakie na przekroju całej historii były nadawane obu płciom. i nawet, jeśli wyciąga się z tego jakieś wnioski odnośnie całych populacji kobiet i mężczyzn, zawsze mają się one nijak do jednostek.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



no właśnie. liczy się jakość danego działa a nie ilość stworzonych przez jadną z płci. dlaczego więc jedno dzieło poetki będącej na takim samym (powiedzmy) poziomie co mężczyzna ma być bardziej wartościowe? tylko dlatego, że ilość jest różna?
Opublikowano

to było półżartem, poza tym napisałam, że ma się to nijak do jednostek.

po prostu na logikę, jeśli genialnych poetek jest mniej niż genialnych poetów to są bardziej unikatowe, słowem - trudniej o genialna poetkę, niż o geinalnego poetę, więc każda jest na wagę złota. tylko tyle.

ale nie bierzcie tego proszę zbyt poważnie :) przecież wszyscy wiemy, że w sztuce talent się liczy, a nie płeć. przynajmniej moim zdaniem tak powinno być.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Wiesz, że cytowanie samej siebie (samego też) nie jest rzeczą elegancką :)

Gdyż kobiety są zawzięte jak... nie wiem co!
Antyterroryści zgodnie twierdzą, że wolą mieć za przeciwników mężczyzn. Z kobietami nie można tak łatwo załatwić sprawy :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



co uznajemy za wielkie dzieło? bo jeżeli bieżemy pod uwagę klasyków, to patrz względy kulturowe i rola kobiety w kulturze europejskiej do czasu ruchów feministycznych.

no patrze i co? wlasnie niczego nie widze.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Mnie proszę nie liczyć. Policzcie sobie nawet psa, kota czy świnkę morską. Ale beze mnie… Że co? Że co się ma wydarzyć? Nie. Nie wydarzy się nic ciekawego tak jak i nie wydarzy się nic na płaskiej i ciągłej linii kardiomonitora podłączonego do sztywnego już nieboszczyka.   I po co ten udawany szloch? Przecież to tylko kawał zimnego mięsa. Za życia kpiarsko-knajpiane docinki, głupoty, a teraz, co? Było minęło. Jedynie, co należy zrobić, to wyłączyć ten nieustanny piskliwy w uszach szum. Ten szum wtłaczanego przez respirator powietrza. Po co płacić wysoki rachunek za prąd? Wyłączyć i już. A jak wyłączyć? Po prostu… Jednym strzałem w skroń.   Dymiący jeszcze rewolwer potoczy się w kąt, gdzieś pod szafę czy regał z książkami. I tyle. Więcej nic… Zabójstwo? Jakie tam zabójstwo. Raczej samobójstwo. Nieistotne z punktu widzenia rozradowanych gówniano-parcianą zabawą mas. Szukać nikt nie będzie. W TV pokazują najnowszy seans telewizji intymnej, najnowszy pokaz mody. Na wybiegu maszerują wieszaki, szczudła i stojaki na kroplówki… Nienaganną aż do wyrzygania rodzinkę upakowaną w najnowszym modelu Infiniti, aby tylko się pokazać: patrzcie na nas! Czy w innym zmotoryzowanym kuble na śmieci. Jadą, diabli wiedzą, gdzie. Może mąż do kochanki a żona do kochanka... I te ich uśmieszki fałszywe, że niby nic. I wszystko jak należy. Jak w podręczniku dla zdewociałych kucht. I leżących na plaży kochanków. Jak Lancaster i Kerr z filmu „Stąd do wieczności”? A gdzie tam. Zwykły ordynarny seks muskularnego kretyna i plastikowej kretynki. I nie ważne, że to plaża Eniwetok. Z zastygłymi śladami nuklearnych testów sprzed lat. Z zasklepionymi otworami w ziemi… Kto o tym teraz pamięta… Jedynie czarno białe stronice starych gazet. Informujące o najnowszych zdobyczach nauki. O nowej bombie kobaltowej hamującej nieskończony rozrost… Kto to pamięta… Spogląda na mnie z wielkiego plakatu uśmiechnięty Ray Charles w czarnych okularach i zębach białych jak śnieg...   A więc mnie już nie liczcie. Idźcie beze mnie. Dokąd.? A dokąd chcecie. Na kolejne pokazy niezrównanych lingwistów i speców od socjologicznych wynurzeń. Na bazgranie kredą po tablicy matematyczno-fizycznych esów-floresów, egipskich hieroglifów dowodzących nowej teorii Wielkiego Wybuchu, którego, jak się okazuje, wcale nie było. A skąd ta śmiała teza? Ano stąd. Kilka dni temu jakiś baran ględził na cały autobus, że był w filharmonii na koncercie z utworami Johanna Straussa. (syna). Ględził do telefonu. A z telefonu odpowiadał mu na głośnomówiącym niejaki Mariusz. I wiedzieliśmy, że dzwonił ktoś do niego z Austrii. I że mówi trochę po niemiecku. I że… - jest bardzo mądry…   Ja wysiadam. Nie. Ja nawet nie wsiadłem do tego statku do gwiazd. Wsiadajcie. Prędzej! Bo już odpala silniki! Ja zostaję na tym padole. Tu mi dobrze. Adieu! Poprzytulam się do tego marynarza z etykiety Tom of Finland. Spogląda na mnie zalotnie, a ja na niego. Pocałuj, kochany. No, pocałuj… Chcesz? No, proszę, weź… - na pamiątkę. Poczuj ten niebiański smak… Inni zdążyli się już przepoczwarzyć w cudowne motyle albo zrzucić z siebie kolejną pajęczą wylinkę. I dalej być… W przytuleniu, w świecidełkach, w gorących uściskach aksamitnego tańca bardzo wielu drżących odnóży… Mnie proszę nie liczyć. Rzekłem.   Przechadzam się po korytarzach pustego domu. Jak ten zdziwaczały książę. Ten dziwoląg w jedwabnych pantalonach, który po wielu latach oczekiwania zszedł niebacznie z zakurzonej półki w lombardzie. Przechadzam się po pokojach pełnych płonących świec. To jest cudowne. To jest niemalże boskie. Aż kapią łzy z oczu okrytych kurzem, pyłem skrą…   Jesteś? Nie. I tam nie. Bo nie. Dobra. Dosyć już tych wygłupów. Nie, to nie. Widzisz? Właśnie dotarłem do mety swojego własnego nieistnienia, w którym moje słowa tak zabawnie brzęczą i stukoczą w otchłani nocy, w tym ogromnie pustym domu. Jak klocki układane przez niedorozwinięte dziecko. Co ono układa? Jakąś wieżę, most, mur… W płomieniach świec migoczące na ścianach cienie. Rozedrgane palce… Za oknem jedynie deszcz…   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-11-03)    
    • @m1234wiedzialem, że nie zrozumiesz, szkoda mojego czasu. Dziękuję za niezrozumienie i pozdrawiam fana.   PS Żarcik etymologiczny od AI       Etymologia słowa "fun" nie jest w pełni jasna, ale prawdopodobnie wywodzi się ze średnioangielskiego, gdzie mogło oznaczać "oszukiwanie" lub "żart" (od XVI wieku). Z czasem znaczenie ewoluowało w kierunku "przyjemności" i "rozrywki", które są obecnie głównymi znaczeniami tego słowa.  Początkowe znaczenie: W XVI wieku angielskie słowo "fun" oznaczało "oszukiwanie" lub "żart". Ewolucja znaczenia: W XVIII wieku jego znaczenie ewoluowało w kierunku "przyjemności" i "rozrywki". Inne teorie: Istnieją spekulacje, że słowo "fun" mogło pochodzić od średnioangielskich słów "fonne" (głupiec) i "fonnen" (jeden oszukuje drugiego). 
    • Po drugiej stronie Cienie upadają    Tak jak my  I nasze łzy    Bo w oceanie nieskończoności  Wciąż topimy się    A potem wracamy  Bez śladu obrażeń    I patrzymy w niebo  Wszyscy pochodzimy z gwiazd 
    • na listopad nie liczę a chciałbym się przeliczyć tym razem
    • Dziś dzień Wszystkich Świętych: Na płótnach ponurych I tych uśmiechniętych, Ale wspomnij zmarłych, Nie tych, co tu karły, – Co drzwi nieb otwarli! Choć w spisach nie ma, Bo jakieś problema... – Na dziś modlitw temat!?   Ilustrował „Grok” (pod moje dyktando) „Nierozpoznany święty”.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...