Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Parciaki - upartym byciem we wszystkim chłoną wiatr.


Rekomendowane odpowiedzi

jednako tutaj las jeden bez łąki
glinianką czasem spod koron wyłaził,
wiatr bał się nosić, bo w supły pałąki
mogły uwiecznić w tej zielonej mazi,
do której kiedyś ktoś tam w końcu dotarł
i jął siekierą kłaść drzewa po trosze,

a co uskrobał to pniem do bajora,
narzutem z wierzchu by nie wystawało,
odgarniał ściółkę, potem z wolna orał
i jakby tego było komu mało
wszczął stroić strzechę, płot, chlew i co jeszcze,
aż spod kamieni pni poczęły dreszcze,

stąd na suchości rzucił człek przy drodze,
wilgotne bale wzdęły trzask na słońcu,
aż wy bez kory, toż wam wynagrodzę
i jak świniaka trzeba czasem w kojcu
po bokach kijem, tak wiązanym lejcem
klął i okładał od klepek, co więcej,

tak się poczęły stroszyć dyrdymały
i jak z barana motkiem pokręconym
połacie całe kotkami babrały,
aż wiatr nie wiedział z której podejść strony
i jak to wcześniej nie wchodził w gęstwinę,
stanął, a jednak dmuch jaki uczynię

i w chmury poszły i nićmi rwanymi,
poszyciem deszczu świat cały się zalał,
aż jak ze lnu tak balami białymi
kroił człek wszystek materiał bez mała,
a że na odzież zdał się byle jaki,
bo gęsty, sztywny, nazwał go parciaki,

wszak z pary wyszło zagiętym deszczykiem
i o chałupę i przyległe knieje
sadziło bają i sosnową szychę
jakby na wietrze i na słońcu, grzeje
jednako tutaj czas jeden dla wszystkich
parciaki noszą nawet wietrzne chłystki.

---------------------------------------------------
od autora:
Parciaki – pow. przasnyski. We wsi występuje nazwisko Parciak. Być może noszą je potomkowie pierwszego osadnika. Trudno ustalić, czy nazwisko Parciakowi dał part, tj. grube płótno. W każdym razie len był tu powszechnie uprawiany i na miejscu, przy pomocy prymitywnych urządzeń przerabiany na przędzę i wyroby z niej. Wieś założona została w 2 połowie XVIII wieku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

coraz piękniej, i z coraz większym rozmachem opisujesz kolejne wsie
mam nadzieję, że uda ci się wydać tomik [jedyny w swoim rodzaju], ozdobiony urokliwymi zdjęciami onych miejsc
czekam cierpliwie aż zabraknie ci tematów i przesuniesz się na tereny bliżej Szczytna
uśmiech

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozwól, że zanim o tym wierszu, to wspomnę twój dawniejszy

Messalinie!
Wiem już dlaczego ten bard był skacowany już w pierwszej linijce!!! Otóż wczoraj doznałem olśnienia.

Idę sobie rano, koło siódmej trzydzieści, do spożywczaka, będzie jakieś ze 160 m drogi na południe od mojego domu, po bułeczki i mleczko idę, a tu pod sklepem gości trzech stoi niepewnie, na nogach kołysząc się, gęby jakieś nieogolone, świeżości w nich zero, cierpienie tylko litośnie wyziera spod zarostu, już kilkudniowego najpewniej, no i z daleka wypatrzywszy mnie, z tak modną dzisiaj u artystów chrypką w głosie, ten najbardziej zgięty w krzyżu, rzecze:

- Teee, sąsiad ( tu przełknął z trudem śladową ilość wilgoci w ustach ), wspomóż chociaż 2 złote ( tu zakaszlał, ach... jak on zakaszlał! ), bo tak jakoś chory dzisiaj jestem - zachrypiał na koniec ( ach! jak on zachrypiał! ), jakby stare wierzeje wiatr poruszył.

A że znałem ich z widzenia, boć to nie pierwszyzna, że stali rano pod sklepem spragnieni choćby kroplą, jedną jedyną kropelką najmniejszą, obojętnie jakiego płynu, gardła nawilżyć, więc wyciągam garść moniaków i przebieram w nich palcami - odsuwając na bok uszczelkę gumową do kranu, podkładkę metalową do śrub rozmiaru fi8, com to ją pod swoją furtką na chodniku znalazł, złamaną wykałaczkę, przybrudzoną już nieco, no i tę gumkę recepturkę, co mi od pół roku pałęta się po kieszeni nie wiedzieć w jakim celu - by te 2 złote uzbierać. I kiedym już te 2 złote wyliczył skrzętnie, spojrzałem w tę gębę zmarnowaną, na te oczy cierpiące, na ten przełyk, z trudem ruszający grdyką i myślę sobie:

- " Nie, to nieludzkie, żeby tylko 2 złote" - i wcisnąłem mu w tę trzęsącą się, szorstką łapę wszystkie moniaki, jakie miałem. A było tego tam chyba, żeby tak dobrze policzyć, czasem nie zełgać, no..., to ze 4,50 było, albo może i pod 5 złotych podchodziło.

- " A niech tam, też człowiek, raz kozie śmierć " - pomyślałem zadowolony, że dobry uczynek sam mi się w ręce napatoczył, i to w poście, a szukać go nie musiałem, zważywszy, że ostatnio Św. Piotr zbyt często mojego konta w swoim kajeciku nie uzupełniał, i ... tu właśnie nastąpiło to olśnienie, dlaczego ten bard już w pierwszej linijce był skacowany, chociaż ani grosza jeszcze nie dostał..

A on był skacowany, boć przecież on wczoraj też grał i śpiewał rzewnie, najpewniej ucieszywszy czyjeś zmysły, dostał grosza jakiegoś, może nawet niejednego, co skrzętnie wykorzystał, wypiwszy za zdrowie innej wielmożności, coby onej nic nie brakowało, a najbardziej owego zmysłu i wrażliwości na potrzeby drugiego człowieka, w dodatku artysty... I tak mu tego zdrowia wczoraj nie skąpił, że dzisiaj zbrakło na paliwo, więc i animusz już nie ten sam, co onegdaj.

Przemyślenia one - światłe, pod zawarłem, uszczegółowiwszy je tu nieco, w razie gdybyś pod nie zajrzał...

Bogatszy więc o powyższe doświadczenia, o wierszu dzisiejszym - z ukłonikiem i pozdrówką wielką -
- Piast

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

już pierwsza zwrotka doskonale wprowadza w krainę sielską
druga - jestem już opisywaną siekierą
trzecia - przyroda sama zaczęła mówić Twoimi słowami
czwarta - wiatr zgłupiał zachłyśnięty tym opisem
piąta - wszystko zarażone wiatrem parciaki również
szósta - deszcz zamyka szalone koło, które się nadal kręci

bardzo długi wiersz, który nie nudzi, gratulacje

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...