Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Działo się to w trudnych chwilach mojego życia. Byłam w tzw. dołku materialistyczno-psychicznym. Moje dochody finansowe uległy znacznemu zmniejszeniu, co niekorzystnie odbiło się na wszystkich strefach mojego życia.
Od kat straciłam pracę czułam się jak nieuk, który po podstawówce nie może znaleźć sobie zajęcia. Jednak przecież byłam osoba wykształconą. Dziesięć lat wkuwałam ekonomie na uniwersytecie, żeby żyć jak księżniczka. Pragnęłam posiąść w życiu niezliczone bogactwa. Marzyłam o przysłowiowej gwiazdce z nieba. Nie potrafiłam docenić tego co dostałam od losu.
Ciągle było mi mało. Byłam jak sęp na pustyni, ciągle zgłodniała pieniędzy.

Pewnego dnia kiedy to mój portfel świecił przerażającą pustką, udałam się do babci.
Miałam nadzieję, że staruszka jest nadal tak hojna jak wtedy kiedy byłam dzieckiem.
Babcia Elwira mieszkała w centrum miasta, w niewielkiej kamienicy.
Kiedy przekroczyłam próg, który dzielił mnie od wejścia do budynku poczułam nieprzyjemny zapach. Ta okropna woń kojarzyła mi się z zapachem wody toaletowej mojego byłego faceta. Miałam nadzieje, że go tutaj nie spotkam. Max to same złe wspomnienia. Właściwie to jego imieniem możne byłoby zastąpić słowo koszmar.
Stanęłam blisko poręczy umocowanej do ściany. „Pewnie miała ona służyć jako podpórka dla zmęczonych staruszek”, pomyślałam. Nie miałam jednak na myśli mojej babci, gdyż ona od kąt pamiętam była kobieta pełną młodzieńczego wigoru. Pomijając fakt, że nie widziałam jej od przeszło roku. Zawsze przecież mogłam powiedzieć, że miałam dużo pracy. I wcale bym nie skłamała. Biuro-praca, dom-praca. Z biegiem czasu ten wir stał się całym moim jestestwem. Wielu znajomych nazywało mnie pracoholicką lub pracusiem. „Teraz to wszystko uległo zmianie”, rozważałam. Cały ten wir zatrzymał się i kazał mi wysiąść. Zostałam sama. Stałam się jak zwykła, bezrobotna dziewucha. Tak! Myślę że dziewucha to znakomite określenie. Bo jak taką nieudacznicę jak ja nazwać dziewczyną? To zbyt pobłażliwie.
Przejdźmy do rzeczy. Kiedy to już puściłam się tej przeklętej poręczy, weszłam po schodach na czwarte piętro. Stanęłam u drzwi gdzie mieszkała moja babcia . Wystukałam takt przypominający pukanie Milagros do starej babki Ancheliki w „ Zbuntowanym Aniele”.
Poprawiłam dreadlooki i z uśmiechem na twarzy wyczekiwałam dalszego przebiegu zdarzeń. Stałam i wpatrywałam się w metalowe drzwi, na których wisiał numer mieszkania i nazwisko właściciela. Ku mojemu zdziwieniu nie były to dane mojej babci. „A. Niebieski” tak brzmiało nazwisko, które było napisane na drzwiach. Sama nie bardzo wiem dlaczego, ale ta cała sytuacja bardzo mnie rozbawiła. „A. Niebieski” sprawił, że dostałam napadu tzw. głupawi, która objawia się parskliwym śmiechem..
Nagle drzwi otworzyły się, a moim oczom ukazała się postać, która bynajmniej nie była moją babcią. Przede mną stała młoda kobieta ubrana w niezbyt modną kieckę. Zrobiło mi się jej żal. „Taka ładna, a nawet ją na porządne ciuchy nie stać”, pomyślałam. Jednak zaraz się opamiętałam, gdyż przypomniałam sobie o własnym, niezbyt licznym stanie konta.
Później zauważyłam, że ta młoda dziewczyna ma skrzydła jak anioł.
Stała bokiem do mnie, a więc dokładnie widziałam tą oryginalna część ciała. Dziwne było również to, ze jej oba skrzydła miały odmienne barwy. Jedno było białe, a drugie czarne.
W dłoni trzymała chusteczkę higieniczną, którą ocierała łzy.
Przez chwilę nie wiedziałam co powiedzieć, bałam się tej przedziwnej osoby.
- Co ci jest? Wydusiłam jakby nie swoim głosem.
-Nic.
-Jak to nic, przecież płaczesz?
-Widzisz jak ja wyglądam? Już nie jestem aniołem…
-Jak to nie? Masz skrzydła, a to atrybut aniołów.
-Co to za skrzydła, gdy jedno jest czarne.
Dziewczyna płakała coraz bardziej. Jej łzy spływały po nagim dekolcie, jak woda z górskiego potoku. Chwilami meandrowały tam gdzie jej kości wydawały się być bardziej wypukłe. Razem z mokrymi łzami pozbywała się całego smutku jaki tłumiła w sercu.
Chciałam jej pomóc, ale nie wiedziałam jak.
W końcu pierwszy raz w życiu miałam do czynienia z aniołem.
Przynajmniej tak mi się wtedy wydawało.
-Pozwól, ze spytam, dlaczego twoje lewe skrzydło jest czarne?
Anielica wzięła głęboki oddech i zaczęła opowiadać.
-Jakiś czas temu zostałam wygnana z Nieba. Właściwie to Najwyższy wysłał mnie na misje, abym upatrzyła sobie tutaj na Ziemi dobrą duszyczkę, którą będę prowadziła przez jej ziemskie życie. I tak natrafiłam na twoją babcie, której dusza była czysta jak łza.

Siedziałam i wpatrywałam się w błękitne oczy dziewczyny, w których odbity był przepiękny krajobraz Boskich Niw. Jej blond włosy wyglądały jak utkane z promieni słońca, a ich blask sprawiał, ze cały ponury korytarz nabierał świetlistych barw.
Tymczasem dziewczyna mówiła dalej.
-Postanowiłam prowadzić twoją babcie przez dalsze życie, ucząc ją świętości Jednak nie udało mi się zrealizować tego wspaniałego planu, gdyż mnie samej nie udało się być dobrą.
- Czemu? Przecież jesteś Wszechmogącym Aniołem.
-Tak ci się tylko zdaje Irmino. Dziewczyna zaśmiała się. Ironia w jej głosie wzbudziła we mnie podejrzenia, co do jej Niebieskiej Tożsamości.
-Skąd znasz moje imię? Spytałam ozięble.
-Anioły wiedzą wszystko.
Jej głos zaczął mnie nie tyle drażnić, jak prowokować do wybuchu agresji.
-Widzę, że niespokojne twoje serce zaczyna się denerwować…
W ten właśnie sposób odróżniam dobre dusze od złych.
- Możesz przejść do rzeczy? Powoli zaczynałam tracić cierpliwość.
-Dobrze. Anielica uśmiechnęła się a, mnie ogarnął błogi spokój.
-Nie udało mi się zrealizować Boskiego planu, gdyż dosięgnęła mnie szatańska moc grzechu.
Nie mogłam być dobra w tym przeklętym świecie…nie potrafiłam.
-Co zrobiłaś?
-Jeśli ci powiem potępisz mnie.
Słowa dziewczyny budziły we mnie coraz większą ciekawość.
-Co uczyniłaś złego ?Proszę powiedz.
-Zabiłam życie, które było poezja i sztuką zarazem.
Anielica stanęła tyłem do ściany, abym nie widziała jej smutnych oczu.
Jednak ja nie bałam się jej „trądu”- jej wewnętrznego cierpienia.
-Kogo?
Podeszłam do niej, wtuliłam twarz w jej skrzydła i spytałam… a moje słowo było zaledwie szeptem.
-Motyla.
Odpowiedziała drżącym głosem, jakby bała się odrzucenia.
Kiedy tak stałyśmy, poczułam jakby tchnienie morskiego wiatru, który wdarł się do moich puc przez lekko rozchylone usta.
Moje ludzkie problemy rozpłynęły się jak pod dotykiem Boskiej Dłoni. Czułam, ze teraz Niebo stoi przede mną otworem.
Na koniec wypowiedziałam jedno zdanie, które stało się balsamem na duszę Anioła.
-Możesz wracać, misja spełniona.
Anielica wiedziała, że są to słowa Boga.

Opublikowano

Zacznę od tego, że początek kuleje i to mocno. Pełno literówek, błędów ortograficznych, interpunkcyjnych i dziwnych konstrukcji zdaniowych.
- "od kąt" -> odkąd . Dwa razy powtarzasz ten błąd
- "dziesięc lat wkuwałam ekonomię" - wieczny student, doktorat, czy może walnęłaś się podając lata?
- "ciągle zgłdoniała pieniędzy" - głodna/żądna, ale nie zgłodniała
- "Babcia Elwira mieszkała w centrum miasta, w niewielkiej kamienicy" - lepiej brzmiałoby "Babcia Elwira mieszkała w niewielkiej kamienicy w centrum miasta"
- pracocholicką -> pracoholiczką
- "Stałam się jak zwykła, bezrobotna dziewycha" - stałam się zwykłą bezrobotną dziewuchą, albo stałam się biedna, jak zwykła bezrobotna dziewucha
- "przejdźmy do rzeczy" - dziwnie brzmi. Może "przejdźmy do sedna?"
- "wyczekiwałam dalszego przebiegu zdarzeń" - dziwne w kontekście zdań poprzednich. Bohaterka puka do drzwi, więc na jakie zdarzenia może oczekiwać? Otwarcie drzwi? Ty wiesz, że zaraz spotka anioła, ale czytelnik nie, więc niepotrzebnie sugerujesz, że zaraz wydarzy się coś niezwykłego
- głupawi -> głupawki
- "oba skrzydła miały odmienne barwy" - były odmiennej barwy albo miały odmienną barwę

Poza tym brakuje wielu przecinków, ale to już musisz sama poprawić. W reszcie tekstu również są pewne niescisłości. Anioł próbuje nauczyć babcię "świętości" podczas, gdy piszesz, że miała ona duszę nieskazitelną jak łza (?)

Najbardziej podobają mi się ostatnie dwa zdania. Reszta razi przede wszystkim błędami. Zamiast skupić się na tekście, widziałam brak przecinków i tym podobne. Poza tym sytuacja jest mało rozwinięta, bohaterka wpada w skrajne stany podczas rozmowy z aniołem. Trochę to schozofrenią zajeżdża i jest mało naturalne. Tekst powinnaś poprawić. Poprawiony chętnie przeczytam :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • zachłanność ludzka nie zna granic życie człowieka wytarty slogan w dzisiejszych czasach zbrojni pijani mordują przywołując Boga   tylko zabawki się pozmieniały mentalność wzięta z czasów archeo czy my się jeszcze dziś rozwijamy my nie gadżety nawet na pewno  :)
    • @Rafael Marius Jestem zdania, że cywilizacja powinna dążyć do kolejnego kroku, czyli np. kolonizacji Układu Słonecznego. By tego dokonać, sytacja na Ziemi musi być stabilna, więc ludzkość musi zwyczajnie przestać się bezsensownie wyrzynać. Jeśli będziemy pielęgnować takie zachowania, jak dzisiaj, to prędzej czy później powtórzą się w koloniach, narażając je na większe prawdopodobieństwo upadku, z powodu konfliktu zbrojnego o terytorium kolonizowanej planety.   @23. @Jacek_Suchowicz Dziękuję.  
    • jake rzekotka ? a kto ? ke ? zre  kaj ?
    • Autorzy:  Autor tekstu - Michał Leszczyński Rozmowa z AI - Krzysztof Czechowski Muza i głos: AI Pogląd o studiowaniu nauki socjologii zainspirowany został  Twórczością Paulo Sorrentino.    Piosenka nr 12 pt. Mistrz zakonu XYZ   Ref. szukamy szukamy znaleźć chcemy choć znaleźć nie możemy byle móc dążyć byle móc znaleźć byle mieć priorytety stawiamy zadania układamy z kart wyzwania gramy o co kaman o co kaman o co kaman?   Na świecie który uwielbia wielkie legendy w naroślach wielu niewyjaśnialnych historii gdzie zaglądamy pod zamiecione dywany gdzie moc plotek dusi i łamie serca i kości   Poszła opowieść że komuś znikła kasa wielka forsa o wysokości nie powiem i czyja mamona oraz skąd też nie określę sądzę że podejrzenie padło więc na mnie   Tyle prac i aż tak bardzo dużo współprac zakonnym wysiłkiem zwiedziłem wiele miejsc z każdego zdążyłem coś komuś uszczknąć jak było jest będzie i ja chętnie opowiem   Nie pytaj mnie jedynie o gigantyczną kasiorę nie szukaj tutaj moich kanałów informacji związków tutaj nie mam niestety - wyparowały lepiej weź się kiedy za przekaz podprogowy   Ref. szukamy szukamy znaleźć chcemy choć znaleźć nie możemy byle móc dążyć byle móc znaleźć byle mieć priorytety stawiamy zadania układamy z kart wyzwania gramy o co kaman o co kaman o co kaman?   Ta piosenka tylko przeze mnie jest napisana co komu wycieka oraz przecieka to nie wiem gram wcale nie anty a bardzo prosystemowo niestety nie znam się na komputerach i netach   Jeśli natomiast chcesz mi coś wynagrodzić zapłać mi proszę za tekst niniejszej piosnki nie obrażę się też za jej liczne wyświetlenia odtworzeń poproszę milion albo dwa albo trzy   Gdzieś jacyś duzi wiedzą więcej ode mnie gdzieś ktoś umie siebie tutaj nie zagubić gdzieś ktoś łączy w tabelki połacie faktów mnie nie w głowie takie informacyi porządki   Studiuję sobie tu i tam i siam naukę socjologii nie wiedząc wcale cóż może oznaczać to słowo warsztatuję kulturę póki mam na co i za co próbuję nienazbyt oraz chcę i dążę nienachalnie   Przeżyłem i ja i sugestie i liczne torturowanki usłyszałem już tysiąc pięćset ogromnych pytań porobiono z domysłów wielkie kiście winogron a ja nie mam czym spłacić kredytu ala solidarnie   Ref. szukamy szukamy znaleźć chcemy choć znaleźć nie możemy byle móc dążyć byle móc znaleźć byle mieć priorytety stawiamy zadania układamy z kart wyzwania gramy o co kaman o co kaman o co kaman?   Chodzi o taniec. Chodzi o taniec. Tańczmy więc. Tańczmy póki pieśni nie dobiegły końca. Tralalalala.    
    • Szyję z atramentu, paru chwil gdy nie mogę zmyć cieni a spadają miriady kropel...  Trę się w garść z zimna aż więdnie gorąca mimika bo być może wiem już że nie będzie dobrze nic    wspomnienia nie przychodzą skąd wybiegają spojrzenia niby rzęsy odpadną, palec po palcu znajome mi we mnie co kolą choć nie poczułem słodyczy   przeminą przez okno nim wiatr świat przymknie na progu i żadna myśl nie wyburzy ścian bo nie posiadam się z dłoni leżących na żebrach w pokoju i choćbym chciał nie poruszę ich.   
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...