Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Niemcy (1933 - ?) - analiza i ostrzeżenie historii.


Rekomendowane odpowiedzi

Dedykuję Erice Steinbach- przewodniczącej Niemieckiego Związku Wypędzonych.


Na początku był Bismarck i wskrzeszenie mocy;
Austrię i Francję deptał krok germańskiej nacji,
Cwałowała Walkiria, kiedy szliśmy w nocy
Wraz z Żelaznym Kanclerzem, pewni swoich racji.

A tuż potem się zjawił wszechwładny myśliciel
I próbował odnaleźć wśród nas nadczłowieka;
Nie przypuszczał, że wkrótce nadejdzie zbawiciel
I że morzem się stanie jego myśli rzeka.

Wielka Wojna… nadzieja, krew, okopy, krzyki…
Lecz dobił nas cios w plecy (łza się w oku kręci)
W Wersalu na tor boczny wielkiej polityki
Zepchnęli nas zwycięzcy- niech będą przeklęci!

Potem Weimar, niestety- państwo upodlone
Okrojone granice, farsa demokracji
Kanclerz, Reichstag, prezydent- to władze spalone,
Tylko cesarz jest godzien przewodzić tej nacji!

Wtedy ON się pojawił, większy od kaisera,
Wskrzeszał sny i marzenia, mówił o wolności
Niemiec słuchał i widział, jak Wersal umiera,
Rosła duma z blond włosów, z świętej aryjskości.

Kiedy stał w Norymberdze, jak kapłan narodu,
Błogosławił Germanię wyciągniętą ręką,
Mówił, że świat oczyści z żydowskiego smrodu
I że przyszłość zabłyśnie niemiecką jutrzenką.

Mieszczuch nie był filistrem, a rolnik wieśniakiem.
Nieważne, kto był księciem, robotnikiem, klechą,
Gdy swastyka się stała niemieckości znakiem,
A wspólnota rasowa- najwznioślejszą cechą.

Życie stało się wiecem- łopotały flagi,
W rytmie wojskowych marszy kroczył naród cały ,
A trzask obcasów o bruk dodawał odwagi.
Rzesza była gigantem; świat stawał się mały

Gdy nadszedł czas właściwy, -ON nas poprowadził;
Budował „deutsche ordnung” i tworzył historię,
Lecz naród był niegodny i führera zdradził,
Przegrał walkę o przestrzeń, zatracił swą glorię.

Ja z nim byłem do końca, wnusiu mój kochany
I wierzę, że opatrzność Niemców nie opuści
A nasz naród wyleczy swe wojenne rany,
I zapłacą za swoje żydowscy oszuści.

Więc musisz być wciąż czujny, mój mały Hermanie;
Słuchaj uważnie tego, co ci mówi dziadek,
Bo jeszcze czas zwycięstwa dla Niemców nastanie,
A wtedy już ruszymy do przodu- bez wpadek!

I nie słuchaj tych głupot, które mówią w szkole
Ci Żydzi, komuniści, te kłamliwe szuje,
Bo nadejdzie Wiktoria, odwrócą się role
I znów aryjska rasa zemstę przyszykuje!

Ci, co mówią inaczej, nic nie rozumieją!
Lecz z nimi także kiedyś zrobimy porządek
I przepadną, zmiecieni dziejową zawieją,
Kiedy staną pod ścianą ustawieni w rządek!

Krzyknij: „Sieg heil!”, mój mały, na chwałę przeszłości
Wiedz, że wiara w zwycięstwo z wszystkiego rozgrzesza
Więc w nie uwierz nareszcie, zabij wątpliwości
Tylko jedno się liczy:
„NARÓD!!!
FŰHRER!!!
RZESZA!!!”

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawsze miałem dużo watpliwości co do tego wiersza... ale nie dajmy się ponieść fali politycznej poprawności... Czuję się Polakiem, wiem, przez co przeszedł mój naród. A jako że mam ciagoty socjologiczne (czy moze raczej: socjo - techniczne), zawsze fascynowała mnie tematyka genezy państwa i społeczeństwa totalitarnego. Jezeli historia faktycznie jest "nauczycielką życia" , jak mawiał (a raczej pisywał) Herodot, to mam nadzieję, że będziemy w stanie z tej ponurej opowiesci która miała miejsce ponad 60 lat temu wysnuć jakies pouczające wnioski i że pozwoli nam to uniknac pewnych błędów, pomoze nam stac się lepszym społeczeństwem...
Ale chyba za bardzo idealizuję...

pozdrawiam
AK

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Andrzeju... tekst napisany z dużym rozmachem, choć ja sama nie przypadam za tego typu lekturą... Tyle juz o wojnie powiedziano, ten zły, miniony czas, jak najbardziej należy pamiętać.. bo są jeszcze osoby, które w okropności tamtego okresu nie dowierzają.
Jestem za.. zaskoczyło mnie zakończenie, ale na pewno niejedna osoba wierzy jeszcze w odrodzenie faszyzmu.... Nie idealizujesz.. każdy popełnia błędy, chodzi o to, by ich nie powielać..;-)....oby dziadek z wiersza mylił się. Pozdrawiam..:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Deonix_ Najserdeczniej Dziękuję! Ogromnie mi miło! Rzuć także proszę okiem na ten mój poniższy wiersz...    
    • __________________________________________________________________ /Proza poetyczna/ ________________________________________________________________ Na początku przedstawię Krzysztofa, zresztą zmarłego; Świętej pamięci arcymistrza, który w latach młodzieńczych  był moim przyjacielem po fachu.   Razem w wieżowcu, 'na północy' w Częstochowie, badaliśmy wiedzę z zapożyczonych materiałów na sześćdziesięciu czterech polach, na desce   Poznawaliśmy w ten sposób odkryty kosmos I do dziś pozostaje mapownictwem obu kolorów Na czerwonej wstążce czas zegara, zanim nie opadnie Wciąż partią życia trwa do zero zero, emocji walką   Były, jeszcze Przemek jest brakującym ogniwem W zatartej historii, o którym dzisiaj Wam napiszę!   Też w wieżowcu mieszkał, na warunkach ojczyma; pod groźbami noża — walczył rurą od odkurzacza, Matka była dumna: jej syn, wtedy z kurzem 'Patoli' Choć został wygnany, znalazł miejsce pod dachem Ja pamiętam, no cóż — jak w domowym ognisku, opowiadał mi o Wiedniu przy otwartym balkonie, z worka foliowego słowami poprzez swój wydech   Mięsień dobrze jeszcze pracował w tej atmosferze; Nie byłoby mowy o kontynuacji bez światła  przed jutrzejszym turniejem na 'polibudzie', powiedział, że wygra go, dzięki wiedzy smerfów.   Z samego rana, moja mama! Zrobiła śniadanie;  życzyła nam sukcesu na drogę, wzięliśmy je ze sobą i parę groszy, z tak zwanego kieszonkowego. Trzeba było skorzystać, skoro nadarzyła się okazja.   Byliśmy w 'Sezamie' - takim sklepie częstochowskim (nie wiem, czy nadal istnieje? Schyłek lat dziewięćdziesiątych) Ja na dziale spożywczym — kupiłem kilka jagodzianek. On na przemysłowym —  kupił paczkę worków foliowych, szukając też wspomagacza, wybierał zapachy z nakrętek.   I ostatecznie przypadł mu do gustu jeden, który wziął; kilkadziesiąt wdechów i wydechów. Przemek już gotowy   Jesteśmy teraz na miejscu, czyli na Politechnice; w korytarzu panuje atmosfera wśród szachistów, z niecierpliwością czekających na gwiazdy ze Wschodu   Limuzyną przyjechały: Alexiej Aleksandrow oraz druga —  niestety nie mogę sobie przypomnieć jej imienia, jak pamięcią sięgam, mnóstwo ludzi cykało im flesze. Bo to przecież legendy   Jako pierwsze widziały wodopój połączony szczynami z kegi,  przed każdą rozgrywką opróżniając stopniowo zawartość aż do zera, jednak gaz w płucach nie usypiał ich czujności.   Podczas trwających partii, głowy podparte łokciem w zgięciu, wydawały się pijane, choć czekały na kolejny 'click' zegara. Przy samym stężeniu dłonie w alkoholu będąc wciąż trzeźwe   Rozpuszczalnika nie odróżniając. Przemka ruchy po desce, smerfną metodą skali światowej wyjdą dzisiaj do historii tak prawdziwie ze wspomnień i trzeba będzie ją zakończyć.   (...) Przemek nie wygrał, ale jako pierwszy Częstochowianin pokonał gracza z Elity; targając jego włosy dłońmi  — na lewo i na prawo. Ostatecznie został zdyskwalifikowany przez swoje zachowanie. A parę tygodni później, babcia mnie poinformowała, że jej wnuczek odpalił rakietę samozapłonem na ławce ____________________________________ Wybaczcie, ale coś mi się odkleiło w ostatni piątek,  po lokalnym turnieju w Tilburgu  — zresztą wygraną; była butelka 'Leffe', którą otworzyłem zapiski z dłoni.    

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

           
    • On co mi? Luty tuli mocno.     Luty ma moc. Co mamy, tul.  
    • Z miasta co nad Prosną położone, Z miasta gdzie zamek kazimierzowski stał, Tu gdzie Asnyk kroki pierwsze stawiał, Z miasta które zburzone podczas konfliktu Powstało jak Feniks, Siedzę i obserwuję, Wizję którą Bóg na mnie zesłał, Widzę zniszczone miasto, Miasto stojące w płomieniach, Wyschnięte rzeki i uschnięte drzewa, Ulice które krwią spłynęły, Park który kiedyś życiem tętniący Teraz spopielony i martwy, Kamienice Opuszczone, Popadające W ruinę, Obserwuję ludzi Głodnych, Przerażonych, Martwych i tych których czwarty jeździec jeszcze nie dosięgnął, Mieszkańcy niegdyś szczęśliwi Dzisiaj przesiąknięci złem I strachem, Dostrzegam zwierzęta domowe, Pozostawione przez swoich właścicieli Na pastwę losu, Psy które zapomniały już o cieple, Wychudzone i dzikie, Zakładające grupy aby przeżyć, Aby zawalczyć o przetrwanie, Z wysokości zauważam przestępców, Którzy razem z zastępami Lucyfera, Niszczą to co się ostało, Zabijają, Gwałcą, Rabują wszystkich tych, Którzy postanowili walczyć, Bóg pokazuje mi na rynek, Gdzie ludzie pogrążeni w chorobie, Konają w męczarniach na ulicach, Zwijają się w agonalnym bólu, Bez szans na ratunek, Czekają na śmierć, Która ukróci ich męki, Ujrzałem pomiędzy gruzami Zbawiciela, Który kroczył po ruinach, Przed którym uciekały zastępy zła, Szedł ze swymi zastępami Aniołów, Pokazał mi palcem napis wyryty w kamieniu, Który brzmiał, "Admonitio" Wtem się obudziłem, Znów widziałem kwitnące drzewa, Ludzi pełnych radości, Zwierzęta kochane przez swych właścicieli, Moje ukochane Miasto Stojące I bezpieczne, I widziałem, Kamień, Kamień z napisem wyrytym przez Boga.
    • A las... ma namioty? To im, a nam sala.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...