Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Poezja w człowieku
rozprzestrzenia się jak choroba
z roku na rok coraz bardziej
widać jej objawy
z początku tylko czasami
moment zadumy rozmyślania
takie rzadkie dziwactwo

powoli wkrada się i zaczyna
przejmować władzę nad osobą
poetą
w poetycki sposób
jest z niej niezła dyplomatka
potrafi z krzesła
stworzyć piękną metaforę
a sytuację oblec w słowo stosowności

Osoba zainfekowana
kiedy już pogodzi się z faktem
nieuleczalności swej choroby
dojrzeje
powolutku
na paluszkach
z mysim tupotem dostrzega
jakąś lukę
pomiędzy
śniadaniem a kolacją
poniedziałkiem a wtorkiem
modlitwą a snem

to wtedy rodzi się w nim
ten Ósmy dzień tygodnia
ukryty między wyrazami codzienności
siedmioma swych braci
najmłodszy rozpieszczony
dziecko wybranych
bardzo kapryśne

Kiedy Poeta
w dniu końca dni
robi rachunek żywota
dziękuje chorobie
że przedłużyła mu życie
tak.....o jeden dzień roboczy

Opublikowano

ładnie opisane coś, co wiem od dawna:)
może troszkę długo..
i tak na początku odrobinę mi nie gra:
"przejmować władzę nad osobą
poetą
w poetycki sposób
jest z niej niezła dyplomatka"

nie wiem, po co ta osoba, chyba zbęde słowo, albo raczej poeta jest zbędny, bo wszyscy wiedzą o kim mowa, a w następnym wersie się powtarza. kolejny wydaje mi się oderwany, tak jakby podział na strofy był przypadkowy.

ale życzę powodzenia w dalszym pisaniu!!
pozdrawiam cieplo!!
ER

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • jasność zaprzęgnięta do bezlitosnej walki z chandryctwem! kantaty zastępujące wszechrozbrzmiewający muzak! właśnie, pomimo, iż do Bożego Narodzenia jest jeszcze sporo czasu, przyszli do nas kolędnicy-jasełkowicze. aż uginają się, spoceni, pod ciężarem kilkudziesięcioletniej szopki. z sapaniem stawiają lakierowane skrzynisko na środku dużego pokoju. przedstawienie czas zacząć! diabełek wysuwa łuszczący się z farby, pomarańczowy język, Śmierć robi zamaszek kosą na zardzewiałej sprężynce  –  i pstryk! – głowa Heroda wystrzeliwuje. nieco za mocno. turla się pod komodę. raczkuję, macam. jeju! co u licha? zamiast drewnianej łepetynki  – cud! – wyciągam zwinięte w kłębek... kociątko. uśmiechasz się, kochanie. w tej magii nie ma nic ponadnaturalnego – mówisz przejmując ode mnie kiciulka-dzidziulka. i dzieje się wielkie święto: moje wyżyny lekko i z wyczuciem napływają na twoją nizinkę.
    • @lena2_ rozumiem doskonale, też wiekszosc moich utworow to obserwacja życia, ludzi, choć często piszę w pierwszej osobie, bo tak po prostu lubię. Ciesze sie ze Twoj telefon często dzwoni, skoro to Cię cieszy.   Moj dzwoni rzadko - no i cale szczęście

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Pozdrowienia
    • @Berenika97 może wrzucę dziś jeszcze jedną z nich to będzie więcej do czytania.
    • Piryn czy Rodopy? Dzień dobry. Na dłużej plecak spakowany. Flanela i pierwszy Warto ten gatunek.   Dokąd? Na zajęcia? Przedstaw swoje plany. Ktoś inny w zaparte: Czy znamy się, znamy?   Tą samą, co zawsze linią i wciąż  przodem do kierunku jazdy — pijaczek z kartonem.   A skąd on pijany? Od lat zawsze z nocki. Przez szybę wracają anioły młodości.   I jeszcze po torach, przez góry, przez most. Na kwiaty do mamy i kierowco — szefie —— adios.              
    • @lena2_Bardzo dziękuję! :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...