Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Na policzku zapach
gorzkiej kawy
gorzkiej kawy
wczoraj
nie było cię
na policzku zapach
nic

zapach mdli
wdziera się
wewnątrz
w oko
przypomina
utracone

nic więcej nie może znaczyć

przeszłość to dziś
dziś
jest przedwczoraj
nic
nic nie jest takie jak przedtem

jedna myśl
czy się odnajdziemy
spadła
obok kawy

straciła oddech

Opublikowano

Paradoksymoronizacja świata podstawionego — tak w skrócie można określić charakter owego wiersza. Jest to charakter wypaczony jak najbardziej świadomie.

Od pierwszego rzutu okiem dostrzegamy zwichnięcie symetrii, które predestynuje świat wewnątrzwierszowy. Siła przedstawienia tej anty-symetrii porównywalna jest z uderzeniem w ciemę lub kopniakiem w krocze. Jest to kopnięcie zdecydowane, bowiem godzi w zasady logiki, jaką zwykły czytelnik posługuje się (gorzej lub nieco lepiej) na co dzień.

Na policzku zapach
gorzkiej kawy
gorzkiej kawy
wczoraj
nie było cię
na policzku zapach
nic


I tak oto podmiot rozpoczyna wyznanie od wersu, który, zdawałoby się, ma zadanie nastroić odbiorcę na fale erotycznego liryzmu. Tymczasem jednak już druga linijka tekstu uświadamia czytelnikowi, że coś jest nie tak. Na policzku bowiem można odnaleźć ślady zapachu, ale zapachu niezwykłego. Zapachu gorzkiej kawy! Pytanie: skąd się wziął na policzku (i na czyim policzku?) zapach kawy? Bo przecież wczoraj / nie było cię, więc kto jest sprawcą? Drugi wers powtarza się w następnym, co wzmaga czytelniczą uwagę. Rozpoczyna się śledztwo: zarówno podmiotu lir., jak i czytelnika. Sprawa wydaje się o tyle trudna, że ma się do czynienia z zapachem gorzkiej kawy... Paradoks? Nie! To tylko zacieranie śladów. Czytelnik i podmiot zacinają się, tak jak drugi wers, tylko po to by dojść do stwierdzenia, że jeśli nie adresat wiersza jest sprawcą tajemniczego zapachu, to z dochodzenia (nie) wyjdzie nic. Trzeba rozpocząć badania raz jeszcze, trzeba spisać wszelkie poszlaki:

zapach mdli
wdziera się
wewnątrz
w oko
przypomina
utracone

nic więcej nie może znaczyć


Okazuje się, że zapach nie jest tylko pozostałością, ale czynnikiem aktywnym. Wdziera się
wewnątrz
, lecz nie ma zamierzeń destruktywnych, jedynie retrospektywne. Powoduje, że podmiot zdaje sobie sprawę ze swego wydrążenia, ze straty jaką poniósł poprzez bliżej niesprecyzowaną absencję adresata/ki. Nic więc dziwnego, że zewnętrznymi objawami nadawcy są nudności (zapach mdli).

przeszłość to dziś
dziś
jest przedwczoraj
nic
nic nie jest takie jak przedtem


Zaczyna się gorączkowa dedukcja. Okazuje się, że podmiot traci zdolność rozróżniania płaszczyzn czasowych. Ponadto ten czas, który miesza się z teraźniejszością okazuje się pustką, nicością, otchłanią, w którą najwyraźniej podmiot się zapada. Jest to w dodatku nicość zmienna, a więc jeszcze straszniejsza, bowiem podmiot liryczny nie może się do niej cofnąć (przenieść) i znaleźć w niej ukojenie (adresata/kę). Co więc pozostaje?

jedna myśl
czy się odnajdziemy
spadła
obok kawy

straciła oddech


Jedyną poszlaką w śledztwie dotyczącym zaginięcia adresatki jest zatem zapach. Zapach, który krystalizuje się w postaci jednej jedynej myśli. Myśl jest bezpośrednio związana z zapachem, ale nie z nią tożsama (spadła obok kawy). Jednakże i ta myśl ulatnia się / traci oddech, tak jak i kawa traci swój gorzki (symbolizm ewidentny) zapach. Dochodzenie kończy się więc ostateczną klęską podmiotu lirycznego, zwiedzeniem czytelnika na manowce interpretacji, pomieszaniem czasów oraz zadyszką (vide: puenta).

Sytuacja liryczna zdaje się abstrakcyjna, niemalże Lynchowa, ale to dowód odautorskiej przekorności. Wszelakie oksymorony nie tyle ukwiecają tekst, co pomagają w budowie świata podstawionego, który opiera się na chybotliwym kuriozum poetyckiej abstrakcji.

----------------------------------------------------------------------------------

Mogę też inaczej. Pozdrawiam. // 51

Opublikowano

51fu coś tutaj fisiuje, po co?
Primo: Ani czytelnik ani autor nie posługuje sie logika, lecz konwencja.
Secundo: Co to jest podmiot? A moze chodzilo o podmiot czynnosci tworczych?
Etc.
Filolog jakis? Troszke zwichniety, bo chyba nie na takie komenty liczy forum.
bye

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • czasami tak mocno się tęskni że najszczęśliwiej czeka się nocy aby wyciągnąć ze snu   i ująć odeszłe w ramiona   oćmiewa się zmysły i dzieli w pół by chociaż przez chwilę jeszcze   nie wiedzieć, (nie) wierzyć   żywym zachować      
    • @Roma nie raz przez chwilę, nie raz musi upłynąć jakiś okres: smakujemy czujemy czytamy widzimy marzymy myślimy, że jest jak „kukułka” słodka; niebanalna chwila zauroczenia, ale ktoś wypełnił jej wnętrze goryczą nie do strawienia i wtedy najprostszym sposobem na przerwanie tego procesu jest wyplucie jej i choć pozostaje posmak goryczy, a w głowie oszołomienie jesteśmy gotowi do popróbowania czegoś zupełnie nowego, a wnętrze nowej może przynieść zupełnie inne doznania i żeby je odkryć znowu trzeba ją posmakować.        
    • @Berenika97 cóż ja mogę dodać do takiej laurki chyba tylko to że szczęśliwiec z niego. Kochająca żona to skarb i pewnie Cię nosi na rękach bo warto.
    • Życie to jazda po bezdrożu, Ja siedzę na tylnym siedzeniu. Życie to pola całe w zbożu, Ja pomagałem w jego sianiu.   Niczym Kowal wykułem swój los, Z taniego, szpetnego żelaza, Cały ten czas czekając na cios, Pojawiła się na nim skaza.   Tą skazą byłaś ty. Dziura w mojej tarczy. Byłem ci bezbronny, Teraz jestem wolny.   Wolny od wojen i trosk, Wolny od bólu ich wojsk, Wolny od trudu i bycia, Teraz jestem wolny od życia.
    • wszyscy jak liście co w światłach poranka unoszą się na chwilę by opaść bez echa w pamięć ziemi co nie zna imion wszyscy jak ptaki co głosem kres znaczą na niebie rozdartym skrzydłem wschodu lecz nikt nie pamięta ich śpiewu bo już inny śpiew przykrył poprzedni wszyscy jak rzeki co w snach kamieni szukają drogi do morza lecz giną w piasku zanim zdążą poczuć słony smak końca wszyscy zagubieni jak listy bez adresu targane wiatrem przez puste pola gdzie nikt nie czeka na słowa wszyscy jak podróżni spoglądający w okno pociągu w którym odjechały ich lata wypatrują tam peronu gdzie pusta ławka i zardzewiały zegar
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...