Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

"lecz pamiętaj naprawdę nie dzieje się nic i nie stanie się nic aż do końca* (z nami)"



zimą
będę karmić siwe gołębie w parku
z dłoni pogniecionej jak stary papier
malować bielutkim oddechem czasy
kiedy drzewa
bez zmarszczek nie łaskotały chmur
broń się rękami i nogami ona i tak przyjdzie

ale
czy nawet wtedy
mimo szronu na włosach
chwycisz za rękę
podczas przechadzki bulwarami
a oczy będziesz miał dalej malachitowe
patrzeć będę na wszystko inaczej
ale nie na ciebie kochanie
obiecuję






*fragm. piosenki G.Turnaua

Opublikowano

Turnau nie Turnau, ale wiersz niezły. Po pierwsze - przemyślany, trzyma rytm i dobrze się go czyta. Po drugie, obraz 1 strofy jest świetnie ujęty, 2 strofa - te oczy malachitowe, hm...
Wciąga i jest po prostu dobry, cóż więcej ?
Pozdrawiam.

Opublikowano

na przykładzie:
patrz
włosy oprószone śniegiem cały rok
zimą
będę karmić siwe gołębie w parku
--> włosy oprószone śniegiem, siwe gołębie w parku - to już było...
z dłoni pogniecionej jak papier
stary pocztowy
--> zbędne dodanie "stary, pocztowy"
malować bielutkim oddechem czasy --> po stary pocztowy nagle "malować" i dlaczego oddechem czasy? eee, banialuki, waśćka
kiedy zastygłe drzewa
jeszcze bez zmarszczek chwytały się za gałęzie
--> drzewa bez zmarszczek jeszcze ujdą - bo całkiem malutkie nie mają jeszcze takiej kory pomarszczonej, ale chwytają się za gałęzie? - znaczy się nawzajem? to mi już zupełnie nie leży

- chyba pokazałam, dlaczego nie (a ta druga strofa jest słabsza)? bo jest chaotyczne - i nieskładne a przy tym odnoszę wrażenie, że napisałaś tekst pod wpływem impulsu i niewiele (jeśli w ogóle) zmieniłaś w trakcie "obróbki".

zobacz, jak zmieniłam miejsce jednego słówka i jak to zmienia czytanie:
zimą będę
karmić siwe gołębie w parku
z dłoni pogniecionej jak papier
malować (...)
--> podkreśla i byt i te czynności, które PeeL będzie robił
i tak dalej
czyli: do roboty!

pozdrawiam

Opublikowano

był rzeczywiście niewiele obrabianay, masz rację Ona Kot :) bardzo dziękuję za komentarze, spróbuję dopracować

chciałam go wypoprawiać, ale nie wrzuciłam na warsztat bo tam wiersze leżą i mało kto zagląda :/

wstępnie:

zimą
będę karmić siwe gołębie w parku
z dłoni pogniecionej jak stary papier
malować bielutkim oddechem czasy
kiedy drzewa
bez zmarszczek nie łaskotały chmur
broń się rękami i nogami ona i tak przyjdzie

ale
czy nawet wtedy
mimo szronu na włosach
chwycisz za rękę
podczas przechadzki bulwarami
a oczy będziesz miał dalej malachitowe
patrzeć będę na wszystko inaczej
ale nie na ciebie kochanie
obiecuję

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



ja bym w ogóle wywaliła ten cytat z pointy - cytatem trudno zakończyć dobry wiersz
widzi mi się zupełnie inaczej napisana ta końcówka...i popraw, proszę, literówkę w nazwisku pana Grzegorza T.

pozdrawiam
Opublikowano

no nie zauwazyłam tej okropnej literówki, dzięki ;)

ok... no to wywalę "stary"
a zakończenie to nie cytat - tylko wypowuedź innej osoby - dlatego jest napisana kursywą, zeby się był owidać ;) popracuję jeszcze nad pointą

pozdrawiam i dziękuję bardzo! :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Krystyna Giżowska & Bogusław Mec - W drodze do Fontainebleau   ;)
    • Moje marzenie to gwiazdy Świat bez lustra, w którym kocham ciebie i ciebie W moim śnie nie mam nic na własność Dzielimy się szczęściem, biegnąc ku Niebu   I nie świecimy już samotne Szukamy innych, by dawać blask I już nie toczą się żadne wojny Odżywa ziemia i wiara w nas   Moje marzenie – złączyć się z Bogiem, bez telefonów, konsol, tiwi Moje marzenie – śmiać się z ex-wrogiem To jecer hatow Nie ten, co ma kły   I nie świecimy już samotne Razem wracamy w ogrodu blask Już jecer hara nie stawia stopni Wreszcie widzimy prawdziwy świat  
    • Jesteśmy chwilą W chwili Przez chwilę ... Mamy w sobie byka Miewamy - motyla   Potrafimy śmiać się, kląć, żałować Przez lata pamiętać czyjeś puste słowa A prawda jest taka, że nie warto:  cokolwiek rozdadzą - taką też graj kartą   Każda nowa chwila to świat całkiem nowy Stworzony naprędce Świeży, kruchy, prosto z twojej (?) głowy   Dziś chmury są lżejsze. Nie ma samolotów Kawiarnie - mądrzejsze - nie ma tylu trzpiotów szukających przygód,  wieszczów i potworów Wszyscy siedzą w domach: sercowych komorach   Moja - tętni mocno Ukrywanym życiem. Miłość-bycie-rozkosz-nie ... Raz. Na całe życie.  
    • Możesz przekomarzać się z czasem, możesz go zwalczać, możesz pilnować, by nic mu z siebie nie dać.  Żadnych kompromisów.  Bywa, że stracony zakrada się bezsenną nocą by sprawdzić, czy jesteś dostatecznie oblany zimnym potem. Masz dreszcze - myśląc o cherubinach przybywających punktualnie o 'godzinie śmierci naszej amen'?  Nic cię nie uspokaja. Ja też czasem nie myślę prozą.   Utknęłam w pętli czasu gdzieś, na ławce oblanej ciepłym wrześniowym słońcem.  Myśląc o niczym. O tym, że zawsze tak samo ... rozmyślam o niczym. Z nadzieją, że to się nie zmieni. Nawet, gdy zmienię ławkę. I cały park.   Mijają mnie ludzie niosący ze sobą różnorodność - jak nosi się torby i apaszki.  Czym się różnią? Dwukropek.  Przeżyli już wszystkie możliwe śmierci.  Rozważają wysokość kary piekieł za niepopłacone rachunki, soboty bez wyjazdów czy ewentualność rozwodu.  Są świeże połogi I sytość po "ostatniej" wizycie u kochanki.  Są także aberracje, apostazje i inne przejawy elokwencji rodem że słownika wyrazów niemalże obcych.  Czytasz coś teraz, czy tylko gejmingujesz?    Ulice służą do zwiedzania.  Nawet jeśli chodzi się tą samą do pracy przez 40 lat.  Kupuję sobie tort. Zapalam jedną świeczkę. Marzę wdychając Nowy Świat.  Przecieram szyby oczu.  Nikt nie podziela mojego zdumienia: Jesteśmy. Nieważne kim, nieważne, po co.  Przytulamy się - niezdarnie czując COŚ. Do końca życia pozostało jeszcze ...   To nie ten peron. Wracam do siebie. Starannie przygotowuję samotność do snu: gorący prysznic, szklanka whisky i łyżka dziegciu.  Rozczarowaniem ścielę łóżko: miał być szampan, upadek, po nim wzlot  i ''ten ktoś,'' ... a jest tylko fantom ze wstrzymanym oddechem.   
    • Umówić się na randkę z losem pod sękatym baobabem przeznaczenia i zerwać zakazany owoc... Natchnienie? 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...