Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

W białą szyję pustej plaży
Żalem wrosły pale
Tu uwzięły się bezsensy
Koić albo szaleć.

Tu, z dziecięcą naiwnością
Chodzimy na spacer,
Mocno trzymam ją za rączkę
I tulę, gdy płacze.

Ale kiedy się oglądam
W tył, gdzie nasze ślady,
Widzę tylko pojedyncze
Niepojęciem bladym.

Znów naprzykrzam się nadziei
Brocząc po próżnicy
Jeszcze myślę spotkać ciebie
- Znowu wracam z niczym.


11.08.2004.

Opublikowano

są fragmenty przesłodzone i w sam raz i ciekawe
ale widać że zrobiłaś duże postępy w czym się powtarzam ;)

nie trawie wierszy rymowanych no nie trawię
to jest tak jak nie trawię puszystych pań
bo jedynie do owej "generacji" mam pewien odchył
wiem jestem perfidnie brutalny no ale dziewczyny
też tak mają

co nie znaczy że oceniam po wyglądzie
nie nie
ale ta nad
waga mnie po prostu przygniata
no i nie potrafię się podnieść
bez obrazy
bo może się tak skończyć że będę
dzielił łóżko do końca życia z panią
która dochodzi 100 :)
wszystko możliwe
no dobra kończę tę już osobną "perwersję"

bywaj

Opublikowano

Tomaszu, myślisz, że po tych Michałkach będę ważyła 100kg?
To było do Michała, bo on taki milusi, że tylko zjeść.
A do tej setki, naprawdę sporo mi brakuje, ale wiesz co, nie mam obsesji na punckie wyglądu,
bardziej - rozumu.
Lekuchno pozdrawiam, bez przygniatania i dziękuję :)

Ps. A ja nie przepadam za bielą wierszy, ot co. Ale gusta ponoć nie podlegają dyskusji, bywaj!

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




no ja też tak bardziej do rozumu
ale myślę ze nawet w zaawansowanej diecie na batonikach :]
nie zdołasz przytyć nawet 10 kg
no zależnie od czasu terapii :P
ale nie stosuj za często (wbrew pozorom) ;]

ja jestem za to fetyszystą :D ale nie fanatycznym he
ograniczam się do rączek twarzy i stópek
inne ograniczenia po godzinach :P
nie no to taki sobie żarcik bo wyjdę na jakiegoś zboczeńca

no Tomuś kończ

a więc

bywaj
Opublikowano

Jacusiu, no załamię się, wypij tą szklaneczkę albo i dwie, jestem łaskawa, pozwolę, a co mi tam... :)
W oryginale wiersz ma dedykację, jest dla redaktora szacownego czasopisma.
Być może za bardzo to czujesz :)
Pozdrawiam zamotana w kocyk.

Aaa, Macieju, dziękuję. Może następnym razem będzie lepiej :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Wiersz sam sobie przeczy, bo niby niema rymu, a tu nagle łup! Jest! Z Bogiem pewnie tak samo... nic to, że w galerii.  Pozdrawiam. :)
    • Bardzo ładny teks, a te wszystkie nawiązanie dodają mu tylko smaku. Pozdrawiam. 
    • @Dekaos Dondi Natura potrafi się sama obronić. Soplowy sztylet jak niespodziewany cios i to taki na amen.  Mrocznie i zimnawo. Pozdrawiam !
    • Tekst powtórkowy?     Zaczął padać śnieg. Niebanalnie przymroziło tej zimy. Pierwszy płatek spadł mu na rękę. Pomyślał sobie: wszystko jest kwestią stanu. Tak naprawdę, to zmrożona woda. Jest nieszkodliwa. No chyba, że jest jej za dużo. Na przykład na dachu. Albo na powierzchni Ziemi. Tak luzem. Tam, gdzie jej nie powinno być. Może potopić to czy tamto. Jest jeszcze para woda. Cholernie może poparzyć.    Padało i padało.    Wybrał się do lasu. Podziwiać oszronione drzewa. Uwielbiał takie widoki. Wprost szalał za nimi. I jeszcze coś lubił.     Stał pod rozłożystym świerkiem. Otaczały go też inne, bardziej potężne drzewa. Gałęzie uginały się pod białym ciężarem. Nic dziwnego. Tu jeszcze trzymał większy mróz. Promieni Słońca dochodziło niewiele. Co jakiś czas słyszał odgłosy, osuwającego się śniegu. Lubił drażnić drzewa. Nie dawać im spokoju. Szarpać malutkie zlodowaciałe gałązki. Uważał, że to nic złego. Zwykła zabawa.     Złamał nieco grubszy konar. Miał z tym trudności. Był twardy jak kamień. Ale w końcu mu się udało. To tylko zwykła, nic nie czująca, cząstka lasu. Nie musiał się przejmować. Zabawa trwała nadal.       Właśnie schylił się po odłamaną gałązkę, by ją połamać bardziej, gdy usłyszał szelest. Nie zdążył uświadomić sobie, skąd dochodził. Z góry czy z tyłu. Poczuł niesamowity ból. Coś twardego i ostrego, utknęło w jego szyi. Głęboko i dokładnie. Ogarnęła go mroźna, wilgotna ciemność.     Po chwili, był zimnym trupem, leżącym na zimnej ziemi. Jasna twarz, widniała na biało – czerwonym tle. Zawsze czuł się patriotą.     *     Śnieg stopniał zupełnie. Tak jak ostatnie sople lodu. Nie pozostał najmniejszy ślad. Zgłoszono zaginięcie. Odnaleziono go po jakimś czasie. Miał dziurę w szyi. Śledztwo nic nie wykazało. Przede wszystkim, nigdy nie odnaleziono narzędzia zbrodni.  
    • @Deonix_ przyznam się bez bicia na dwa razy ale za to ze zrozumiem, już dawno nie czytałem baśni w których wszystko dobrze się kończy szkoda że ich tak mało powstaje. Z upodobaniem. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...