Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Po południu dnia szóstego
Zaczął stwarzać Pan człowieka,
A gdy stworzył już któregoś,
Przepowiadał co go czeka:

„Tobie złoto... ty szkarłaty,
Trochę wiary i męczeństwa,
Ty zaś w mądrość jest bogaty,
Wielki sukces... mała klęska...”

W kilku słowach w myślach kilku
Pan tak streszczał życie całe.
Wysłał tłumy już bez liku
Lecz zostały też nie małe.

Najpierw jednak tak przemówił
Do tych którzy przed nim stali:
„Posłuchajcie! Będę mówił!
Posłuchajcie wielcy... mali...

Każdy z was swój raj otrzymał,
Każdy dostał swoje piekło.
Ja nikogo nie zniewalam...
W raju pięknie, w piekle ciepło.

Wybierajcie – wolna wola,
Ja zaś z dali się przypatrzę
Kto z was wejdzie w rajskie pola,
A kto w smole się upaprze.”

Potem już na Ziemię zsyłał
Lecz gdy stawał każdy przed Nim
Do każdego znów przemawiał,
Do każdego bezpośrednio:

„Obyś wytrwał aż do końca.
Obyśmy się znów spotkali
Tutaj po zachodzie słońca.
Obyśmy się znów spotkali...”

A pod wieczór dnia szóstego
Pan już bardzo był zmęczony,
Więc pomyślał: „Dość już tego...”
Lecz był człowiek zagubiony

Co mu usnąć jeszcze nie dał.
Swego miejsca nie znajdując,
Błąkał się w pustkowiach nieba
Boga cicho nawołując.

Pan usłyszał słaby głosik.
„Coś z nim zrobić będzie trzeba...”
Tak pomyślał i poprosił:
„ Podejdź bliżej... brak mi tchnienia...

Już rozdałem wsze mądrości
I zalety, i bogactwo,
Różne dziwne przypadłości...
Cóż ci teraz dam... biedactwo?”

Człowiek widząc w jakiej wielkiej
Pan Bóg przezeń jest rozterce
Cicho szepnął Mu do ucha:
„Panie słuchaj ja nic nie chcę.

Daj mi cieszyć się dniem Twoim
Wstawać świtem, kłaść o zmierzchu
Żyć wśród kształtów, barw i woni,
Żyć do końca, żyć bez przeszkód.

Daj mi poczuć zapach kwiatów
I daj dotknąć tej zieleni
Co wyrasta z martwych piachów,
Z martwej, czarnej, żyznej ziemi.

Daj mi być przy Tobie blisko,
Choćby blisko jak w tej chwili
I zrozumieć, że Ty to wszystko,
A wszystko to Ty w każdej chwili.”

I człowieka Pan wysłuchał,
Na zieloną wysłał Ziemię
Czasem szepnie coś do ucha
W zamian za tą prośbę w Niebie.

Opublikowano

fajnie jakby było coś od ciebie, bo cytować co dwa słowa innych pisarzy nie jest wielką sztuką, jeszcze jakbyś napisał kogo cytujesz, było by miło ( zawsze można by zajrzeć do tych lub tego pisarza/y

nie lubuję się w tej tematyce i całość męczyłem, głównie przez potargany fragmentami rytm ( to się odnosi do fragmentów nie cytowanych)

czekam na kolejne i mam nadzieję że nie będą przepisywan od innych

nisko się kłaniam i pozdrawiam

Opublikowano

Dzięki za pierwsze komentarze mimo tak późnej pory! Co do tych zarzutów o cytowanie innnych, to... zdziwiły mnie bardzo. Utwór ten popełniłem lat temu... no powidzmy wiele i, o ile dobrze pamiętam, to nie korzystałem z żadnych "źródeł", (no może trochę z Księgi Rodzaju, ale też nie wydaje mi się abym coś cytował). Panie Macieju, może po prostu jestem niedokształcony. Może zechciałbyś mnie oświecić, które i od jakich autorów fragmenty (cytaty???) pochodzą? I drugie pytanko do Ciebie: które fragmęty źle się czyta (te niby nie cytowane)?
Z góry dzięki

Pozdrawiam Serdecznie

Opublikowano

teraz wiem , że z księgi rodzaju, nie czytuję, więc pytałem z kąd???

całość przeczytałem jeszcze kilkakrotnie i stwierdzę, że zbyt pochopnie się przyczepiłem do rytmu, jakos przy pierwszym czytaniu, nie lezało, po kilkukrotnym jest lepiej, czytałem z przerwami na oddech i nawet nawet

a moje zarzuty do cytowania poparłem tym iż co drugą fraze cytat, i cytaty dobrę a obok tego Pańskie sołwa, jakoś lepiej by się czytało jakby było więcej pańskiej niż biblijnej treści

nisko się kłaniam i pozdrawiam

Opublikowano

Temat początku potraktowany dośc luźno, ale w końcu to prawa fikcji. Co mnie się niepodoba - treśc, i zakończenie, że to Bóg zrobił człowieka poetą by był bliżej Niego. Może tak, ale to nie dla mnie... Ale są to zarzuty do treści oczywiście. I dlatego napiszę - nie dla mnie.
Pozdrawiam.

Opublikowano

Wiersz poleciał w zaświaty forum, więc jest szansa, że nikt go już nie przeczyta. Gdyby jednak, to jeszcze kilka słów ode mnie.
Na początek chciałbym podziękować za wszystkie komentarze.
Temat oczywiście nie jest nowy. Był poeta kowal, poeta zwierciadło, poeta śpiewak i było też wielu poetów z Bożej Łaski. Wiersz początkowo miał tytuł taki jak pierwszy wers, później wahałem się między “Poetą” a “Piątkiem”. Ostatecznie został ten pierwszy.
W założeniach wiersz miał być łatwy i prosty, stylizowany na utwór ludowy i w zasadzie miał opowiadać w sposób dość naiwny o stworzeniu człowieka. Sądząc po niektórych komentarzach w znacznym stopniu udało mi sie to zrealizować. Jednak nie do końca.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Długo nie mogłem zrozumieć o co chodzi z tymi cytatami... aż mnie olśniło. Jeżeli dobrze się domyślam, to chodzi o to że stosuję cudzysłów. Cudzysłów sosuję jednak nie do zaznaczenia cytatu, lecz do wyróżnienia kwestii wypowiadanych przez postacie (i nie jest to mój wynalazek). W tym przypadku przez Boga i człowieka.



A szkoda, bo warto.



kilkakrotnie- przyjmuję jako Duży Komplement. Zapraszam ponownie!



Tutaj się z Panem prawie zgadzam: na pewno nie każdego uważającego się lub uważanego za poetę (ale kto to wie, którego tak, a którego nie;)???)



Wprost przeciwnie, wprost przeciwnie! To nie Bóg chce być bliżej poety, lecz poeta wyraża pragnienie bycia bliżej swego Stwórcy (kimkolwiek on jest, tutaj Boga)



ok!
było
nie ma
będzie

Dla nie wtajemniczonych- w opublikowanej wersji ostatnia zwrotka wyglądała następująco:



Teraz jest tak jak jest, ale może ktoś się z tym nie zgadza? Może jednak bez rymu jest lepiej???



Dzięki za pochwałę początku. W końcu jest to rzecz o Początku!




Obawiam się, że pokrojenie tego tasiemca (eee... to złe określenie) nie wyszło by mu na zdrowie. Za bardzo go lubię i przyzwyczaiłem się już do obecnej jego postaci. Zostanie więc tak jak jest.
Jeszcze raz chciałbym tutaj podkreślić, ża fragmenty w cudzysłowach Nie są Cytatami!!! Choć oczywiście mi też się zdarza ;). No cóż myślimy schematami i trudno się nieraz od nich oderwać. Tak powstają podobne refleksje, utwory, wynalazki, często w tym samym czasie, a często w różnych epokach. Potem powstają spory: kto był pierwszy? Ale czy To jest Najważniejsze?

Na koniec proszę zauważyć, że poeta z tego wiersza to człowiek z lekka upośledzony. Zabrakło przecież dla niego zarówno przymiotów jak i wad. W zasadzie i tak otrzymał to czego chciał.


Jeszcze raz wszystkim dziękuję za przeczytanie tego wiersza, szczególnie tym, którzy zechcieli go skomentować.

Serdecznie Pozdrawiam
Leszek Baliński

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Dekaos Dondi  a potem ktoś głowę kata zetnie  
    • @Nata_Kruk musi być szalony, bo czasem jestem szalona dzięki   @Kwiatuszek dzięki
    • @Natuskaa    "(...) To, co długo dojrzewa, bywa śmieszne i niedocenione (...)".     Rozumiem, że masz na myśli innych ludzi. Bo na podstawie już tylko "Późnego owocu" można wysnuć wniosek, że owoce adojrzałe bynajmniej Cię śmieszą.     Pozdrowienia. ;))*    
    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież, także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Leakey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby.       Cusco, 22. Września 2025       
    • @lena2_ Leno, tak pięknie to ujęłaś… Słońce w zenicie nie rzuca cienia, tak jak serce pełne światła nie daje miejsca ciemności. To obraz dobroci, która potrafi rozświetlić wszystko wokół. Twój wiersz jest jak promień, zabieram go pod poduszkę :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...