Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

niegranulowane niebo
bez zżółkniętych błyszczydeł

nie zatapiasz się w granacie
moich myśli
a chcesz wszystkich dotknąć palcami
i zostawić swoje odciski

boli

odrywasz z czarnej po mojemu
płachty po jednej nitce
i oplatasz każdą na nowo
wszystkie niegranatowe
i bezmyślne zaułki

a okrągły księżyc
uporczywie trwa

Opublikowano

nie no- mogę oczywiście tłumaczyć:) przestaje mi to przeszkadzać...
ale chętnie poczytam różne interpretacje (i nadinterpretacje:)
bardzo czekam na wszelkie komentarze i z góry dziękuję za poświęcanie czasu

pozdrawiam ciepło
ER

Opublikowano

użycie 2 razy "niegranatowe" i raz "granatowe" to juz chyba lekkie nadużycie...
Aczkolwiek nie jest to wyrobnictwo wtórne i nawet nieźle się czyta. Zdecydowanie poszerzyc barwe kolorów. Słowo. Szkoda tylko, że o chłopie... :)
Pozdrawiam.

Opublikowano

a niekoniecznie o chłopie-chociaż pewnie łatwiej to do chłopa odnieść, bo i więcej wśród nich takich chodzi
a tak jakoś mi czarno i granatowo sie przed oczami zrobiło jak(po raz kolejny) bez zatopienia się chciano pozostawiać odciski palców...
ale zostało cośtam żółtawe-czyli trochę jaśniej, ale tęczy to tu nie będzie -ma zostać ciemno:)

dzięki za komentarze
pozdrawiam ciepło
ER

Opublikowano

odrywasz z czarnej po mojemu płachty
po jednej nitce i oplatasz każdą na nowo
wszystkie niegranatowe i bezmyślne zaułki

a okrągły księżyc uporczywie trwa

A może zapisać tak...? I dla mnie za dużo tych wybuchów granatów!!! Pozdrawiam.

Opublikowano

przepraszam za te podwójne "niegranaty" - mea culpa...chyba z przemęczenia od początku miał byc tylko ten drugi, ten pierwszy wkradł się przez pomyłkę...

panie Macieju, z operacjami ostatniu mam trochę do czynienia- i poeruję przez to drugie "u" :)
ale ja to taka czepialska jestem, a sama często byczki sadzę to tu to tam:)

bardzo serdecznie dziękuję za wszystkie komentarze!
pozdrawiam serdecznie
ER

Opublikowano

fajny tekst
ale nieco czuje zadrapań
miejscami
jak nieco zmienię to zobaczysz
dopatrzysz się ;)

niegranulowane niebo
bez zżółkniętych błyszczydeł


nie zatapiasz się w granacie
moich myśli
a chcesz wszystkich
dotknąć i zostawić
odciski


ból

odrywasz z czarnej po mojemu
płachty po jednej nitce
i oplatasz na nowo
bezmyślne zaułki


a okrągły księżyc
uporczywie trwa


pozdrawiam T

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




dziękuję, te zadrapania są moje, dlatego chyba jednak nie skorzystam z pomocy, być może byłby lepszy technicznie, ale mniej mój.
Być może te palce są niepotrzebne, ale chodziło mi o unaocznienie dotyku; "swoje"-bo nie czyjeś, osoba, do której mówi peel chce, żeby wszystko było dokładnie po jej myśli, a nie chce po prostu czegośtam zmieniać zmienić
bardzo zależalo mi na podkreśleniu właśnie tego egoizmu, którego czasami zaczynam się bać, który bardzo chciałby wszyściutko poukładać po swojemu, unicestwiając najmniejsze przejawy mnie.
ale zostaje jeszcze jakaś jasna strona tych garnatów i niegranatów:) będziemy się bronić okrągłą tarczą:)

dziękuję za poświęcenie czasu!
pozdrawiam ciepło
ER
  • 11 miesięcy temu...
Opublikowano

Szanuję komentujących za ich zdanie. Wiele jeszcze nie rozumiem ale najbardziej tego, że chcą za wszelką cenę poprawić utwór autora. Może ma wady ale po zmianie nie będzie już tym czym był - nie wierszem E. R.
Dla mnie jest zwięzłą, niepowtaralna całością.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...