Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

na śmietnisku


Rekomendowane odpowiedzi

legowisko zimne wygodne ponad ziemią
zamarznięta kropla piwa bębni wewnątrz
choinka zamordowana jeszcze pamięta zieleń
pod lodem wybuchają echa fajerwerków

w kąciku wierszyki o strzesze marzą
niczyj pies szuka domu i jakiegoś pana
człowiek mysli że jest człowiekiem z plecami
wyrzuconej modlitwy prośby leżą wysłuchane

życiorysy kariery fortuny czekają na odrodzenie
rozprószone przez wahadła zegarów
podkładają pod głowę ułudę zmartwychwstania
podciągają kolana chuchają pod pelerynami

ciszę przerwie ślepy szperacz diamentów
wie na śmietnisku popioły nie będą kamykami
rozgrzana w dłoniach kropla dotknie czółków
w śmieciach poezja wszystko połechce rymami

a na kupie wierszy siedzą kruki mądre
czytają tupią nóżkami szukają strawy
i trzeba odlatywać a może nie trzeba
...nie masz dachów nad śmietniskami

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"popioły uniosą sie i zatkają krtań
co niedopitej kropli pragnie" - patos. Co prawda dalej zanika, ale tutaj niepotrzebnie się pojawia.

Poza tym bardzo kiepsko metaforyzujesz:

"szkielet zabity"
"fajerwerki byłe"
"pies z kulawą nogą"
"popioły uniosą sie i zatkają krtań"
"w śmieciach zycia poezji i marzeń"
"siedzą kruki mądre"

"i trzeba odlatywać a może nie trzeba" - ciekawy eksperyment. Może nawet dobry pomysł, gdyby reszta nie ostraszała.
Momentami naprawdę kiczowato.


Pozdrawiam serdecznie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No może coś w nim siedzi? Może - ale na pewno nie wiersz (w wierszu wiersz?)
Przy taki zapisie (szeroka, epicka fraza) trzeba sie wystrzegac przegadywania (opowiadania) i - jak zawsze - unikać podstawowych błędów (poczynająć od "zmartwyChwstania" poprzez "tupają" - tupią? do "połechta" - połechce!). Nie chodzi tylko o przeszarżowane metafory ("choinka zamordowana"), ale też "nieładne" obrazki (w kontekście nastroju, a zatem przekazu): "o strzesze marzą" (fonetycznie 'rzsz', i skąd ta 'strzecha' na śmietniku?)
"...nie masz dachów nad śmietniskami" - niczego nowego nie przekazuje, a patetyczny ton może służyć tylko do wyciskania 'łez' (nie moich)
pzdr. b

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • śliczny   od zawsze prowadzę przed siebie i skręcam raz w prawo raz w lewo a gdzie wyprowadzę ja nie wiem twój wybór czy piekło czy niebo :))  
    • Rozdział piąty       Ta noc trwała tyle, ile trwała. Czyli - określę to wprost - zdecydowanie dłużej. Działo się zaś tak dlatego, że Gabr'I'ela z Milem skorzystali z Mocy, aby móc dłużej, o tyle właśnie dłużej - cieszyć się sobą. Pominę natomiast opis, zarówno ogólny jak i jego szczegóły, ufając Twojej, drogi Czytelniku, wyobraźni. Bowiem cel tego opowiadania jest inny.                      *       *       *      Wykorzystawszy okazję i włożywszy w ten cios odpowiednio więcej siły - odpowiednio i precyzyjnie - Zawisza wytrącił miecz Ulrykowi. Po czym szybkim ruchem, nie dając mu czasu na reakcję, przystawił własne ostrze do odsłoniętej szyi przeciwnika. Wielki mistrz bowiem w swojej pysze uznał za zbędne założenie chroniącego gardło kołnierza, który to jednak fakt w obecnej sytuacji był bez znaczenia. Ponieważ Zawisza - jak wiesz, mój Czytelniku - nie miał najmniejszej chęci, aby go zabić. Co bezpośrednio wynikało z ustaleń, poczynionych przezeń z królem Władysławem.    - Koniec walki. Poddaj się - wycedził zimno Zawisza, uśmiechając się do siebie w duchu. Na myśl o wiecznej chwale, która nań właśnie spłynęła. I na myśl o tej jeszcze większej, która mu przypadnie za korzyści, które w następstwie owego starcia przyjdą na Królestwo Polskie i Wielkie Księstwo Litewskie oraz dla zamieszkujących ich ludzi.    Ulryk w odpowiedzi spojrzał z nienawiścią.     - Na Boga i mój rycerski honor, nigdy! - wykrzyknął zajadle. - Daj mi miecz!     - Nie - wycedził Zawisza ponownie, równie zimno jak przedtem. - Nie dam. To koniec walki. Koniec twojego zakonu. Waszego panowania i waszego ucisku: na moim ludzie i na Litwinach. Tych oto tu - wskazał zbliżających się polskich rycerzy z jednej strony, a z drugiej litewskich wojowników. Wielkiemu mistrzowi wydało się to bardzo dziwne.     - Co się dzieje? - rozejrzał się zaskoczony. - Dziwne to, przecież przed chwilą bitwa wciąż trwała...    - Ale już nie trwa - dobiegł go z prawej strony głos. Męski i chłodny, pełen zdecydowania. Ulrykowi wydał się on uderzająco znajomy. Równie uderzający jak cisza, która zapadła kilka dobrych chwil temu. W jego odczuciu nienaturalna, chociaż przerywana chrzęstem zbroi podchodzących rycerzy, dźwiękiem chowanych do pochew mieczy - odruchowo zidentyfikował ten odgłos - oraz rżeniem koni. Spojrzał zdziwiony, nie dostrzegł jednak nikogo.    - Co się dzieje? - tym razem wyrzekł na głos pytanie.     - Ano to właśnie, co powiedział ci Zawisza - znów ten sam głos dobiegł jego uszu. - Koniec. Z woli króla Władysława i z ręki Zawiszy Czarnego. Za moimi przyzwoleniem i zgodą - Jezus uobecnił się kilka kroków od wielkiego mistrza. Ten rozpoznał Go natychmiast mimo bardzo dziwnych - jego zdaniem - szat, na co od razu zwrócił uwagę. I pomimo sytuacji, w której się znajdował.     - Jakże to, Panie? - powiedział po łacinie. - Ty z nimi, a przeciwko nam? Jakże to? - powtórzył pytanie, zdziwiony do głębi. Nagle przestał być pewien czegokolwiek z tego, co do tej pory wydawało mu się oczywiste. Nie wiedział nawet, czy wierzyć oczom i uszom. Może to pogańskie czary?     - Tak, to prawdziwy Ja - odrzekł swobodnie Jezus. -  Nie przeciw wam jednak, a przeciw temu, co myślicie i przeciw temu, co czynicie.     Zdziwienie Ulryka sięgneło niebios. Minęła naprawdę długa chwila, nim zdołał odpowiedzieć.    - Ale przecież - wyjąkał - służyliśmy tobie... i twojemu Ojcu...    - Służyliście sobie - uciął szorstko Jezus. Tonem, który Ulryk rozumiał najlepiej: nie znoszącym jakiegokolwiek sprzeciwu. Po czym prawie natychmiast skinął na ZawIszę.     - Nałóż mu więzy.      Voorhout, 2. Listopada 2024 
    • @Domysły Monika Dziękuję, nie znałem tego :) @Hiala + / -
    • Zatankujmy do pełna pojemne zdanie i nareszcie pojedźmy dalej niż za horyzont pisarskich lub przemowatych ewentualnie przekonujących marzeń nad zamarzeniami!!   Warszawa – Stegny, 02.11.2024r.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...