Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

***(przedwczoraj spotkałem człowieka)


Rekomendowane odpowiedzi

przedwczoraj spotkałem człowieka
pierwszy raz od dnia kiedy
postanowiłem nim zostać
siedzieliśmy na pomoście
zmywającym sen z powiek

kim jesteś, poetą?
kim zechcesz, bo sam nie wiem kim jestem


niebo piętrowo oddalało się od ziemi
spływając w coraz większych strugach deszczu

zapalimy?

rozżarzył papierosa od spadającej gwiazdy
pewnie nie miał czasu wypowiedzieć życzenia
przygasił peta wytapiając kolejny krater księżyca
patrzyliśmy w kałużę na własne odbicia
jednak nie mogliśmy czuć się w pełni szczęśliwi
deszcz przybierał na sile wciąż mokliśmy

długo jeszcze będziemy stać na tym deszczu
co będzie jutro – powiedz jak się tutaj znalazłeś?
nie wiem przedwczoraj złapałem za stopy Boga

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bardzo fajnie napisane, ale jest to raczej w formie krótkiego opowiadania

jest tu dużo ciekawych fragmentów, lecz są także w niektórych momentach zbędne słowa jak np.

"deszcz przybierał na sile mokliśmy coraz bardziej" skoro "deszcz przybierał na sile" to jest oczywiste że "mokiliście coraz bardziej", wystarczyłoby zostawić "mokliśmy" i poprzedzić to słowem wciąż- aby czytelnik nie odczuwał rozwlekłości i przegadania

ogólnie jestem pod wrażeniem bo lektóra nie tylko się spodobała ale również zatrzymała na dłuższą chwilę

nisko się kłaniam i pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Ci za dłuższą wypowiedź na pewno na wiele mi się przyda - czytelnik jest najlepszym nauczycielem, racja jest kilka watowatych słów które wnoszą bardziej charakter opowiadania, jednak chciałem zachować dynamikę i rytm, ale przychylę się do Twojej rady :)

Próbuje pisać wiersze na konkurs - pasierba a to zupełnie nie moja bajka i tematyka
więc jest mi niezmiernie miło że ten twór przyciąga na dłuższą chwilę.


Pozdrawiam i zapraszam innych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakbyś pociągnął pierwszą strofę, tj. zaczynał wszystko na "p", jak tzn. jak 3 pierwsze wersy, fajnie by wypadło. To, na co zwrócił uwagę Maciej, pleonazm - dośc powszechny błąd, ale trzeba uważac na takowe. Kolejna fajna sprawa, to krótka anafora. Faktycznie, przez prozaizmy można mówic o stylu tzw. opowiadającym, aczkolwiek to w niczym nie umniejsza.
Sam ostatni wers trąci lekką banalnością, no, ale niech będzie. Duży, kolejny zresztą plus, ale z racji wysiłku twórczego, pracuj i zaskakuj...
Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • śliczny   od zawsze prowadzę przed siebie i skręcam raz w prawo raz w lewo a gdzie wyprowadzę ja nie wiem twój wybór czy piekło czy niebo :))  
    • Rozdział piąty       Ta noc trwała tyle, ile trwała. Czyli - określę to wprost - zdecydowanie dłużej. Działo się zaś tak dlatego, że Gabr'I'ela z Milem skorzystali z Mocy, aby móc dłużej, o tyle właśnie dłużej - cieszyć się sobą. Pominę natomiast opis, zarówno ogólny jak i jego szczegóły, ufając Twojej, drogi Czytelniku, wyobraźni. Bowiem cel tego opowiadania jest inny.                      *       *       *      Wykorzystawszy okazję i włożywszy w ten cios odpowiednio więcej siły - odpowiednio i precyzyjnie - Zawisza wytrącił miecz Ulrykowi. Po czym szybkim ruchem, nie dając mu czasu na reakcję, przystawił własne ostrze do odsłoniętej szyi przeciwnika. Wielki mistrz bowiem w swojej pysze uznał za zbędne założenie chroniącego gardło kołnierza, który to jednak fakt w obecnej sytuacji był bez znaczenia. Ponieważ Zawisza - jak wiesz, mój Czytelniku - nie miał najmniejszej chęci, aby go zabić. Co bezpośrednio wynikało z ustaleń, poczynionych przezeń z królem Władysławem.    - Koniec walki. Poddaj się - wycedził zimno Zawisza, uśmiechając się do siebie w duchu. Na myśl o wiecznej chwale, która nań właśnie spłynęła. I na myśl o tej jeszcze większej, która mu przypadnie za korzyści, które w następstwie owego starcia przyjdą na Królestwo Polskie i Wielkie Księstwo Litewskie oraz dla zamieszkujących ich ludzi.    Ulryk w odpowiedzi spojrzał z nienawiścią.     - Na Boga i mój rycerski honor, nigdy! - wykrzyknął zajadle. - Daj mi miecz!     - Nie - wycedził Zawisza ponownie, równie zimno jak przedtem. - Nie dam. To koniec walki. Koniec twojego zakonu. Waszego panowania i waszego ucisku: na moim ludzie i na Litwinach. Tych oto tu - wskazał zbliżających się polskich rycerzy z jednej strony, a z drugiej litewskich wojowników. Wielkiemu mistrzowi wydało się to bardzo dziwne.     - Co się dzieje? - rozejrzał się zaskoczony. - Dziwne to, przecież przed chwilą bitwa wciąż trwała...    - Ale już nie trwa - dobiegł go z prawej strony głos. Męski i chłodny, pełen zdecydowania. Ulrykowi wydał się on uderzająco znajomy. Równie uderzający jak cisza, która zapadła kilka dobrych chwil temu. W jego odczuciu nienaturalna, chociaż przerywana chrzęstem zbroi podchodzących rycerzy, dźwiękiem chowanych do pochew mieczy - odruchowo zidentyfikował ten odgłos - oraz rżeniem koni. Spojrzał zdziwiony, nie dostrzegł jednak nikogo.    - Co się dzieje? - tym razem wyrzekł na głos pytanie.     - Ano to właśnie, co powiedział ci Zawisza - znów ten sam głos dobiegł jego uszu. - Koniec. Z woli króla Władysława i z ręki Zawiszy Czarnego. Za moimi przyzwoleniem i zgodą - Jezus uobecnił się kilka kroków od wielkiego mistrza. Ten rozpoznał Go natychmiast mimo bardzo dziwnych - jego zdaniem - szat, na co od razu zwrócił uwagę. I pomimo sytuacji, w której się znajdował.     - Jakże to, Panie? - powiedział po łacinie. - Ty z nimi, a przeciwko nam? Jakże to? - powtórzył pytanie, zdziwiony do głębi. Nagle przestał być pewien czegokolwiek z tego, co do tej pory wydawało mu się oczywiste. Nie wiedział nawet, czy wierzyć oczom i uszom. Może to pogańskie czary?     - Tak, to prawdziwy Ja - odrzekł swobodnie Jezus. -  Nie przeciw wam jednak, a przeciw temu, co myślicie i przeciw temu, co czynicie.     Zdziwienie Ulryka sięgneło niebios. Minęła naprawdę długa chwila, nim zdołał odpowiedzieć.    - Ale przecież - wyjąkał - służyliśmy tobie... i twojemu Ojcu...    - Służyliście sobie - uciął szorstko Jezus. Tonem, który Ulryk rozumiał najlepiej: nie znoszącym jakiegokolwiek sprzeciwu. Po czym prawie natychmiast skinął na ZawIszę.     - Nałóż mu więzy.      Voorhout, 2. Listopada 2024 
    • @Domysły Monika Dziękuję, nie znałem tego :) @Hiala + / -
    • Zatankujmy do pełna pojemne zdanie i nareszcie pojedźmy dalej niż za horyzont pisarskich lub przemowatych ewentualnie przekonujących marzeń nad zamarzeniami!!   Warszawa – Stegny, 02.11.2024r.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...