Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Jawor - jaworowa ballada – nolk’a obrotem skreślona.


szumiało w rzece, aż spłoszona ryba
płetwą o falę i na brzegu leży
i nijak w wodę, zdechnąć przyjdzie chyba,
żeby pod drzewem, choć kroci paździerzy
w czas wiewu zbitej lennej koszuliny,
a tu chmurzysko ledwo niebo chyli,

honor nie badyl, lecz naści od wiatru
liścia, co klapą między piach a łuski
wciśnie i wydrze, tylko mnie wypatruj,
a pluśniesz sobie jak ten pieróg ruski
i tak też blaszką w rulon i ogonem
zdmuchnął na tafli jęzory spiętrzone,

gdzie gębą chmura mgłę zeszła udawać,
bezzębna, stara, kto by jej tam wierzył,
śliniąc na rybę, kroplą jęła z prawa
cisnąć w koryto o naturze przeżyć,
paragraf taki ustęp nader pewny,
od śmierci odwlec może tylko krewny,

a nóż ci - z wiru zieleń się ozwała –
to ja, ratownik, na me życie liche,
liściem jaworu byłem, a ta mała
rybka, „com” zwinął ją, zwie się klonikiem,
a każdy wprawny by zaprzestał na tym,
wiedząc, że jawor jest z drzew klonowatych,

więc prysł sąd nurtem, gdy ruskim pierogiem
strzęp zbawcy mroczył księżyca czuwanie,
wtem kleń, na klonów bycie nader mnogie,
zaklął – nolk! - czymże dla nas klonowanie?
i znów poszumem rzeki bieg porwało,
w końcu do pytań wszyscy mają prawo.

Opublikowano

A nolk Cię Messa nie ścisnie? ;)

Lubię, gdy żartem wywijasz wśród tej filozofii przyrody ludzkiej (czyli ludzkiej niedoli ubranej w szaty różności żywej, ożywionej i martwawej nawet!).
Czasem nawet tak Ci się lapsnie, że nic - tylko po łapkach uderzyć! No poczytaj, no:
gębą chmura mgłę zeszła udawać,
bezzębna, stara, kto by jej tam wierzył

wierzę ja tylko gładkiej i powabnej,
nawet gdy szansy nie mam u niej żadnej ;D

Zastanawiają mnie dwa lekko niedokladne rymy kończące pierwszą i ostatnią - celowo tak? Nie, żebym nie akceptował, ale pytam ;)

Od dziś jak mnie jaki dunder świśnie - to nolk! kląć bedę.
pzdr. b

Opublikowano

No i obróciło! Już samo słowo "jawor" to piruety i zawrót głowy. Kiedy dokładasz swoje pogańskie gusła - rozmowy ryby, ziela, wody, chmury, drzewa - toś jak druid; władasz bo czarujesz. Słowem! Pozdrawiam Messę-czarownika. To Twój kolejny nick ode mnie.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Alicja_Wysocka... miło, że poczułaś taką właśnie atmosferę... :) @infelia................. :)) nie, nie seans. @JWF.................. fajnie, że zobrazowało się... :)
    • przyglądam się duszy  widzi że zbyt często  zaglądam do piekła    myślę sobie  gdyby JEJ nie było  Boga…   moje drugie JA  czy to…ONA    zawsze czujne ostrzega  zadaje pytania  które…sprawiają kłopot   gdy zbyt daleko od Boga  zasypia a nawet zanika  a ja  ja się gubię w złudzeniach    Jezu  muszę bardziej Tobie ufać będzie mniej zachodów słońca    8.2025 andrew  Piątek, dzień wspomnienia  męki I śmierci Jezusa   
    • @Bartłomiej Borutaprzyjemnie  się go czyta
    • Tak dawno nie myślałaś - życie dalej leciało. Tak dawno nie słyszałaś, tak wiele się zmieniało. Zmieniłaś nastawienie, postanowiłaś zapomnieć. Nie ma w twym życiu Boga, coś przewróciło się w głowie. *** *** *** *** Wpadłaś w różne nałogi, stale nowe doznania. Sprzedałaś duszę diabłu ; za trochę ćpania. Podpisałaś cyrograf: - tak urodzę twe dziecko. Anion się pojawił; sprowadziłś na świat piekło.
    • Znowu tu jestem,   choć strumień płynie wartko.   Stoję nieruchomo,   pozwalam mu odrywać kawałki siebie:   niepotrzebne tkanki,   okruchy pomyłek,   słowa, które straciły ciężar,   zrogowaciałe płaty tęsknoty.   Tęsknota już nie boli.   Rozlała się i zastygła   w marmurową mozaikę,   odbija głuche echo kroków.   Pamiętam martwą choinkę z dzieciństwa —   jej igły ułożyły się na podłodze   w prostą wróżbę przemijania.   Tańcząca wróżka Miriam   nie potrafiła jej złamać. Mówiła o wielkim bałwanie,   któremu w żalu oddałem   moje małe serce.   Chyba wtedy zamarzłem   na zawsze —   w niezgodzie   na fałszywe słońca.   W szafie powiesiłem kożuch.   Wiem, że tam, gdzie pójdę, będzie zimno.   Odwrócę się plecami   do zielonej łąki.   Zostanę   w lodowym spokoju   i ciszy.   Jest jeszcze Ona.   Mówi do mnie.   Oddycha miarowo w mój niepokój.   Jej dłonie rozchylają moje pięści   na bukiety wysuszonych kwiatów. Dziś mam czterdzieści siedem lat.   Słońce znowu jest w Pannie
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...