Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Peruwiańska galanteria - reklama


Rekomendowane odpowiedzi

To jest mój sklepik z powszechną rzeczy galanterią
Wstążki przymiotników Koronki przydawek
Szpilki rzeczowników i puder matafor
Perłowe guziczki nic nie zapinają
Sens trudno wyłowić z jedwabnych nici zdań

Historyczne niemodne kapelusze racji
odkurzam ciemną nocą i czuwam za ladą
Rękawiczki fatalnej zawsze konieczności
idą w cenę luksusu Perfumy za darmo
wysyłam na konkursy o urząd kata stanu

Mam także szczerozłote agrafki na wnioski
Filozofie spinek do piżam i koszul
Bezokoliczniki krawatów do trumien
sprzedaję za specjalnym kurii poręczeniem
z podpisem dwóch co najmniej anielskich żyrantów

Polecam sztuczne kwiaty życzeń i zażaleń
z przesyłką pod wskazany adres - expresowo
Osobistą bieliznę snów dla urodzonych
w deszczową niedzielę Mam też pasy cnoty
dla ambitnych młodzieńców robiących karierę
I mam sznurek z pętelką zamiast argumentów

Mam coś więcej - pod ladą mam polski horoskop
który wróży mi wielki kapitał na słowach
Demokracja udzieli mi kredyt na rymy
bo - nie mogę niczego dziś zharmonizować
ani haseł na towar Ani ludzi do zasad

W moim sklepie jest wszystko
prócz jednego słowa
Oprócz czasownika - wszystko można kupić

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sojanie - wiersz mnie ujął - dużo pracy w niego włożyłeś - ale wydaje mi się, że mogłoby z tego przynajmniej trzy wiersze powstać - troszkę za bardzo nad drobnicami się rozkoszujesz - chyba, że o to chodzi - wersyfikacja na poziomie
z ukłonikiem i pozdrówką MN

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sokratex czytał opłotkami i doczytał się istoty rzeczy, ale jakby na opak /..."słów w głowie nigdy za wiele..." - oj, za wiele, jeśli pojęciom-rzeczom nie towarzyszy akcja zwrotna, ruch od nominalizmu i dookreśleń do stawania się rzeczywistością poprzez uwolnienie, właśnie z rzeczy....
Messalin Nagietka wykazał się intuicją - właśnie o to chodziło - o nagromadzenie, nadmiar pewnych celebracji, które unieruchamiają proces dochodzenia do prawdy, w najszerszym tego słowa znaczeniu. To jest taki antykwariat postaw nie wiodących ku pełni, bo rytualizacja /nawet artykułowana tylko/ uśmierca sens gestów, słów, czynów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sokratex; dokonujesz zdumiewających elukrubacji myślowych, to chyba nadczynność gruczołu interpretacyjnego... W świecie wartości niewymiernych nie ma tak bezpośredniego przełożenia, jak przez Ciebie wspomniane. Umyka w Twoich interpretacjach finał tego wiersza, wróćmy więc do żródła, bo takie wycieczki w analizie prowadzą najczęściej na manowce. Doceniam jednakże Twoje pochylenie się nad moją myślą - ślę natchnione Pozdrowienia. J.S.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

Zaczynając od końca, podejrzewam, że może chodzić o konkretne słowo, ale wolę wybrać uogólnienie, czyli czynność, dzianie się, a w efekcie "czas" zawarty w słowie 'czasownik'.
Na tym tle cały ten kram jawi się jako targowisko próżności; peel sugeruje swoją dominację nad tym chaosem blichtru i zdewaluowanych wartości ("niemodne kapelusze racji / odkurzam ciemną nocą i czuwam za ladą"), ale - jak to bywało dawniej w sklepikach 'szawrc, mydło i powidło' - ta władza jest pozorem, przepływ towaru jest nieunikniony, bo ruch w interesie musi być; zresztą sam peel wyznaje w końcówce swą niemoc w porządkowaniu ("nie mogę niczego dziś zharmonizować"), cóż pozostaje? wziąć kredyt na rymy od demokracji (rymy, czyli współbrzmienia fonetyczne, formalne słów, a nie znaczeniowe, nie współbrzmienia sensów) - to zgoda na istnienie (funkcjonowanie "na rynku"), szkoda, że nie podparta uwidocznieniem spójności, naturalnej dla istnienia treści i formy.
:)
pzdr. b
PS. Tyle mniej więcej o treści, co do formy: można ominąć inwersję "kurii poręczeniem", która w dodatku brzydko się rymuje do "trumien"; chyba jednak "udzieli kredytu" (ale: udzielić kredyt); "nie zapinają" (moim zdaniem) z dopełniaczem (czyli: niczego); przy dwóch "ani" - oba chyba z małej litery. Co do "Oprócz" tak napisanego - nie mam zdania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pan Roman Bezet; Wielki Gramatyk ma rację pisząc o niespójności postawy podmiotu tego wiersza, ale nie bierze pod uwagę faktu - że autor jest jednocześnie akcjonariuszem kultury społecznej, o której pisze; stąd niekonsekwencja.
W pełni akceptuję tak wyrażoną /komentarz/ myśl wiersza. Gramatyczne niedoróbki proszę złożyć na licentia poetica - w końcu nie zamazują sensu.
Co do "kredytu" - to słuszna uwaga, do której się dostosuję przy kolejnej prezentacji, o jedno zbędne słowo nie warto kruszyć kopii.
Wątpliwości do słowa - "prócz" - rozwieje Panu Mały Słownik Języka Polskiego pod redakcją pp.Skorupki, Auderskiej i Łempickiej; PIW; 1969; Warszawa.
Życzyłbym każdemu autorowi takiego czytelnika jak właśnie Pan; należy Pan do ludzi odpowiedzialnych za słowo krytyki, której udzielają; a jest to krytyka uczciwa i wielkoduszna zarazem. Kapelusz z głowy! J.S.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

WCzc. pan Roman Bezet; bynajmniej,bynajmniej; nie jestem podejrzliwy z natury. Nastąpiło chyba małe qui pro quo - sądziłem, że kwestionuje Pan użycie formy "prócz" zamiast
"oprócz"; i stwierdzam ponownie, iż jest Pan dżentelmeńskim interlokutorem, dostatecznie eleganckim , by Mu zaufać. Przekonał mnie Pan - użycie dużej litery było zbyteczne. Dziękuję!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • to nie sen  świat rozpada się na kawałki  fruwające ręce nogi  kawałki dzieci  szarpane przez  zgłodniałe psy  choroby zjadają żywcem  z dziurawych ścian  spoglądają smutne oczy  nie przerażają nikogo wywołują uśmiech  takie obrazki są  codziennością  konsumujemy je tlumnie w TV po kolacji na deser    to zabawy w wojnę  panów polityków  w białych koszulach  nie tylko na Ukrainie i Libanie    a my  my... nas jakby nie było  namaszczamy ich    12.2024  andrew
    • A wołanie tłumu, gdy trwogi miały swój ton, Ja-przezroczysta, próżna, jak papierowy tron, co wiatr niesie w dal. Miała, straciła, w płaczu nadziei obłed, Bluźni ciernie, róży płatki obłędne, krwią zraniona w duszy.   Urodziwa, lecząca woda, w jej lustrze odbicie czyste, Głosem spłoszyła, na wierzbie z głową wciąż wpatrzoną. Żywicą krwawi, lecz pnie się ku niebu, kwitnie w ciszy, Choć gwiazd nie dotknie, wciąż wyżej rośnie, ponad czas, ponad świat.   Korzenie nieszczęścia, płytkie, lecz silne jak kłącza tej wierzy, Wśród wierzby rozwiewają smutek, jak jej łzy, jak jej śpiew, na szkle rysa Wciąż się pnie, choć łamie ją wiatr, choć z serca wycieka żywica, Nie dotknie gwiazd, lecz w swym wzroście nie ustanie, płacząca ta wierzba.     A cry of the crowd, when dread took its tone, I-transparent, hollow, like a paper throne, Carried by winds to the faraway vale. She had it, she lost it, in hope’s wailing spell, Cursing the thorns, the rose’s bewitched veil, Bloodied in soul, in her anguish frail.   Graceful, healing water, her mirror’s clear gleam, Her voice once startled, on the willow’s dream. Bleeding with resin, yet climbing the skies, Blooming in silence, though stars she won’t prize, She reaches still higher, beyond worlds, beyond time.   Roots of misfortune, shallow yet strong, Entwined like the willow’s mournful song. Her sorrow’s dispersed, as her tears softly chime, A crack in the glass, a fracture in rhyme. Though broken by winds, her heart leaks resin, Yet the weeping willow will rise, ever driven.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      W każdym razie, w wierszach ty To zawsze podmiot liryczny.pzdr  
    • Jestem taki opiekuńczy i zrozumieć wszystkich mogę cierpliwości mam tak wiele wskażę innym prostą drogę jestem miły i uczynny kocham dzieci i zwierzęta nie brak mi inteligencji kto mnie spotka zapamięta jestem piękny ponad miarę włosy lśnią na mojej głowie zęby białe jak perełki ciała piękna nie wypowiem i tak dziwię się tym ludziom każdy gardzi poniewiera że nie lubią mnie a przecież jestem skromny jak cholera  
    • Dlaczego serce moje Do Ciebie śpiewa Bez wzajemności   Dlaczego szarpie Twej bliskości brak Tak długi już czas   Dlaczego lustrzanie Nie dzieje się nic Na drugim końcu nici   Dlaczego kielich miłości Solą łez smakuje Tęsknoty niespełnionej   Dlaczego nadzieja  Umrzeć nie chce W obliczu codzienności   Co tak naprawdę  Przędzie między nami los Pod osłoną rzeczywistości
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...