Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

(Ceprom)

kiej jezdyś jako śliwka co soki pusco
i zament kajsi koło serca swawoli
cosik z tym stworem zrobić trza
boleść jak holny ustoć nie pozwoli

stań se tedy na wirsycku spicastym
krowe za cycki a nie za ogon wydoj
wyleź z niewoli od samego siebie
zruć kabor i juuuuhuhuu zajuchoj

kup gorzołki duzo flaske ino sie nie uchlij
zuzyj syćkie teremtety naklnij sie do syta
dziada do dźwizy za zuchwe przypsyj
pódź do słuchanicy wycygoń syćko ze dusy

teroz baba w łózku i wiesna w styczniu bedzie
radosnom nowinom dziel sie ze ceprami
klepnij pacior coby wilk sam z lasa nie psysoł
świat jest dla miłości a nie sprawiedliwości

to ci powiym
hej!


P.S. Przyjmę z wdzięcznością i pokorą uwagi zalecenia do gwary Ceprów.
Ceperek z Gór Bardzkich.

Opublikowano

łeeee....
tak to i ja umiem gwarzyć sobie a Muzom (w sumie Pan przecież tej gwary nie umie ;)
Na moje cepropwe ucho widzę tam obce juhasom słowa (ino pszeinakszone ;) no i ta pointa (literacko zapisana i pomyślana): nijak się ma do mądrości Starego Górala ;))))
Ja nie, deszczyk niechaj Pana z_leje (coby dysc Was, Malowany-Baco, usiekoł!).
pzdr. b

Opublikowano

Panie Bezet; to gorol kształcony to i języki plącze, ale tak wdzięcznie, że zamiast wytykać powinnicie mu wetknąć flasecke za pazuche albo i razem z autorem zaaajuuchać. Konia z rzędem temu, kto znajdzie dziś gorola mówiącego czystą gwarą - jakieś naleciałości medialne plenią się już wszędzie, w każdym zakątku. Ponadto Zakopane to teraz metropolia gdzie więcej ceprów / zwłaszcza warszawskich/ niż autochtonów. Nie lepiej czepić się upłazu na Koziej Perci niż tak kręcić nosem? A że zakończenie takie akademicko poprawne? - mnie to akurat nie przeszkadza i współgra z całością, bo to z pewnością stało się jak wszystko u goroli - prawem kaduka. Prawo kaduka u goroli stoi ponad wszelkim prawem.

Opublikowano

Dz Bezet, górale są i w Górach Bardzkich i innych, mówią troszkę inaczej,
podobnie na Sląsku, gwara zmienna o Chrzanowa do Opola itd. Uważam, że to jeden język polski, tak samo literacki, pełen synonimów regionalnych.
Zrób konkurs na wiersz gwarą utworzony.
Sojanowi dz za podpórkę.

Opublikowano

Panie Romanie, tym razem zostaję przy góralach z Gór Bardzkich i Sowich. Relacja Baba-Cepr
jest tu trochę inna, lwowska bardziej. A przypadłość gorzołkowa moja-jak u Pana, niestety.
To może razem ten konkurs? Mazury się odezwą, Łęki, Ślązoki i inni może? Trochę obawiam się Mazowszan. Pozdrawiam.

Opublikowano

Pan Roman Bezet; niestety, nie zajrzał pan na moją sygnaturkę; ponadto: flaszeczka flaszeczce nierówna, zarówno co do pojemności jak i treści. Jeśli chodzi o treść sprzeniewierzyłem się niewybaczlnie dziadkowi ze strony matki, rodowitemu Zakopiańczykowi z czasów, gdy Zakopane było zakopane w śniegu i górach. I jeszcze: z hasłem " baba" to ja byłbym ostrożny, a nuż baba słucha...W Tatrach nie ma już wjyrsycków, których bym nie zdeptał, zatem czym Pan uraczy takich, co to najwyżej na wysokość 10 piętra i koniecznie windą? Alić pozdrawiam. Ahoooj!

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Panie Jacku Sojan (?)
sygnaturka sygnaturką - ale dlaczego Norwid? ;(
Znam jednego Jacka poetyckiego też stąd (z naszego miasta ;), który Tatry i Beskidy był zbiegał, ale on, proszę Pana, na rolkach śmiga z młodzią, mimo siódmego krzyżyka, co nad nim zawieszony ;)
Ta 'Baba' - proszę zauważyć - to pojęcie czysto literackie, jak i gwara, która nas Imć Stefan raczy, więc czego miałbym się bać? Braci od księżyca? ;)
Pytania o 'raczeniu" nie pojąłem (może zbyt trzeźwo do niego podszedłem?)
pzdr. b
PS. A z flaszeczek tę preferuję, w której mieszka Dżin ;)))
Opublikowano

Sz.P. Roman Bezet; No to 100 lat tym "Dżinem"! Dżin to potężny opiekun trzeźwych.
A dlaczego Norwid? - może dlatego: "Błogosławione jest próżniactwo człeka, który czeka, aby mu było wygodnie; Poezja w usta by szła zdrojem mleka, wiek się nikczemnie nie kłopotał o dnie...". I z wielu jeszcze innych powodów, myślę, że i Sz. Panu wielce trafiających. Pozdrowienia. J.S.
Z treści bierze mnie tylko wino. Korki "pykały" na niejednym szlaku, w jego najwyższym punkcie. Taki to zdrożny rytuał powtarza się od lat; zapowiedziałem - że zapraszam wszystkich znajomych na skrzyneczkę przedniego, którą sam wyniosę na Babią - gdy ukończę 80. Pana też zapraszam!

Opublikowano

Sz.Panie Stefanie! - jeszcze trochę wody / w potoku - aby nie było wątpliwości/ upłynie, dyć poeci żyją wiecznie. Na DŻIN to do Sz.Pana B. Ja stawiam WINO - PRZEDNIE, jak to się wyżej rzekło, a nigdy nie gadam po próżnicy. Jak moi sz. interlokutorzy nie zmienią e-maila do
tej pory, to kto wie? fto wi? J.S. Było by wesoło, oj wesoło. Ja na BABIEJ prawie mieszkam, bo zamiast iść na Planty czy do Gaiku Wolskiego, wychodzę nieśpieszno na Diablak. Tam się też zdybiemy - jeśli waszeci wola.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Berenika97 Bereniko, podobno są kobiety i dziewczyny, które nie cierpią, jeśli druga ma taką samą. No na mnie to nie działa- ja się cieszę z choćby z tego powodu, że ktoś ma gust podobny do mojego, że nie jestem taka ostania - mogę nawet siedzieć obok,  a co? Celowo nie można? A czasem i z zazdrości, że Twoja jest ładniejsza, zdarza się kąśliwa uwaga albo i złośliwa psota - no cóż... :)
    • Historia wdzięczna a puenta znakomita. Podkreślona flamastrem. Z przyjemnością Alu. I jesteśmy zgodne w kwestii miłych materiałów. Bb   PS zniszczyłam w dzieciństwie mamie ulubioną bluzkę. Nałożylam lalce jako sukienkę i obcięłam nożycami rękawy, bo były za długie. Słabe wspomnienie (nie robiłam na złość, tyle że nikt mi nie powiedział, że tak nie można). 
    • @Migrena Miłość jako akt kreacji - niezwykłe ujęcie. Słowa płyną lekko, naturalnie i zabierają mnie w sferę mistyczną i cielesną jednocześnie. I niech trwają, niech się stwarzają, natura nie zna pojęcia "koniec". O ciszy nie piszę, bo poeci wiedzą lepiej, jak ją dotknąć.  
    • Stara, drewniana figura kiedyś w głównej nawie swoje miejsce miała. Wszystkie prośby, intencje i żale — przez tyle lat w jej kierunku wypowiadane — słuchała. Łzy, czasami, na posadzkę świątyni spadające — widziała. Na pytania: „Czy jesteś?”, „Czy widzisz, co robią?” — nawet gdyby mogła odpowiedzieć, odpowiedzi nie znała. A jednak, mimo swego milczenia, była jak światło w ciemności— ci, którzy przychodzili, znajdowali w niej jakąś ciszę, cień nadziei, poczucie, że nie są całkiem sami. Z wysokości swego cokołu patrzyła na dzieci trzymające matki za rękę. Na starców z różańcem w dłoniach. Na zagubionych, którzy z lękiem w oczach i gniewem w sercu stali w półmroku. Na zakochaną dziewczynę, co szeptała: „Niech mnie pokocha”.   Niemy świadek wszystkiego, co kruche i piękne w człowieku. Jej drewniane ramiona wypłowiały, twarz popękała przez wieki. Spojrzenie, wyryte przez dłuto, nie straciło jednak łagodności. Nie mogła cofnąć czasu. Nie miała mocy sprawczej. Nie znała odpowiedzi na modlitwy. A jednak — była. Właśnie to „bycie” było jej najważniejszym darem. Z czasem nowe figury, dekoracje zaczęły otaczać ją z każdej strony. Ona — skromna, lekko pochylona — wciąż stała. Stała i słuchała. Choć nie znała słów, rozumiała ciszę. A w tej ciszy ludzie mówili najwięcej. Została zdjęta z cokołu. Ostrożnie, bez ceremonii. Przeniesiona do zakrystii. Tam, między szafami z ornatami, obok zapasowych lichtarzy i zakurzonych mszałów, stoi cicho — zapomniana. Nie słyszy już szeptów modlitw. Nie czuje ciepła ludzkich spojrzeń. Nie widzi łez spadających na kamienną posadzkę.   Czasem tylko, przez uchylone drzwi, wpadają do niej echa liturgii: odległe śpiewy, brzęk dzwonków, szelest procesji. Serce z drewna — czy może w ogóle istnieć takie serce? — ściska wtedy tęsknota. Tęskni za kobietą, która codziennie zapalała przy niej maleńką świeczkę. Za chłopcem, który z obawą patrzył w jej oczy, zanim odważył się przystąpić do spowiedzi. Tęskni za szeptem: „Pomóż mi przetrwać…”. Za zapachem wosku i kadzidła. Za szczególną chwilą ciszy, gdy kościół był pusty, ale ktoś wchodził — i tylko dla niej klękał. Choć zrobiona z drewna, nosi w sobie ślady tych wszystkich dusz, które przez lata złożyły przed nią swoje ciężary. I nie umie zrozumieć, dlaczego została odsunięta. Czeka. Bo figury — tak jak ludzie — potrafią czekać. I wierzyć, choć nie potrafią mówić. Czeka. A jej drewniane serce, w zakrystii między szafami, wciąż wystukuje słowa pieśni: „Kto się w opiekę…” A ona słucha.   Rzeszów 24. 07.2025
    • Moim*             jak najbardziej skromnym zdaniem: Świat Zachodu jest po prostu w stanie głębokiego kryzysu, a źródłem jego klęski jest nieodróżnianie tego - co realne, rzeczywiste - od różnego rodzaju kalek ideologicznych - czy wręcz propagandowych i w tej chwili najpilniejszą rzeczą, którą Świat Zachodu ma do odrobienia i wszyscy ci - co chcą być odpowiedzialnymi politykami - muszą zrozumieć - jak bardzo zideologizowane jest myślenie ludzi Świata Zachodu i przez to - jak bardzo odklejone jest od realnej rzeczywistości, zrozumienie - jak często osoby w swoim subiektywnym mniemaniu chcą dobrze - na przykład: walcząc o demokrację i o prawa człowieka - są tylko i wyłącznie marionetkami w rękach tych tworzących ideologie i za fasadą pięknych haseł są ukrye - bardzo i bardzo i bardzo - iście brutalne interesy...   Magdalena Ziętek-Wielomska    *zrobiłem drobną edycję - treść bez zmian 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...