Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

zabrzmiało jak kolejna ważna wyprawa
do ostatnich satelitów odległej planety
pozbierać wszystkie rozsypane atomy
potem złożyć je w całość poddać analizie

wyglądały jak dawno opadły ziemski kurz
którym zarosły zwoje zużyte płaszcze
zachowały nawet ten sam znajomy zapach
teraz wiem że chmury odlatują bardzo daleko

coś mi kazało zatrzymać garść pyłu
na pamiątkę żeby pokazać innym
jak łatwo przeoczyć jak trudno odnaleźć

czekał nas jeszcze powrót do bazy
po raz pierwszy nie zemglałem w przestrzeni
nie odczułem przeciążeń przy starcie

Opublikowano

coś mi kazało zatrzymać garść pyłu-(bez urny?)( COś- podświadomość? Anioł Stróż?)
na pamiątkę żeby pokazać innym- ( i tu się chwalisz "niech wiedzą")
jak łatwo przeoczyć jak trudno odnalezć- (i to jest najpiękniejsza strofa!która nie czyni cię bufonem , zarozumialcem!)

i przez to zrozumiała ostatnia zwrotka
nie zemd(g)lałeś po raz pierwszy bo nie myślałeś tylko o sobie
przeciążeń przy starcie - stałeś się pyłem?( czy sumienie oczyszczone?

pozdrawiam
fanaberiami interpretacyjnymi!// ES.

Opublikowano

zaczne od tego, że wierszyk nawet oryginalny, a inicjatywa godna pochwały. generalnie plusik.
musisz się wytłumaczyć z "filmowatości"
nazywasz coś filmem, a ja niczego dla filmu charakterystycznego nie dostrzegam

poza tym "zabrzmiało jak kolejna rutynowa wyprawa" sugeruje, że rutynowa ta misja nie bedzie, a dalej jednak wszystko jest rutynowe.
Nie ma nigdzie w wierszu tego, że rzeczywiście "łatwo przeoczyć jak trudno odnaleźć", gdyż w założeniu misji (co brzmiało przecież rutynowo) odnalezienie i zebranie atomów się mieściło. Rozumiesz, o co mi chodzi? Czy muszę to jaśniej wyłożyć? Wiem, że niezdarne dziś zdania klecę:).

Opublikowano
stanislawa zak

Cieszę się, że skłoniłem do grzebania, drążenia i stawiania pytań. Mam nadzieję, że chociaż trochę się opłaciło. Dzięki za zajrzenie.


Adam A

Bardzo miło słyszeć. Postaram się sprostać oczekiwaniom. Dziękuję za skomentowanie utworu.


Oscar Dziki

Spokojna głowa, rozumiem zarzuty. Postaram się w miarę jasno odpowiedzieć.

Co do filmowości, sprawę ułatwiłoby zajrzenie do innych moich kawałków. Wiele z nich nazwałem 'filmem'. Główny powód to fabularność owych tekstów, czasami jakby scenopis. Poza tym jest to jakby moja licencja, znak firmowy reżysera. I jeszcze element gry z konwencją.

Misja wcale nie jest rutynowa. Miała taką być, ale ostatnie dwa wersy temu zaprzeczają. Proszę zerknąć.

Co do trudności odnajdywania. Owszem, odnalezienie mieściło się w planach, ale wcale nie okazało się takie proste, bowiem trzeba było udać się w stronę najdalszych 'satelitów odległej planety'.

Co do łatwości przegapiania. Cel wyprawy przypomina coś co jest/było blisko (na Ziemi). Po co zatem zostaje wysłana ekspedycja? [tutaj muszę posłużyć się pytaniem, ponieważ dopowiedziałbym za dużo].

Wydaje mi się, że tyle powinno wystarczyć. Treści tłumaczyć nie mogę.

Dziękuję Ci za odwiedziny i pytania świadczące o rzetelnych poszukiwaniach Czytelnika, a nie tylko podmiotu. Zapraszam również do pozostałych dwóch SF 3005. W przypływie ochoty, rzecz jasna.



Pozdrawiam wszystkich. // 51
Opublikowano

Zatem moje sugestie: uczyń to mimo wszystko bardziej filmowym. fabularność nie jest przymiotem bezposrednio filmowym (chciałbym usłyszeć muzyke Hornera i "oh my god it's full of stars!")
W dziedzinie filmu fantastycznego jest wiele smaczków, które można jakoś błyskotliwie wpleść.

"Owszem, odnalezienie mieściło się w planach, ale wcale nie okazało się takie proste, bowiem trzeba było udać się w stronę najdalszych 'satelitów odległej planety'." - zatem czemu nazywasz to rutyna? rutynowo trudna?:P
ewidentna rozbierzność. jeśli chcesz wywołać odpowiednią reakcję u czytelnika, nie może być takich zgrzytów. No, ale komu ja to tłumacze;)

Opublikowano
Oscar Dziki Jeszcze bardziej filmowo? Próbowałem. Wyszło powtarzalnie i efekciarsko, a tu musi być zrównoważenie science i fiction. Co do tej rutyny, to pewnie masz rację. Poszukam substytutu. Dzięki za wszystko. // 51
Opublikowano

a ja jeszcze nigdy nie miałem tak żeby mnie ''nie zemgliło'' wiesz. Nie wiem Fu czy dobrze kombinuję, ale za słabo zamotałeś. Ten cały pył, kurz, wyalienowanie - zabrakło mi tych poszukiwań, odbyłeś podróż po prostu kolejny raz z tego swojego świata. Chociaż teraz coś się dzieje ''szukajcie a znajdziecie'' i proszę bardzo nie zemgliło cię ;) cieszę się, mam nadzieję, że to na faktach. Powiało optymizmem, fajnie.

pozdr.

Opublikowano
Alter Net To już ostatnia kosmiczna wyprawa. Uporałem się, myślę, z tematem. Co do 'omgleń' — ja już nie wiem, czy to jest be, czy cacy. Ale dzięki za wątpliwość. Serdecznie.

Jay Jay Może rzeczywiście mało zamotany, ale po raz pierwszy borykałem się z zadaniem napisania świadomego wiersza o dwóch zupełnie różnych drogach interpretacyjnych. Stąd rezultat taki a nie inny. Fakt, cykl kończy się dobrze. Chociaż raz. Dzięki.


Pozdrowienia. // fu

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • 7. Narodziny wichru (narrator: perski kancelista)   1.   Wieść z Hellady — Macedończyk zwyciężył. I nikt się nie zdziwił.   2.   Święty Zastęp umarł jak trzeba. Reszta — jak zwykle.   3.   Mówią, że nadszedł pokój. To tylko cisza przed wichurą.   4.   Filip — wódz, który zna wartość ludzkiego błota.   5.   Zbyt wiele zwycięstw bez ceny — bogowie upomną się później.   6.   Trzeba pogratulować, nim zaczniemy się bać.   7.   Coś się rodzi na Zachodzie — zbyt pewne siebie.   8.   Być może to nic. Być może początek końca.   cdn.
    • @KOBIETA też jestem piękna:)  @infelia musiałabym dorobić drugi talerz, bo za mało by było:) nie ma co zmywać, tylko opłukać w wodzie:)
    • Z kominka dym unosi się kłębami, Na salony się wdziera, cugu brak? A cóż to? noga zwisa nad paleniskiem. Dziadek z babcią, wnuki z nimi,   O kocie i myszy nie wspominając, Ciągną, ile sił starczy: i raz, i dwa, i trzy! Bum! padają na plecy, a przed nimi dziwoląg W czerwonym kubraczku wypada.   „Hu, hu, hu!” – zakrzykuje – „niosę niespodzianki!” Oj, bidulo, skąd się wziąłeś taki usmolony? Brodę masz przypaloną, portki w strzępach, Co tam masz na plecach? worek piasku?   Nie mów, że prezenty, pokaż, nie bądź chytry, Komisyjnie otworzymy, rach-ciach. O! fajowo! jest ciuchcia, dziadek już się cieszy. Łyżwy, moje, moje! – Emilka piszczy.   Sweter w bałwany… głęboka cisza zapada. Jest i paczka, a w niej model pajęczyny Do sklejenia tylko dla wytrwałych, Napisano drobnym druczkiem na odwrocie.   Szalik, dziwnie długi, jakby dla teściowej… Pomarańcze i orzechy, jabłko i migdały, Piernik nawet nos podrażnia… apsik! Tylko tyle, a gdzie auto i rowery?   Miał być jacht i karnet na siłownię, lot balonem I safari po Afryce dzikiej, niezbadanej. Stasiek, kartkę bierz i pióro mi w te pędy Skargę oficjalną podyktuję do Rovaniemi!   W tym zamęcie, nie mówiąc zbędnego słowa, Gość zdjął czapkę, brodę, wytarte szaty I nagle stał się zwykłym, starym człowiekiem, Co patrzy na tę chciwość ze smutkiem.   „Prezentów dałem w bród, lecz wy nie pojęliście, Że najcenniejszym darem nie jest rzecz żadna, Lecz radość świąt, wasza bliskość, czułe słowa I ten widok was wszystkich, jako rodzina zgodna”   Zanim zdołali jęknąć, rozpuścił się w powietrzu, Jak zapach ulotny, ledwo nosem uchwycony. A pod choinką rozświetloną, w miejscu na prezenty, Kartka została z napisem: „podarujcie sobie siebie”  
    • @violetta Do tego zdjęcia trzeba jeszcze domalować mój widelec! Gary pozmywam.
    • Spisuję wszystkie smutki nigdy niewysłane łzy są znaczkami adresat między wersami listonosz krąży chcąc zostawić uśmiech w skrzynce poczta zgubiona prosi o nowe nadanie łzy są znaczkami adresat między wersami donikąd wyślę żal że nie wychodzi życie poczta zgubiona prosi o nowe nadanie tak żeby trafić do serca postrzelonego donikąd wyślę żal że nie wychodzi życie listem bez błędów który istnieć nie potrafi tak żeby trafić do serca postrzelonego a może samo siebie zakochaniem zbawi listem bez błędów który istnieć nie potrafi dostarczę sobie priorytetem nadzieję a może samo siebie zakochaniem zbawi cierpiące życie uwięzione w poczcie smutków listem bez błędów który istnieć nie potrafi spisuję wszystkie smutki niewysłane cierpiące życie uwięzione w poczcie smutków listonosz krąży chcąc zostawić uśmiech w skrzynce
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...