Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Dedykuję ukochanej wychowawczyni P. Tereni


Tam gdzie szum w głowie wydaje się być muzyką, gdzie spokojny sen stał się codziennością, gdzie nad moją głową unoszą się przyjazne duchy. Tam gdzie stoi mój dom otoczony starymi gruszami i gdzie na zielonym ganku, w jesiennym słońcu wygrzewa się kot Szaman. Gdzieś gdzie moja mama ćwiczy jogę i parzy zieloną herbatę. W miejscu, w którym wsłuchuję się w bezgłośne stąpanie Szamana i czuję zapach gruszek, a przed snem rozmawiam z cieniami. W tym miejscu chciałabym kiedyś być. Często śni mi się ten dom z zielonym gankiem. Z takim dużym gankiem, jaki zawsze chciałam mieć. Mama ćwiczy jogę, a kot wygrzewa się w słońcu. Podobno czasem uśmiecham się przez sen, pewnie wtedy śni mi się mama. Nie pamiętam jak wyglądała moja mama, ale wiem, że odwiedza mnie w snach. Ma bladą twarz i czarne włosy. Ćwiczy jogę w ogrodzie, a za ogrodem jest stara szklarnia, gdzie kiedyś znalazłyśmy małego, czarnego kota. Potem zamieszkał u nas w domu, na ganku… Tak bardzo chciałabym mieć kota, nazwałabym go wtedy Szaman.
Uwielbiam gruszki, ale zawsze wstydzę się o nie poprosić. Tu dają banany, bo są tuczące, a ja ponoć jestem za chuda. Tutaj są długie korytarze obwieszone jakimiś bazgrołami w ramkach, żeby dzieciakom nie było przykro. Tu pachnie proszkiem do prania i kapuśniakiem. Na zewnątrz mały skwerek, trzy żałosne huśtawki i zardzewiała zjeżdżalnia. To jest miejsce, gdzie światło gaśnie zawsze o tej samej godzinie i straszne paranoje latają nad wszystkimi łóżkami. Ciągły szum w głowie nie daje mi spać. Tu nie ma kotów, ani mam. Wszystkie koty chodzą własnymi drogami, ale żaden z nich nie wybiera drogi do bidula.

Opublikowano

"Tam gdzie szum w głowie wydaje się być muzyką, gdzie spokojny sen stał się codziennością, gdzie nad moją głową unoszą się przyjazne duchy. Tam gdzie stoi mój dom otoczony starymi gruszami i gdzie na zielonym ganku, w jesiennym słońcu wygrzewa się kot"
- Skoro czas teraźniejszy, to i również lepiej byłoby: "gdzie spokojny sen jest codziennością"

"Gdzieś gdzie moja mama ćwiczy jogę i parzy zieloną herbatę. W miejscu, w którym wsłuchuję się w bezgłośne stąpanie Szamana i czuję zapach gruszek, a przed snem rozmawiam z cieniami."
- wczesniej było, że w w słońcu wygrzewa się kot, później o gimnastyce mamy, a potem znów o kocie. Jak się zaczęło o kocie, to od razu trzeba było się rozmarzyć, a dopiero poźniej opowiadać co też to mama wyprawiała ze swoim ciałem i duchem.

Ja napisałbym coś takiego: "Tam gdzie szum w głowie wydaje się być muzyką, gdzie spokojny sen jest codziennością, gdzie nad moją głową unoszą się przyjazne duchy. Tam gdzie stoi mój dom otoczony starymi gruszami i gdzie na zielonym ganku, w jesiennym słońcu wygrzewa się kot, (o, a teraz podnosi się, idzie - a ja wsłuchana w bezgłośne jego stąpanie czuję słodki zapach gruszek), a przed snem romawiam z cieniami"
- coś takiego choćby w nawiasie (a nawias to patent Gałczyńskiego dla rozmarzeń )

Mimo pewnych niedoskonałości (moim zdaniem) to bardziej podoba mi się pierwsza połowa tekstu. Druga robi na mnie wrażenie, jakby pisała ją Pani na kolanach w tramwaju. Tekst się ładnie rozleniwiał, by nagle skoczyć z pazurami nie wiadomo na co, i po co? Czytelnik to nie mysz. Pozdrawiam i całuję rączki

Opublikowano

Mi się podoba zarówno pierwsza jak i druga część. Pierwsza taka rozciągnięta i taka 'senna', druga wprost, bez ogródek, 'brutalnie'. Moim zdaniem to się komponuje w takim tekście, gra po prostu.
Tylko chyba na końcu niepotrzebnie piszesz o tym bidulu. Czytelnik się zorientuje, a wg mnie to trochę zgrzyta.
tak czy inaczej bardzo przyjemnie się czytało, pozdrawiam:)

Opublikowano

Don Cornellos, tylko nie pani, Małgosiu jeśli łaska. Zwykle z marzeniami jest tak, że nie da się ich wcisnąć w zaciasny uniform przeróżnych patentów. Szczególnie moje marzenia są wyjątkowo buntownicze :). Chciałam żeby pierwsza część zabrzmiała jak naturalniej. Sen nie jest rzeczywistością, dlatego brak tam jakichkolwiek reguł (w kompozycji także). Druga część jest boleśnie dosłowna. I to też zostało wcześniej zaplanowane.
Doceniam Twoje poświęcenie jakie wkładasz w napisanie każdej recenzji.
Serdecznie pozdrawiam.

Opublikowano

Vegga, piszesz, że bidul zbyt dosłownie, poczekam na przypływ nowych myśli i postaram się to zmienić. Cieszę się, że Tobie odpowiada kontras obu części, ponieważ już zaczęłam się obawiać, że tekst jest niespójny. Choć nie jest to arcydzieło, traktuję je jako nieznaczny krok w stronę jakiegoś przełomu. Żebym wiedziała jeszcze jakiego. Myślę, że następna wena twórcza wszystko wyjaśni :)

Opublikowano

"Zwykle z marzeniami jest tak, że nie da się ich wcisnąć w zaciasny uniform przeróżnych patentów" - A nie da się Małgosiu z tej to chociażby przyczyny, że się nie umie, o tym nie pomyślałaś?

"Sen nie jest rzeczywistością, dlatego brak tam jakichkolwiek reguł" - Ach tak, więc jesteś Małgosiu surrealistką, że też nie zauważyłem. - No tak surrealiści łamią reguły, zgadza się.

"Szczególnie moje marzenia są wyjątkowo buntownicze :)" - Tak, tak - przypominam sobie, surrealiści to grupa walcząca. - O ja głupi!

"Choć nie jest to arcydzieło, traktuję je jako nieznaczny krok w stronę jakiegoś przełomu." - Kto powiedział, że to nie arcydzieło, skoro nie trzeba nic poprawiać to może właśnie nim jest.

I jak czytam, będzie jeszcze przełom! - Gratuluję. Nic tak dobrze nie robi, jak myślenie o sobie, że się jest wybitnym! - Prawda Małgosiu? Pozdrawiam i całuję damie rączki.

Opublikowano

Po znakomitych recenzjach moich poprzedników, trudno cokolwiek dodać, powiem więc tylko_ podoba mi się.
Miałbym zastrzeżenia co do du pierwszych zdań; Właściwie w pierwszym z nich nie ma orzeczenia, więc nie jest zdaniem, dlatego należałoby je połączyć w tasiemca, albo nieco rzeredagować.
Ale to tylko moja, skromna opinia- może nie mam racji.

Opublikowano

Don Cornellos, Twoja ambicja mnie wprost zaskakuje. Pisać recenzję recenzji może wyłącznie człowiek, który ma za dużo czasu. Ja niestety odczuwam jego niedostatek, więc pozwolisz, że na tej uwadze zakończę swoją wypowiedź. Tym bardziej, iż gdybym podjęła temat, dyskusja przestała by dotyczyć powyższego opowiadania.

  • 2 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Kładę się bezwładnie jak kłoda, droga z żelaza, czarna owca pod powierzchnią bałagan, para, hałas. Stukot setek średnic, mimikra zjełczałego stada, przedział, raz dwa trzy: nastał dusz karnawał. Chcą mi wszczepić swój atawizm przez kikuty, me naczynia, czuję dotyk, twoja ksobność, krew rozpływa się i pęka, pajęczyna przez ptasznika uwikłana- dogorywam. Stężenie powoli się zmniejsza, oddala się materia. Rozpościeram gładko gałki, błogosławię pionowatość, trzcina ze mnie to przez absynt, noc nakropkowana złotem, ich papilarne, brudne kreski, zgryz spirytualnie wbity na kość, oddalają mnie od prawdy, gryzą jakby były psem! A jestem sam tu przecież. Precz ode mnie sękate, krzywe fantazmaty! Jak cygańskie dziecko ze zgrzytem, byłem zżyty przed kwadransem, teraz infantylny balans chodem na szynowej równoważni latem.
    • kiedy pierwsze słońce uderza w szyby dworca pierwsze ptaki biją w szyby z malowanymi ptakami pomyśleć by można - jak Kielc mi jest szkoda! co robić nam w dzień tak okrutnie nijaki?   jak stara, załkana, peerelowska matrona skropi dłonie, przeżegna się, uderzy swe żebra rozwali się krzyżem na ołtarza schodach jedno ramię to brusznia, drugie to telegraf   dziury po kulach w starych kamienicach, skrzypce stary grajek zarabia na kolejny łyk wódki serduszko wyryte na wilgotnej szybce bezdomny wyrywa Birucie złotówki   zarosłe chwastem pomniki pamięci o wojnie zarosłe flegmą pomniki pogromu, falangi ze scyzorykami w rękach, przemarsze oenerowskie łzy płyną nad kirkut silnicą, łzy matki   zalegną w kałużach na drogach, rozejdą się w rynnach wiatr wysuszy nam oczy, noc zamknie powieki już nie płacz, już nie ma kto słuchać jak łkasz i tak już zostanie na wieki
    • @Migrena to takie moje zboczenie które pozostało po studiach fotograficzno-filmowych. Patrzę poprzez pryzmat sztuki filmowej i w obrazach fotograficznej - z moim mistrzami Witkacym i Beksińskim. 
    • @Robert Witold Gorzkowski nie wiem nawet jak zgrabnie podziękować za tak miłe słowa. Więc powiem po prostu -- dziękuję ! A przy okazji.  Świetne są Twoje słowa o Hitchcocku. O mistrzu suspensu. "Najpierw trzęsienie ziemi a potem napięcie narasta." Czasem tak w naszym codziennym życiu bywa :) Kapitalne to przypomnienie Hitchcocka które spowodowało, że moja wyobraźnia zaczyna wariować :) Dzięki.
    • @Robert Witold Gorzkowski myślę, że masz bardzo dobre podejście i cieszę się akurat moje wiersze, które nie są idealne i pewnie nigdy nie będą - do Ciebie trafiają. Wiersze w różny sposób do nas trafiają, do każdego inaczej, każdy co innego ceni, ale najważniejsze to do siebie i swojej twórczości podchodzić nawzajem z szacunkiem. Myślę, że większości z nas to się tutaj udaje, a Tobie, Ali czy Naram-sin na pewno. Tak to widzę :) Dobrej nocy, Robercie :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...