Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

o trzeciej osobie gawędziarz wspominał tylko
ukradkiem wycierając z brody stygnącą zupę
mówił że popada zaraz po obiedzie

wtedy też była jesień podobna do innych
niepodobna do siebie nieznaczona jeszcze
ani powidłami ani żółknącym mchem
ot jesień jakich wiele

chłopcy siadali wtedy po tym jak pozbierali
kolana swoje i łokcie porysowane rżyskiem
wokół trzaskającego ogniska
aż pluło ciepłem pachniało wyzwaniem

wyzywali więc pojedynki na miecze i sztuczne
smoki klecili naprędce przygody latawce i śmiech
dużo śmiechu który zamierał jak tylko pojawiał się
tamten

nie mogli nie nazywać go dorszem przy każdym
uderzeniu kamieniem otwierały się w nim tylko usta

Opublikowano

Bardzo dobry utwór, jak dla mnie. Ładnie skonstruowany, napisany bogatym językiem, a przy tym dobrze się go czyta. To rzadkość ostatnimi czasy.

Bardzo dobrze dobrane i napisane ostatnie dwa wersy, które można zestawiać z początkiem i tytułem.

Ze szczegółów, które można by ewentualnie zmienić:
ciepłego ogniska - pluło ciepłem - powtórzenie

Gratuluję Pani.

sanders

Opublikowano

Zamiast "pogada", bardziej "opowie" może ?...(bo póżniej nie ma rozmowy, tylko opowieść...)
i zamiast dorsza ja widzę karpia :))(z dorszami widuję się znacznie mniej:) , nie no...żartuję oczywiście :)

Bardzo mi się podoba tekst, końcówka genialna...

Pozdrawiam serdecznie i lecę głosować :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Gosława  Apetycznie połączony Taniec życia i śmierci w Twoim wierszu. Świetnie się czyta. Swoją drogą flaki podawane w wykwintnych restauracjach zdobyły sobie uznanie.
    • @Leszczym To, co opisujesz, to przecież podwójna pułapka: najpierw dwadzieścia lat walki z winą realną (lub uznawaną za realną), a potem kolejne dwadzieścia z winą... nieuzasadnioną? Wyimaginowaną? A może właśnie z tym, że zmarnowało się poprzednie dwadzieścia lat na zmaganie się z czymś, co "nie istniało"? Jest w tym coś z Kafki – człowiek skazany na proces, którego powody okazują się iluzoryczne, ale cierpienie jak najbardziej rzeczywiste. Bo przecież te czterdzieści lat życia, niezależnie od "obiektywnego" statusu plamy, zostały przeżyte w określony sposób, ukształtowały tożsamość, relacje, wybory. Masz rację, że to pojęcia, które "nakłaniają" – do autorefleksji, do pytań o to, co nas więzi, co uznajemy za swoje przewinienia i dlaczego.   A propos dużej plamy. Właśnie przeczytałam kryminał White Loreth Anne "Dziennik mojej siostry", w którym dwóch nastolatków wmówiło trzeciemu, iż dokonał zbrodni pod wpływem alkoholu i grzybków. A oni, jako dobrzy przyjaciele, pozbyli się zwłok. Oczywiście to nie była jego zbrodnia, ale przez 47 lat żył z tą plamą, żył w zawieszeniu, z alkoholem i wyrzutami sumienia. Ale gdy ktoś zasugerował, że został oszukany i zmarnował tyle lat życia -  popełnił samobójstwo (też był na haju) . Zastanawiałam się nad psychologicznym uzasadnieniem takiej reakcji. Pozdrawiam.   
    • Zdążaj! O, wiele i woja żądz!
    • @tie-break Ten wiersz jest tym ogrodem, o którym piszesz – pełnym światła, ruchu i kolorów. Sposób, w jaki łączysz obrazy natury z emocjami jest piękny - kwiaty rodzące blask, śmiałe krople, gorącokrwiste dorzecze – to język, który nie tylko opisuje piękno, ale je wytwarza.  
    • Anna gotuje flaki w wielkiej balii namacza jelita rozczłonkowane cielsko woła kruszeje w sieni cienkie gazy nasiąknięte brunatną mazią skutecznie odstraszają muchy metaliczny posmak krwi wabi zgłodniałe zwierzęta wielki łeb dynda na sztachecie dwa cięcia siekierą między oczy robactwo się złazi żołądek czyści nożem wygrzebując resztki nieprzeżutej trawy ogromny płat pokrojony w cienkie plastry niczym czerwia rozsypane na stole cierpnie na oknie lebiodką porusza wiatr zielone listki kołysze spokojnie w prawo w lewo niewymuszony taniec
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...