Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Sam wobec losu , który jest tak przewrotny
,że nawet wśród tłumu byłem samotny

Sam w środku nocy i o słońca brzasku
tkwiłem w cholernym chłodu potrzasku
czekając, tęskny ciepła bratniej duszy
aż jazgot dni szarych me serce zagłuszy

I tak osaczony w samotności grobie
skuliłem się i umarłem - sam w sobie

Opublikowano

No ja nie wiem. Tak jakoś mi to do gustu nie przypadło. Rymy są naiwne aż do bólu. Poza tym, wiesz, o samotności nie piszę się raczej dosłownie. Ten temat trzeba potraktować głębiej, jakoś to zgrabnie ująć w słowa. Tobie to się nie udało. Mimo to powodzenia dalej!
pozdrawiam i zapraszam...

Opublikowano

Twoje rymy ściągaja na siebie uwagę, a to nie jest już dobrze, bo odciągają od treści wiersza. Zastosowany układ aa bb przy rymach dokładnych szczególnie drażni, bo bliskość siebie tych samych końcówek kłuje czytającego. W pierwszym wersie "tak" to typowy wypełniacz, użyty nieptrzebnie. Inwersja "dni szarych" brzmi sztucznie. Wielokrotnie powtarzane "sam" czy powtórzenia smotny-samotności także nie podobają mi się. Dobry choć już mocno wyeksploatowany temat ubrałeś niestety w naprędce nieprzemyślanie dobrane szaty. Pozdrawiam Leszek

Opublikowano

Sam wobec losu złego przewrotności
znów w samotności grzeję stare kości
przy piecu ciepłym albo w słońca blasku,
by z szponów podłych chłodów wyjść potrzasku.

;)
... Samotność. Cóż po ludziach...

Pozdrawiam.
Ja.

Opublikowano

Bardzo dziękuje wszystkim za komentarze.Nawet najgorsza krytyka jest lepsza od obojętności . Postaram sie wziąc Wasze rady do serca i wytężyć starania aby następne moje wiersze nie były takimi potworkami...na pewien czas dam tez sobie spokój z rymowaniem...
pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Profesor Zakrzeńska pożegnała dziewczynę, ale ta była już prawie za drzwiami. W pociągu Karolina wyjęła książkę, ale nie mogła się skupić na czytaniu. Tym bardziej, że dwaj współpasażerowie głośno komentowali nowe doniesienia ze Stanów Zjednoczonych. Prezydent Ronald Reagan właśnie złagodził sankcje gospodarcze wobec Polski. Pierwszy z mężczyzn twierdził, że to dzięki wizycie papieża. Drugi natomiast upierał się, że to przez zniesienie stanu wojennego. Dziewczyna niechcący musiała słuchać tej dyskusji. Ale gdy pociąg zbliżał się do celu, wróciła myślami do wizyty na plebanii. Targały nią ambiwalentne uczucia. Z jednej strony cieszyła się, że uzyska dostęp do źródeł, ale z drugiej - zaczęła się coraz bardziej obawiać pastora i wizyty w obcym dla niej wyznaniowo świecie. Była coraz bardziej zestresowana. Ciągle tłumaczyła sobie, że przecież jej tam „nie zjedzą”, może nie będzie traktowana jako intruz? Wysiadła na stacji i skierowała się w kierunku parkowych alejek. Po pięciu minutach zobaczyła okazały budynek. „To pewnie plebania”, pomyślała z bijącym coraz szybciej sercem. Z daleka widziała poniemiecki, o ciekawej architekturze gmach, pomalowany na jasnozielony kolor. W miarę zbliżania się coraz wyraźniej słyszała jakiś harmider i podniesione głosy. Pokaźna grupa kobiet i mężczyzn stała przed wejściem do domu pastora, tak jak przed sklepem w czasie „wyrzucania towaru”. Karolina zupełnie nie spodziewała się takiego widoku. Zaczęła, przepraszając wszystkich, przeciskać się do drzwi frontowych. - Halo, a gdzie się to panienka pcha?! Co nie widzi kolejki?! A zapisana jest?! – gardłowała jakaś kobieta trzymająca kartkę papieru. - O! To już obcy tu przyjeżdżają po dary. U nas w Polecku jest dużo potrzebujących! - odezwał się starszy mężczyzna.
    • @Jacek_SuchowiczDziękuję! Bardzo fajnie wyszło. :)
    • @Naram-sin Z tą różnicą, że chirurg tnie, żeby naprawić. Poeta tnie, żeby odsłonić. I nie każda rana ma być „estetyczna”. Czasem musi być brutalna, nieprecyzyjna, rozedrgana — bo taka jest prawda, którą wydobywa. Jeśli poezję sprowadzasz do skuteczności narzędzia, to może i potrafisz rozpoznać dobry lancet — ale nie poczujesz, co dzieje się pod skórą. A dla mnie to tam — właśnie tam — zaczyna się literatura. Możemy się różnić w podejściu. Ale nie myl chirurgii z krzykiem serca. To nie sala operacyjna. To krwawiąca dusza. @Naram-sin pisz śmiało co chcesz ale ja..... bo jadę samochodem 
    • @Naram-sin Dobrze, ale i tak nie bardzo wiem, która :)
    • Dwa koguty na jednym podwórku - ale oba mają piękne kolorowe pióra. Wychodzę, bo nie cierpię piór :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...