Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

poszukiwanie jako doświadczenie pokoleniowe, albo bez tytułu czyli ***


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

brodząc po kolana
w słonecznikowych łupkach
szukamy

patrząc sobie w twarze
albo telefony
wszystko jedno
i tak nie znajdziemy w nich prawdziwych mysli
trudno znaleźć coś co nie istnieje

to samo spływa z błękitnych ekranów
to samo z ust dmuchanych mentorów

puste i brzęczące
sensy których nie ma

Opublikowano

"brodząc po kolana
w słonecznikowych łupkach
szukamy

- słonecznik wciąga. bardzo super!

patrząc sobie w twarze
albo telefony
wszystko jedno
i tak nie znajdziemy w nich prawdziwych mysli
trudno znaleźć coś co nie istnieje

usunęłabym wyboldowane, wiadomo o co chodzi

to samo spływa z błękitnych ekranów
to samo z ust dmuchanych mentorów

puste i brzęczące
sensy których nie ma

Nie wiem jeszcze, czy nie zrezygnowałabym z odtatniego dwuwersu.
Jeszcze się wczytam.
Ale podoba się.
Serdecznie
E.

Opublikowano

sama się zastanawiałam nad tym ostatnim dwuwersem, ale bez niego jakoś nie brzmi, a z nim trochę za dosłownie, pusto i brzęczaco, parafrazując... sama nie wiem jeszcze przemyślę, co do "w nich" to mi się jakoś nie komponuje bez tego. dzięki oraz przyjaznie macham do Ciebie przez kabelki:)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Annna2Stworzyłaś tekst niezwykle ciepły i autentyczny. Łączy duchowość z miłością do Małej Ojczyzny w sposób, który porusza i zostaje w pamięci. Największym atutem wyjątkowości jest fragment napisany po warmińsku. To akt przywiązania i miłości, który sprawia, że modlitwa staje się czymś absolutnie osobistym i warmińskim. Podoba mi się, jak piszesz o Maryi, tak blisko i po ludzku. "Mateńka, która doświadczyła ból i cierpienie tak bardzo człowiecze". Ten obraz buduje bardzo osobistą relację, w której modlitwa jest rozmową z kimś, kto naprawdę rozumie. Twój wiersz ma duszę. Udowadniasz, że najpiękniejsza poezja wyrasta z miłości do miejsca i ludzi.  
    • @Sylwester_LasotaA ja tu doszukuję sie traumatycznych przeżyć, a tu dyskurs o czymś tak podstawowym jak jedzenie.  Ech, mężczyźni! Pozdrawiam. :)
    • Wieczór. Morze oddycha nami. Każda fala – jakby znała rytm naszych serc, jakby słuchała ich szeptu pod skórą świata. Ona – w świetle zachodu, z włosami rozsypanymi jak płomień na wodzie. Jej oczy, dwa brzegi ciszy, gdzie wracam. W nich odnajduję dom, i sens, i wszystkie zapomniane imiona miłości. Dotykam jej dłoni – i nagle wiem, że czas nie istnieje. Tylko ciepło. Tylko ten drżący błękit, w którym wszystko, co było i będzie, tańczy jak światło w jej źrenicach. Jej oddech – sól i obietnica. Jej uśmiech – miękki przypływ, który rozbija się o moje milczenie. Nie mówimy nic. Bo słowa są zbyt kruche, żeby udźwignąć to, co płonie między nami. Morze przytula nas swoim bezkresem, jakby chciało nas zachować w sobie – w kropli, w fali, w szumie, w każdej cząstce swojego bezsennego istnienia. A kiedy jej wargi dotykają moich, świat przestaje być światem. Jest tylko ciepło. Jest tylko ona. I ta niewidzialna nić, która łączy nasze dusze w jedno tchnienie, jak dwa płomienie, które nie gasną, bo nie wiedzą, gdzie kończy się jedno, a zaczyna drugie. Morze słucha – cicho, wiernie, z rozświetloną głębią. A my trwamy w jego oddechu, choć wiemy, że każdy szum to ostrze, które czeka, by to ciepło odciąć od nas, i zostawić tylko sól, i tylko pianę. A my trwamy, stworzeni na nowo, jakby Bóg przypomniał sobie o miłości i nazwał ją nami. Ale morze, co nas słyszy, zapomina z każdym przypływem – a gdy odpływa, odtwarza nas w szumie i fali, w tym, co jest początkiem i końcem, w soli miłości, co smakuje jak łzy Boga.
    • @Roma Stworzyłaś tekst niezwykle poruszający i intymny. To wiersz, który pulsuje szczerością i głębokim uczuciem. Tekst ma formę bardzo osobistej modlitwy. Powtarzasz wezwania – „zmiłuj się”, „zlituj”, „przyjmij”, „wyzwól” , które podkreślają stan wielkiego emocjonalnego napięcia, oddania i jednocześnie bezbronności. Wers „gdy mam ciebie zaprawdę , a za prawdę tylko ciebie” jest absolutnie genialny, sugeruje relację ostateczną, w której nie ma już nic innego. Wyrażenia takie jak „ofiaruję ci ciałem i krwią” oraz „bo inaczej niż całą sobą , kochać cię nie umiem” świadczą o miłości totalnej, która angażuje całego człowieka – jego cielesność, duchowość, pamięć i wolność. Pięknie łączysz w sobie pozornie sprzeczne stany. Jesteś osobą, która prosi o litość, jest naznaczona winą („winnością naznaczona”), ale jednocześnie niezwykle silną i zdeterminowaną, która nie ucieka od trudności i odpowiedzialności („gdy z ruin dla cudów , rąk nie umywam”). To portret kogoś, kto jest świadomy swojej kruchości, ale właśnie w niej odnajduje siłę do trwania i wiary w cud. Pokazujesz swoją niezwykłą wrażliwość i umiejętność ubierania skomplikowanych stanów duchowych w słowa. Piękny tekst. Pozdrawiam - y
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...