Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Gdy księżyc stoi wysoko
nad ogrodami winnymi
smukłe dziewczyny
wyciskają moszcz
do wielkich glinianych bukłaków
czarne długie włosy
opadają im na ramiona
a ich perlisty śmiech
niesie się daleko po ogrodach
w noc

Gdy słońce stoi wysoko
nad ogrodami winnymi
mężczyźni o twarzach zmęczonych
schwytanych w siatkę zmarszczek
upijają się młodym winem
a ich bełkotliwy śmiech
zastyga im w gardłach

Opublikowano

zmień "moszcz" literówka
i jakoś mi zgrzyta "mężczyźni o twarzach zmęczonych schwytanych w siatkę zmarszczek" wiem co chciałeś przez to powiedzieć ale jakoś nie pasuje mi to do pijanych męrzczyzn
ja bym ich twarze porównał do czerwieni buraków czy może soku z winogron.
sam wiersz nawet może być choć jak się czyta pierwszą strofę i przeskakuje się na pierwszą frazę drugiej strofy to wiadomo jaka będzie puenta, ale ogólnie jestem na tak chyba przez te "perliste uśmiechy"
nisko się kłaniaiam i pozdrawiam

Opublikowano

Utwór nie bardzo mi się podoba, ale coś w nim jest. Nie zgadzam się Maciejem w kwestii mężczyzn - tak jest dobrze. Buraki byłyby zbyt banalne, sok z winogron zbyt oczywisty, a zmarszczki są jak najbardziej na miejscu (praca, wino i słońce). A'propos II strofy - wynika z niej, że ci mężczyźni nie robią nic innego prócz picia. Kto zatem pracuje w winnicy, skoro dziewczyny tylko wyciskają sok? Może dołożyć panom trochę roboty, aby utwór nabrał wyrazu? Teraz jest beznamiętnie i bezrefleksyjnie.
Może do pracy?
Serdecznie

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Wędrowiec.1984 No dobra, ale poprzednie moje tłumaczenie, bardziej mi się podoba, jest takie... bardziej poetyckie.  Przy pisaniu świadomość trochę się plącze z wyobraźnią, przynajmniej w moim przypadku tak jest :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      To nie jest splątanie kwantowe, tylko splątanie świadomości.
    • Dawniej każdy poranek pachniał złotem. Słońce wschodziło nad wzgórzami i bez słowa kładło na dachach ciepło, które otulało serca jeszcze przed pierwszą kawą. Ale od jakiegoś czasu coś się zmieniło. Niektórzy mówili, że światło stało się zbyt białe, inni że zbyt blade. Starzy ludzie w wioskach patrzyli na nie z lękiem, dzieci – z obojętnością. A ono wciąż tam było. Na niebie. Zawsze na niebie. I właśnie to było najbardziej niepokojące. „Nie czuć go” – mówiła codziennie staruszka Maja, siadając na swojej drewnianej ławce. „Kiedyś czułam, jak przechodzi przez skórę i dociera do duszy. A teraz… tylko patrzę, ale nie widzę.” Ludzie zaczęli snuć domysły. Czy to przez dymy, które wznosiły się z fabryk po drugiej stronie wzgórz? Czy może przez coś bardziej niewidzialnego? Przez rzeczy, których nie da się zmierzyć – jak strach, obojętność, rozpad miłości? Niektórzy szeptali, że prawdziwe słońce już dawno zgasło. Że to, które świeci teraz, to tylko replika – sztuczna kula światła stworzona przez tych, którzy chcieli kontrolować nie tylko czas, ale i nasze nastroje. „Zamienili nam światło serca na światło technologii” – pisał ktoś na ścianie opuszczonej stacji meteorologicznej. Ale pewnego dnia przyszedł chłopiec. Miał na imię Elian. Pojawił się znikąd, w butach z błota i z patykiem zamiast laski. Nie zadawał pytań. Siadał pod drzewami i mówił do liści, do wiatru, do kamieni. Ludzie uznali go za dziwaka, ale dzieci zaczęły go słuchać. A potem coś się wydarzyło. Pewnego ranka, kiedy Elian stał na wzgórzu, zamknął oczy i rozłożył ramiona. Słońce – blade i nieruchome – zaczęło wypełniać się ciepłem. Powoli, bardzo powoli, niebo poruszyło się z westchnieniem. Jakby przypomniało sobie, że kiedyś umiało kochać. W ciągu kilku dni ludzie zauważyli zmianę. Ptaki zaczęły śpiewać wcześniej, a cienie drzew znowu stały się miękkie. Staruszka Maja płakała z radości: „To ono. Prawdziwe. Wróciło.” Ale Elian powiedział tylko: – Ono nigdy nie zgasło. To my przestaliśmy świecić od środka.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...