Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Nie wiedziałam, kiedy się to wszystko zaczęło. Byłam zmęczona życiem. Dzień za dniem, monotonia za monotonią. Chodziłam w kółko własnego domu, przedpokoju, biurka, lóżka.Zaczęłam nawet okrążać własne mysli, wydrylowalam mózg , zrobiłam wszystko, aby uśpić to, co mnie najbardziej bolało. Zdradę. Przyszła niespodziewanie. Zapukała, a ja nieświadoma otworzyłam jej drzwi.Drzwi do mojego życia. Spoglądając wstecz, rozkładając na czynniki pierwsze sytuacje, którymi podległalam w moim życiu, doszłam do wniosku ze sama ja przywołałam.Przyszła, bo moja podświadomość, moje drugie " ja" pragnęło jej obecnosci...dotyku...zapachu...smaku...

Znów przyszła Kaska, chciała abyśmy poszli na górki. Stale zastanawiałam sie, dlaczego akurat tam, dlaczego każdego dnia musimy tam przychodzić. Znowu ta sama droga, ten sam temat. Papierosy...tanie piwo.... Mam tego wszystkiego dosyć! Mam gdzieś nasze codzienne rozmowy na temat zła, boga, dresowi, filozofii i calej tej naszej pieprzonej ideologii. Przez wszystkie lata broniłam tego co kochałam, tego, co w rzeczywistość nie dało mi szczęścia.Wiec, dlaczego akurat teraz, gdy już wiem, ze mnie zdeptano, boje sie sprzeciwić, zabić Tą, która płacze, narodzić sie ponownie.
Kaska spóźniała się od godziny. Widocznie cos ja zatrzymało. Poszłam sama. Na górkach siedzieli juz pozostali. Pili wino i rozmawiali na tematy, których sensu nie potrafiłam uchwycić. Byłam sama z moimi problemami.Przytloczyla mnie swiadmosc bycia nikim.Ale przecież chciałam dojść do czegoś co dałoby mi satysfakcje, satysfakcje bycia tym, kim próbowałam być każdego dnia -zagorzałym obrońca stworzonych przez wiele lat wartości...Wałczyłam w obronie prawdy, miłośći, wiary.Przegrałam wszystko, pozostali mi tylko zapach starych książek.Ich treść straciła znaczenie. Czasami próbowałam je odczytać na nowo, stronnica za stronnica, wyraz po wyrazie, litera po literze...dwa-pięc-wy-ktoś-ja. Po pewnym czasie zrozumiałam ze to juz koniec, zagubiłam sie w labiryncie języka własnych książek.
Gdy przyszła Kaśka trzymała w dłoni plik poplamionych kartek , które były dla niej czymś więcej. Na nich wypisane były słowa. Rozumiała je jedynie ona. Czasami nadchodził dzień, gdy mogliśmy ich posłuchać. Mimo iż, wiele razy nie potrafiliśmy odczytac ich znaczenia to były one dla nas czymś więcej. Docierały do zmysłów, przyprawiały o dreszcze, były tym, co oddalało nas od tego, co nam najbardziej zawadzało - rzeczywistości. Kaska podobnie jak większość naszych znajomych chciała zmieniac świat, odbudowywać go na nowo. Jednak On zapomniał o nas. Okazaliśmy się jednostkami nieprzystosowanymi do życia, w którym czarne to białe a białe czarne. W odróżnieniu od nich ja nie potrafiłam tego zrozumieć. Chciałam, aby ktoś mnie zauważył, choc raz dostrzegł moja obecność. Nie chciałam byc nikim...Tego dnia, na górkach, wszystko wydało mi się obce.Nie poznawałam samej siebie, nikt nie poznawał mnie.Ogarnął mnie strach. Postanowiłam odjeść raz na zawsze, wstałam i zapomniałam o tym, kim byłam... Umarłam...

Od teraz wszystko nabrało zupełnie nowego znaczenia. Nowi przyjaciele. słowa, gesty, śmiech, płacz. Zaczynałam wierzyc ze będzie dobrze.Wreszcie nadadzą mi Nazwę, pozbędę się koszmarnych snów, zrealizuje marzenia. Chciałam niewiele. Powoli zaczynałam utożsamiać się z Nowym Światem. Dzień za dniem, godzina za godzina powtarzałam sobie "teraz jesteś kimś! Pamiętaj w życiu trzeba Być i lwem i lisem". Nowej mowy nauczyłam się od moich Nowych przyjaciół. To oni nadali mi Nazwe. Wzieli pod swoje ramiona, przyjęli do Swojej Partii, przydzielili funkcje. Od teraz byłam kimś.Tak mi mówiono.Powoli zaczynałam wierzyc, że czarne to białe a białe to czarne. Nawet nie zauważyłam, kiedy straciłam poczucie czasu.Ogłuszono mnie na bicie zegara.W odbiciu lustrzanym widziałam zagubioną kobietę. Ogarnął mnie strach. Postanowiłam patrzeć jedynie oczami. Zaczęłam bac słów, bo ona w każdej chwili mogła się zjawić. Gdy mówiłam, chodziłam, śmiałam się n ie wiedziałam czy to Ja czy Oni. Nie było odwrotu, zapomniałam drogi do domu.Im mocniej probowałam się odnaleźć tym bardziej byłam zagubiona.....
Teraz wiem...zdradziłam samą siebie.Podpisałam pakt z wrogiem. Juz nie ma powrotu.Nie ma bezpiecznej ucieczki.Pozamykałam wszystkie okna...A "drzwi kursują tylko w jedna strone"…

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Gdy za oknem pada deszcz, piszę wiersze o zapachu jesieni. Życie znów prosi do tańca, a ja wciąż nie umiem tańczyć. W tłumie tamtych ludzi zawsze czułem się jak Stańczyk. Dlatego teraz — ja i goździkowa kawa. Uwielbiam ten klimat goryczy. Nie muszę być miły, siadam spokojnie i spuszczam demony ze smyczy. Zawsze lubiłem ten półmrok. Wiosna rodzi kwiaty, a ja czekam, aż umrą.
    • 10/10/2025 „Tak samo”   Czasami przychodzi znienacka, w zwykły, nużący wieczór. Tak! Zrobię to — odważę się. Idę, jestem, chodzę, mówię, poznaję. Raz czuję zachwyt, częściej przychodzi znużenie. Serce rozpalone lawą fizyczności, ciśnieniem ogromnym, próbującym wydostać się na powierzchnię po latach uśpienia. I nagle przychodzi chwila, która mówi: błędne koło. Przecież tym razem miało być inaczej. Było inaczej, a skończyło się tak samo.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Kto wie, czy winni                       są, czy niewinni;                      t a m /c i  nadają                      na innej linii...                        Ja zaś odbieram                      na  własnej  fali,                      więc myślą żeśmy                      się nie spotkali.                                   ***                         (Jakąż ma  o w a                       minę zawziętą...                       Nie, ja nie jestem                       owej k l i e n t k ą)            
    • @Berenika97    Jak w rzeczywistym życiu: czasem tym, czego potrzeba, aby "(...).Wszystko poszło świetnie (...), jest <<(...) "Stuprocentowy, najprawdziwszy, autentyczny grzech" (...)>> . Przy założeniu, że przy Osobowym Wszechświecie, mieszczącym w Sobie dobro i zło, grzech jako taki w ogóle istnieje.     Dobrze napisane opowiadanie, które  przeczytałem z zaciekawieniem. Serdeczne pozdrowienia.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Roma ten wiersz . nie na niego  prosty klucz polifoniczny z filmu Szpiedzy tacy jak my.  Tu trzeba użyć czytanki chińskich harcerzy;   i wychodzi, że :   podmiot liryczny staje w obliczu chaosu, w którym jego życie i tożsamość zostały nagle zdeformowane lub zdezorganizowane. "dąży do odrodzenia się i uzyskania trwałej formy ('wiersza) To jest reakcja. Skoro człowiek jest "z liter złożony", to musi się na nowo ułożyć. Formą, która nadaje sens i trwałość, jest właśnie wiersz – coś uporządkowanego, sensownego i pięknego, w przeciwieństwie do bezładu liter. Czyli: Z chaosu chce stworzyć sensowną całość. Uproszczona wersja tego zdania: W obliczu życiowego zamętu ("poprzestawiani") podmiot liryczny stara się odrodzić i znaleźć trwały, uporządkowany sens swojej egzystencji.   po ginie z tonikiem nie ma lotnych myśli .
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...