Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Jan Kowalski z pozoru może okazać się zupełnie przeciętnym zjadaczem chleba, a praca to dla niego codzienność - chodzi bo musi..., bo robią tak inni zjadacze ale tak naprawdę chciałby czasem popuszczać latawce lub wodze fantazji nad zalewem i choć na chwilę pomyśleć o sobie i zapomnieć, że panta rhei...Tak choć raz inaczej - egoistycznie - bez żadnych wyrzutów sumienia i ciągłych narzekań żony, że jest z nim coś nie tak...ale kto zrozumie kobiety? I płaczu dzieci, które jak hieny nieustannie czegoś chcą: a to na kino, na basen, na wakacje...na zawsze...pieprzeni materialiści. A jemu chodzi o tak niewiele... o transcendentne bycie i beztroskie istnienie gdzieś tam w cieniu, gdzie ptaki mają swoje gniazdo i pająk tka pajęczynę... No ale taki już los zwykłych nieprzeciętnych, że nikt ich nie rozumie i nawet nie próbuje zrozumieć bo wszyscy ludzie to egoiści, zadufani w sobie świadkowie życia, gapie nieszczęść ludzkich...
a Jan Kowalski jest inny - tęskni do czegoś, czego nie potrafi nawet nazwać i co być może wcale nie istnieje, i płynie w tym egocentrycznym nurcie, wyczekując chwili, w której wpadnie w wir śmierci, dopóki go nie rozłączy ...a potem cały skąpany, w kroplach maleńkich grzeszków, błądzi po piaszczystych plażach, nie wiedząc którą wybrać scieżkę, bo i drogowskaz nieraz zwodzi na manowce jakby dobrze wiedział, że Jan nie tego szuka...I tak zagubiony za życia gubi się i w zaświatach, jak ten latawiec, którego nigdy nie było mu dane popuszczać...wciąż bardziej obcy

-Puść wreszcie ten sznurek, bo ten krótki już mi nie wystarcza! Uwolnij mnie! - słychać gdzieś w oddali
-To, co nam bliskie jest najpiękniejsze, a to, co dalekie - zgubne. - odpowiedziało echo

Opublikowano

hmm..nic odkrywczego?? - może i tak - tylko myślę, że jednak fajnie jka ktos osbie przeczyta coś takiego i stwierdzi - Jan Kowalski=jaaa ;) a co do moich innych tekstów - będą (nie jestem pewna czy lepsze) - więc ZAPRASZAM

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zbrodnia to niepojęta, cios w zdrowe ciało. Jak sięgnąć okiem trup gęsto się ściele, Gdyż milion ryb życie słodkie oddało - Donosi prasa i dzwony w kościele.   Przez wsie malowane, wsie jak Zalipie, Wzdłuż pól chwilę, co świeżo zżętych, Onegdaj z rzek modra, dziś ledwie chlipie, Niosąc tłum stworzeń głęboko śniętych.   Brzany srebrzyste, zwinne szczupaki, Płodne karasie, świnki, lipienie, Liny przecudne, soczyste sandacze, Leszcze powszednie, kiełby, bolenie.   Słodkie ukleje, dorodne sumy, Okoń rozbójnik i rozpiór mały. I wszystkie pomniejsze płotki i ryby, Co brały na chleb i co nie brały.   Kto się zamachnął, lub kto zawinił ? Czy zbój teutoński gdzieś wpuścił trutkę ? Czy alg złotych gromad kłąb się nasilił ? Dmie propagandy gnom w twardą tubkę.   Na głównej, ważnej warszawskiej ulicy, W ciemnych zaułkach, gdzie życie wrzało, Gdzie młyny mielą dni i godziny, Się Państwa Naczelnik i grono zebrało.   Stu gniewnych wyznawców było na sali. Gotowych na rozkaz sięgać po szablę. Naczelnik oznajmił - Autorytet się wali, Autorytet nasz tonie, donoszą kablem.   Gdy mieszał herbatę z orientu, Purwy, Pomyślał potem - To prosta sprawa. Na wpół Robespierre, jeszcze nie Scurvy. Palec swój kładę na czole Zbysława.   Jest sprawa, kto żyw biega na jednej nodze. Trzaskają drzwi, akta wzorowo. Sam Zbysław czerwony, w czerwonej todze, Rozkazał przesłuchać ofiary masowo.   Zeznania kazał wziąć ofiar i świadków. Wystawiał nakazy z miną wręcz wilczą. Złapać mi, mówi, nędznych gagatków. Zbysławie - mówią - lecz ryby milczą.   Zbysław, więc prasie historię przedstawił, O pladze nieznanej w historii zbawienia. Trzasnął aktami, paski poprawił I rzekł w łaskawości - do umorzenia.   Prezes zaś w duchu zaklął dosadnie, Podumał, patrząc na rzekę zza szyby, Cóż, poczekajmy, aż poziom opadnie, Gdyż wtedy wypłyną nam grube ryby.     YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • Ładnie.   Pozdrawiam.
    • @viola arvensis Po prostu prostota :D
    • na brzegu pola rosną słowa których nikt nie zebrał cisza przysiadła na ramieniu jak ptak, co nie zna imienia. w zeschniętej trawie słychać drżenie wiatru i coś jeszcze – jakby echo dawnych rozmów nie patrzę w stronę drogi bo wszystkie drogi są teraz ścieżkami światła a pod stopami ziemia oddycha jakby chciała powiedzieć: „jesteś u siebie”
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...