Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

(...) Podszedł, do drzwi. Otworzył je. Spojrzał w świetlisty blask. Uronił łzę. Spłynęła po policzku. Pociekła, na jego dłoń. Zrobił krok na przód. Podszedł, do damy o lśniącym blasku. Ujął, jej złote włosy. Widział je. Piękne jak dawniej. Jedynie bardziej lśniące. Była w sukience, w żółte motylki, w jej ulubione, długiej do ziemi. Była tak piękna, jak zawsze. Mglista, jedyna. Uśmiech radosny przyniosła w darze. Dłoń, wyciągnęła do niego. Ucałowała w skronie, czoło i oczy, ......................a później .................. odeszła powoli.
Spóźniony zegar, wybił dwunastą, a on ciągle stał. Wpatrzony w przestrzeń. Wpatrzony w nicość. Wpatrzony w pamięci blask.
I słyszał ciągle, bicie zegara, któremu echo dawało blask. I słyszał ciągle szept jej dotyku, czuł lekki powiew, lekką woń ciała. (...)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Takie proste, krótkie zdania, w dodatku zaczynające sie od czasowników psują nastrój. Tekst z taką treścia powinien byc lekki jak te motylki i mglistość, ale nie jest.
Pociekła, na jego dłoń - chyba przecinek niepotrzebny
Uśmiech radosny przyniosła w darze. Dłoń, wyciągnęła do niego - zmieniasz szyk w kilku zdaniach, ale to wprowadza jeszcze większy zgrzyt.
Wpatrzony w pamięci blask. I słyszał ciągle, bicie zegara, któremu echo dawało blask - o jeden blask za dużo. I znów zmieniasz klimat, co i tak nie pasuje.

Ale jest coś interesującego, poprawki sie przydadzą
Opublikowano

Ja tam się nie znam na zasadach literackich, czasownikach i takich tam błahostkach, ale dla mnie nastrój jest wyjątkowo ciekawy, a czasowniki na początku to potęgują. Jest przyciężkawy w dobrym tego słowa znaczeniu. I dlaczego to ma być lekkie jak motylki? Precz z lekkimi, różowymi motylkami! Według mnie wszystkie przecinki są tam gdzie powinny. Całość jest szybkim motylem nocy.

Opublikowano

nastrój może i jakiś jest, ale cały tekst, wydaje mi się banalny; także tytuł zbyt szybko zdradza treść (wogóle jak i w poezji, "anioła" lepiej unikać); jest też kilka, dla mnie, wręcz okropnych wyrażeń (np. "Wpatrzony w pamięci blask");
denerwują też te wielokropki (są inne sposoby zaznaczenia pauzy - trzykropek, enter itd)

nie podoba mi się, niestety; nic nowego nie wnosi; opis nie zachwyca, nie wyzwala uczuć;


pozdrawiam serdecznie

Opublikowano

No nie wiem jakoś do mnie nie przemawia. Czasowników na początku rzeczywiście multum, a to nieco drażni, można by to jakoś zmodyfikować. Poza tym stawiasz za dużo przecinków - tam gdzie są zbędne. To tylko takie techniczne uwagi, co do treści nie potrafię wypowiedziec się jakoś bardziej obiektywnie i sensownie - to nie moje klimaty;)
Ale posiedzieć nad nim trochę i na pewno będzie bardziej na 'tak', warto wykorzystać te motywy lekkości i mglistości, to jest fajne, takie pasujące do aniołów;)
Pozdrawiam :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zbrodnia to niepojęta, cios w zdrowe ciało. Jak sięgnąć okiem trup gęsto się ściele, Gdyż milion ryb życie słodkie oddało - Donosi prasa i dzwony w kościele.   Przez wsie malowane, wsie jak Zalipie, Wzdłuż pól chwilę, co świeżo zżętych, Onegdaj z rzek modra, dziś ledwie chlipie, Niosąc tłum stworzeń głęboko śniętych.   Brzany srebrzyste, zwinne szczupaki, Płodne karasie, świnki, lipienie, Liny przecudne, soczyste sandacze, Leszcze powszednie, kiełby, bolenie.   Słodkie ukleje, dorodne sumy, Okoń rozbójnik i rozpiór mały. I wszystkie pomniejsze płotki i ryby, Co brały na chleb i co nie brały.   Kto się zamachnął, lub kto zawinił ? Czy zbój teutoński gdzieś wpuścił trutkę ? Czy alg złotych gromad kłąb się nasilił ? Dmie propagandy gnom w twardą tubkę.   Na głównej, ważnej warszawskiej ulicy, W ciemnych zaułkach, gdzie życie wrzało, Gdzie młyny mielą dni i godziny, Się Państwa Naczelnik i grono zebrało.   Stu gniewnych wyznawców było na sali. Gotowych na rozkaz sięgać po szablę. Naczelnik oznajmił - Autorytet się wali, Autorytet nasz tonie, donoszą kablem.   Gdy mieszał herbatę z orientu, Purwy, Pomyślał potem - To prosta sprawa. Na wpół Robespierre, jeszcze nie Scurvy. Palec swój kładę na czole Zbysława.   Jest sprawa, kto żyw biega na jednej nodze. Trzaskają drzwi, akta wzorowo. Sam Zbysław czerwony, w czerwonej todze, Rozkazał przesłuchać ofiary masowo.   Zeznania kazał wziąć ofiar i świadków. Wystawiał nakazy z miną wręcz wilczą. Złapać mi, mówi, nędznych gagatków. Zbysławie - mówią - lecz ryby milczą.   Zbysław, więc prasie historię przedstawił, O pladze nieznanej w historii zbawienia. Trzasnął aktami, paski poprawił I rzekł w łaskawości - do umorzenia.   Prezes zaś w duchu zaklął dosadnie, Podumał, patrząc na rzekę zza szyby, Cóż, poczekajmy, aż poziom opadnie, Gdyż wtedy wypłyną nam grube ryby.     YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • Ładnie.   Pozdrawiam.
    • @viola arvensis Po prostu prostota :D
    • na brzegu pola rosną słowa których nikt nie zebrał cisza przysiadła na ramieniu jak ptak, co nie zna imienia. w zeschniętej trawie słychać drżenie wiatru i coś jeszcze – jakby echo dawnych rozmów nie patrzę w stronę drogi bo wszystkie drogi są teraz ścieżkami światła a pod stopami ziemia oddycha jakby chciała powiedzieć: „jesteś u siebie”
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...