Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

* przepraszam za literówkę w tytule nie wiem jak ją zmienić????


- Co mamy na śniadanie? - spytała Beata krótko po tym, jak otworzyła oczy.
- Jest czternasta. Przygotowuję Carpaccio. - odparłem. Beata wstała z łóżka, przytuliła się do mnie i wyszeptała:
- Jestem głodna.
Zagwizdał czajnik. Zalałem filiżankę wrzątkiem i już po chwili kuchnia nasiąknęła kawowym aromatem.
- Kawa? Świetnie! Beata przeszła na drugą stronę blatu, dzięki czemu mogłem oglądać ją w całej okazałości. W mojej szarej, wielgachnej podkoszulce uniwersyteckiej wyglądała komicznie ale zarazem bardzo zachęcająco. Przekroiłem kawałek bagietki, posmarowałem ją francuskim twarożkiem i podałem mojej blondyneczce.
- Dzięki.
- Nie odpowiedziałaś mi na pytanie.
- Przypomnij mi je.
- Zostaniesz?
- Wiesz...mmmm...pycha...to trudna decyzja....jakie to smaczne...jeszcze się nie zdecydowałam.
- Rano, gdy spałaś, wyszedłem z Fredem na dwór...
- Właśnie. Gdzie Fred?
- Śpi. O tej godzinie zawsze śpi. Wyszedłem z nim, zrobiłem zakupy, byłem w butiku obok...
- Mogę jeszcze? - przerwała mi.
Przekroiłem następny kawałek i jeszcze jeden na wszelki wypadek.
- Pyszne. Muszę częściej robić sobie takie śniadanie. Ale chyba przerwałam ci?
- Kupiłem ci coś.
- Co takiego?
- Cholera! Zupełnie zapomniałem.
Zniknąłem na moment w łazience. Odkręciłem jednocześnie kurek z zimną i gorącą wodą, dolałem różanego płynu do kąpieli. Zastanawiałem się przez chwilę jak mam jej to powiedziedzieć.
Gdy wróciłem, Beata stała przy kanapie i wyciągała z torby rzeczy, które jej kupiłem.
- Nie chcę niczego przyspieszać, ale chcę cię prosić, byś spędziła ze mną dzisiejszy dzień. Chciałem pojechać po twoje rzeczy, wsiadłem już nawet do samochodu, ale przypomniałem sobie, że przecież nie wiem gdzie mieszkasz. Dlatego postanowiłem kupić ci to i owo.
Beata oglądała waśnie komplet bielizny od "Triumph'a".
- To i owo? uśmiechnęła się.
- Podoba ci się? Jeśli nie, możemy pojechać po twoje rzeczy. - bałem się jej reakcji.
Podeszła do mnie i pocałowała mnie. Jej usta miały smak białego, francuskiego sera.
- To znaczy, że się zgadzasz?
Nie odpowiedziała mi. Położyła się na kanapie. Torba z rzeczami spadła na podłogę. Wyleciały z niej perfumy, zapakowana szczoteczka do zębów nowa bluzka i jeszcze kilka ,mniej potrzebnych, drobiazgów.
Położyłem się obok niej. Szybko zorientowałem się, że oprócz koszulki nie ma na sobie nic innego. Przesunąłem dłoń w jej najbardziej wilgotne miejsce. Jęknęła cichutko.
Trwaliśmy chwilę w namiętnym pocałunku, gładziłem jej malutkie piersi, zszedłem niżej, by po chwili zanurzyć język między jej udami. Wygięła się w łuk jak sprężyna trącając głową przycisk "power" umiejscowiony na czarnym, prostąkotnym pilocie do telewizora. Odbiornik włączył się, ale my nawet nie zwróciliśmy na to uwagi.
Przerwałem pieszczoty co bardzo ją zdziwiło. Chwyciłem jej dłoń. Podniosła się z kanapy. Zdjęła ze mnie koszulkę, na brzuchu złożyła masę pocałunków, a dłoń wcisnęła w moje spodenki. Usmiechnęła się, czując, że jestem już gotowy. Uniosłem ją delikatnie. Oplotła mnie nogami. Nie przerywając pocałunku przenieśliśmy się do łazienki.
Telewizor wciąż grał:
- ...na kolejne posiedzenie sejmu trzeba będzie zaczekać conajmniej dwa miesiące aż posłowie wrócą z zasłużonych wakacji. Póki co, zostaje nam żyć nadzieją, że urlopy polskich parlamentarzystów wpłyną zasadniczo na ich wrześniowy zapał do pracy. Dla wiadomości: Iza Chęcińska.

Iza...

Popołudniowa burza pokrzyżowała nam plany.
Deszcz lał się strumieniami, wicher wiał od morza, cudem mieliśmy światło. W takiej sytuacji, nie pozostało nam nic innego jak Scrabble.
Dolałem wszystkim wina.
-Następnym razem lecimy na Majorkę. Wydaję ciężko zarobione pieniądze a tu deszcz. -zauważył Adam.
-Przecież i tak cały czas gapisz się w ten komputer. Więc co to za róźnica? -skwitowała Iza.
-Kochanie zrozum. Pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć. Chwycił ją za kolano, ona z kolei odwdzięczyła się wymuszonym uśmiechem - No mistrzu! Twoja kolej. - dodał. - W takim tempie to będziemy grać do rana.
- Zamyśliłem się, przepraszam. - odpowiedziałem i po chwili, na potrójnej premii, ułożyłem słowo: "Z d r a d a "
Adam zapisał na karteczce liczbę punktów, Iza zmieszała się, zanurzyła usta w kieliszku, uśmiechnęła się i w innym rejonie planszy wstawiła słowo: " o b s e s j a "
- Brawo kochanie! - wykrzyknął Adam. - Rozkręcasz się.
- Staram się jak mogę, ale czuję, się niedoceniona.
- Jak możesz tak mówić najdroższa, przecież wiesz, że... Wymieniam dwie literki. Co wy na to?
- Jak na lato - odburknęła Iza. Mogę jeszcze wina?
- Oczywiście.- rozlałem zawartość butelki na pozostałe kieliszki.
Gra mocno się przedłużyła. Skończyliśmy faktycznie nad ranem, po opróżnieniu jeszcze jednej butelki.
Przestało padać. Wiatr uspokoił się.
Pozmywałem. Iza z Adamem zniknęli w swojej sypialni W końcu i ja położyłem się do łóźka.
Nie mogłem zasnąć. Wsłuchiwałem się w ciszę by uspokoić zmysły. Z oddali, przez uchylone okno, dobiegał szum morskich fal odbijających się od piaszczystych brzegów, chrząszcze przygrywały nieustannie, księżyc zaglądał mimochodem do środka.
Poczułem jej dłoń na plecach. Położyła się obok mnie i ochoczo posuwała się naprzód w erotycznych swawolach. Szeptała przy okazji:
- Nie broń się. Wiem, że pragniesz mnie tak samo jak ja ciebie.
Musiałem przerwać natychmiast tę grę, ponieważ powoli traciłem nad nią kontrolę. Wstałem z łóżka i podniosłem głos.
- Co ty sobie wyobrażasz?
- Ciszej, bo obudzisz Adama.
- I co z tego? Powinien zobaczyć co wyprawiasz.
- A co ja takiego robię?
- Dziewczyno zrozum. Jesteś atrakcyjną, piękną kobietą...
- No to w czym problem? - przerwała mi, podnosząc się jednocześnie z łóżka. Cofnąłem się odruchowo.
- Jesteś dziewczyną mojego przyjaciela.
- Przecież on o niczym nie musi wiedzieć.
- Ty nic nie rozumiesz. Ja nie mógłbym żyć ze świadomością, że się z tobą przespałem.
Musiało ją to rozbawić.
Ubrałem koszulę hawajską, lniane spodnie i uciekłem na plażę. Biegłem bardzo szybko.
Morze było jeszcze niespokojne. Falowało i szumiało.
Ześlizgnąłem się z wydmy i zrobiłem kilka fikołków. Nie chciało mi się wstać. Chciałem zatrzymać tę chwilę na dłużej.
Patrzyłem na księżyc szukając rady. Chciałem usłyszeć podpowiedź:
Spakować się jutro i wyjechać, czy może zostać?
- Nie uciekaj ode mnie Jakubie. - usłyszałem, zupełnie jakby czytała w moich myślach.
Wstałem i zobaczyłem Izę w blasku księżyca. Z takimi kobietami żaden facet nie jest w stanie wygrać.
Zbliżyłem się do niej i chwyciłem za rękę.
- Czy ty się nigdy nie poddajesz?
Kiwnęła przecząco głową i pocałowała mnie. Nie mogłem jej się oprzeć. Nie tu, nie o tej porze, i nie jej.
Kochaliśmy się w blasku księżyca do utraty tchu...

cdn...

Opublikowano

przeczytałam wszystkie części...to takie tendencyjne! te teksty Kuby wcale, a wcale nie są dojrzałe! Kurcze, po pierwszej części myślałam ,że znajdę tu coś dla siebie, ale chyba nic z tego:( Bo przygniata mnie ta historia swoją "zwykłością"! brakuje tu czegoś orginalnego, czegoś czego nie ma w wielu tekstach...a to jakby spisana historia z filmu amerykańskiego! Postacie są plastikowe i bez wyrazu- "słoneczny patrol"...

Opublikowano

...a to jakby spisana historia z filmu amerykańskiego!

dzięki za komplement. Bardzo się, cieszę, że tak to odbierasz.
Moja literatura...to dialogi, sceny właśnie prosto z filmu( z wyjątkiem kilku rzeczy, którymi zaskoczyłem NAWET?.Ciebie) .. dzięki...ale ze słonecznym patrolem to przesadziłaś trochę...:(
niedługo, powklejam jeden ze swoich scenariuszy w odcinkach, który aktualnie przekształcam na literacki tekst... to dopiero będzie film...Pozdrawiam bardzo serdecznie.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Simon Tracy "Kara śmierci jest wciąż stosowana w wielu krajach na świecie, w tym w Chinach, Iranie, Arabii Saudyjskiej, Egipcie i Stanach Zjednoczonych. W 2023 roku w Iranie odnotowano znaczący wzrost liczby egzekucji, a Arabia Saudyjska również przeprowadziła ich dużą liczbę, przy czym dane z 2024 roku wskazują na najwyższą od ponad 30 lat liczbę egzekucji w tym kraju. W 2022 roku wznowiono wykonywanie kary śmierci w Afganistanie, Kuwejcie, Mjanmie, Palestynie i Singapurze."  -  Google.com
    • @Migrena będę już zdrowa do końca życia:)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Berenika97, bardzo ciekawa analiza, nawet tak ciekawa, że nie jest mi łatwo z nią dyskutować, ale jednak spróbuję. "Nie jest to nudny tekst, chociaż lekki ton, niemal farsowy, może wydawać się nieadekwatny do powagi sytuacji. Ale rozumiem, że to Twój zamysł." A ja sobie pozwolę nie zgodzić się albo nie do końca zgodzić się z twoim twierdzeniem o lekkim, farsowym tonie. Zakochanie Marka jest przecież jak najbardziej poważne, chciałoby się rzec, że jego wariactwo wynikające z tego zakochania także jest czymś poważnym. Weź na przykład taki fragment:  "- Aguś, od kiedy tu się znalazłaś, w naszym małżeństwie zrobiło się jakoś ciekawiej, przez to, że państwo pod postacią wyroku skazującego się niejako wdarło się do naszego małżeństwa. "   Marek się w tym powyższym fragmencie ekscytuje się tym, że...Agnieszka nie należy tylko do niego, że w jakiś sposób należy także do państwa. Pojawia się tu więc w pewnym sensie myśl propaństwowa, trochę na przekór twojemu twierdzeniu o "lekkim, niemal farsowym tonie", który "może wydawać się nieadekwatny do powagi sytuacji". Ale może jest coś na rzeczy w twoim twierdzeniu o tym lekkim tonie, który może wydawać się nieadekwatnym  do powagi sytuacji. Mi się taka lekkość kojarzy z etosem szlacheckim, z taką szlachecką dumą, która w tego typu sytuacjach nakazuje, żeby nie okazywać przygnębienia, lecz zawsze mieć głowę do góry.      
    • Moimi planami. Piekło się wybrukowało. Moje chęci zginęły w wielkim potopie, wysokoprocentowej fali. Moje słowa, ugrzęzły w pisanych natrętnie listach i błahych wierszach. Miłość, ją zamurowałem w zatęchłej zgnilizną piwnicy bez okien. Wygodne jest życie samotnika. Telefon milczy. Przyjaciele omijają Twój adres, idąc ku tym, którzy zastąpili Twe miejsce przy ich boku. Ludzka mowa staje się denerwującym dodatkiem, letnich, skwarnych minut zmierzchu. Jak muchy podniecone do granic szaleństwa, bzyczące na świeżym zezwłoku psa. Spęczniałym i sinym od gazów rozkładu. Z wywalonym, spomiędzy rozwartych szczęk, szorstkim jęzorem. Porzuconym w rowie przydrożnym, mulistym lekko i ukwieconym, rozplenionym po ugorach jak zaraza mleczu. Oni mają swoje życie we własnych, pewnych dłoniach. Chwytają nimi dzień i noc. I deszcz i śnieg. Jednako bawią ich swymi odosobnionymi barwami szczęścia, wszystkie dni tygodnia. Potrafią czerpać wszystko co najlepsze z życiowej esencji i dawać choć cząstkę siebie innym. A Ty? Możesz jedynie uciec w koszmarny sen. Łóżko jak trumna. Wysadzana książkami i brudnymi, znoszonymi ubraniami. Świerszcze grają ostatni tej nocy nokturn. Znów w półśnie umęczonym. Wyobrażałem sobie piękne życie. I tylko pytania. O przeszłe i przyszłe cierpienia. Wychodzisz z domu pewnym krokiem. Starasz się być jak inni. Lecz, wrócisz za kilka minut pod sam próg. Nie umiesz żyć. W świecie ludzi. Więc trumna czeka. Nie krzyczy i nie pyta. Nie ocenia i nie próbuje zmieniać. Nie boi się Twoich napadów agresji i paniki. Najlepiej będzie jak się położę. Prześpię egzystencję ludzkości. Gdybym jakimś cudownym trafem tym razem umarł. Zanieście mnie po prostu na cmentarz.
    • Muzyka, przez ucho, umysł - do języka.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...