Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Najwykwintniejszy stół
nie potrzebuje haftowanych obrusów sreber czy kryszytałów
wystarczy gładka przestrzeń
i nogi które wytrzymają szaleńcze bujanie

Marcepanowe palce posłużą za przystawkę
rozłaskoczą apetyt

Wgryzasz się rozchylonymi truskawkami
obraz ustępuje kulinarnym zmysłom

Twoja skóra rumieni się chrupiąco
jak bagietka czekają na pożarcie

Kilka haustów koktajlowej szyi
podsyca nasze pragnienia
a dwie nabrzmiałe brzoskwinie
podskakują niecierpliwie

Okrążam je delikatnie
zanim wpłyną do ust
naprzód wisienkami

Rodzynki rozsypują się uwodzicielsko
na imbirowym cieście

Dynia wzdycha zachęcająco
a strumień ciepła
napełnia jej sprężysty miąższ

Na stole nie ma zbędnych panierek
kusi pikantna nagość

A deser niech dopisze każdy osobiście
nie chciałbym narażać na przejedzenie

Opublikowano

pierwsze cięcia wykonam...

wykwintny stół
bez zbędnych haftów
srebra złota
tylko
gładka przestrzeń
nogi
wytrzymałe szaleństwo bujania

marcepanowe palce
posłodzą apetyt
na przystawkę

wgryzasz
w truskawkowe rozwarcie
obraz
zmywa kulinarne zmysły

twoja skóra chrupiąco wyrazista
jak bagietka
czekają na pożarcie

haust koktajlowej szyi
podsyca nasze pragnienia

wisienki
wygrały wyscig
z brzoswiniami
pierwsze w ustach

rodzynki uwodzą
układem ciasto

dynia pod
strumieniem ciepła
pełna miąższu

brak panierek
pokusą nagości

deser
jako osobisty dopisek

zatrucia są niemiłe

Opublikowano

Jeśli można...
to powinienes wykorzystać cięcie Tomasza.
Wiersz staje się żywszy, bardziej czytelny.
Nektore wersy przeciągają, niepotrzebnie rozwlekają i przez to głubią przekaz.
Wyjatkowo 'zmysłosmaczny',dlatego popracuj nad nim. Pozdrawiam.

Opublikowano

Apetycznie ! juz kiedyś napisałam o języku erotyków i kulinarii oraz alpinizmu – to z jednej beczki.
Pozwolisz, ze się jeszcze raz pobawię – może nawet zbyt dużo wycinam ale to znowu tekst podkładowy do Twoich osobistych poprawek:



wystarczy gładki stół
bez haftów sreber
i nogi
wytrzymujące szaleńcze bujanie

w przystawce
marcepanowe palce
rozkołyszą apetyt

zmysły
- w rozchylonych truskawkach

Jak chrupiąca bagietka
twoja rumiana skórka

podsycasz pragnienia
koktajlową szyją

okrążam delikatnie
brzemienne brzoskwinie
w niecierpliwości

do ust
najpierw wisienki

rodzynki uwodzicielsko
na imbirowym cieście

dynia pęcznieje miąższem
w ciepłym strumieniu

na stole kusi pikantnie
nagość

deser w poetyckiej opcji
nie chciałbym narażać
na przejedzenie


Pozdrawiam Arena

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • I.         Nadpalonej świecy migocący płomień, Budzi rzewne odległego dzieciństwa wspomnienie, Niedosięgłe jak drugi wielkiej rzeki brzeg, Niewyraźne i rozmyte jak sen,   Chodząc w życiu różnymi drogami, Potykając się o losu przeciwności, Wspominamy barwne z dzieciństwa obrazy, Czasem próbując się nimi pokrzepić,   Zapamiętany w dzieciństwie babci śmiech, Czasem wlewa w duszę otuchę, Gdy nocami huragany szalejące, Do snu nie pozwalają zmrużyć powiek…   A gdy wokoło druty pozrywane, Od uderzeń piorunów żarówki popalone, Roztrzęsioną dłonią dzierżąc zapałkę, Czasem strwożeni zapalimy świecę.   I jak przed laty nasi dziadowie, Niewielką choć świeczkę postawimy w oknie, By swym blaskiem odbijając się w szybie, Nikły na twarzy zarysowała uśmiech,   Wtedy blask maleńkiego świecy płomyka, Zdaje się samotnie stawiać czoła, Srogim piorunom przeszywającym czerń nieba, Wichurom uderzającym o trzeszczący dach….   II.   Spalającej się świecy migocący płomień, Na wszystkie strony łagodnie chyboce, Niczym zatroskany, zmartwiony człowiek, Podejmujący w życiu decyzje niepewnie.   Bo te zawiłe losu koleje, Milionów ludzi na całym świecie, Są jak te tajemnicze świec płomienie, Z czasem wszystkie gasnące.   Ten tańczącego płomyka nikły blask, Na tle mroku nocnego nieba, Jest jak odmierzony ludzkiego życia czas, Na tle nieskończonego niepojętego wszechświata.   Te gorącego wosku krople, Spływające wzdłuż palących się świec, Są jak naszego życia lata kolejne, Biegnące nieśpiesznie aż po jego kres.   A ten gorący roztopiony wosk, Zdaje się kłaniać minionym wiekom, Pełnym wyrzeczeń, trudów i trosk, Spowitym mgłą niepamięci zamierzchłym tysiącleciom.   I jak ten maleńki świecy płomyk, Sami niegdyś zagaśniemy, Na wieki zamkną się nasze powieki, Ku wieczności nieśpiesznie odpłyniemy…   III.   Dogasającej świecy migocący płomień, Gdy zamigoce życia już kres, Ozłoci nikłym blaskiem włosy srebrne, I spływającą po policzku łzę,   A gdy zmęczeni życiem na starość, Wspomnimy z rozrzewnieniem odległe dzieciństwo, Czapkujmy naszym bezcennym wspomnieniom, Migocącym za niepamięci zasłoną,   Gdy będąc roześmianymi dziećmi, Pełni radosnej beztroski, Byliśmy jak te migocące świec płomyki, Nie lękając się odległej przyszłości,   Wciąż tylko na zabawach, Spędzaliśmy cały swój czas I tak płynęły kolejne lata, Pośród radości bez żadnych obaw,   Aż dorosłość naszą beztroską zwabiona, Za rogiem niepostrzeżenie się zaczaiła, By pochwycić nas w swe sidła, Pełnego trosk i problemów dorosłego życia,   Aż za pełną problemów dorosłością, Przykuśtyka niebawem już starość, By twarz zarysować niejedną zmarszczką I uprzykrzyć końcówkę życia niejedną chorobą…   IV.   Wypalonej świecy gasnący już płomień, Nim ulotni się z sykiem, Przerażony gwałtownie zamigoce, Nim już na wieki zagaśnie…   Podobnie i niejeden człowiek, Wydając w życiu ostatnie już tchnienie, Duszę swą gwałtownym strachem przeszyje, Nim ku wieczności nieśpiesznie odpłynie,   A czasem z wolna poruszając wargą Pokrzepi się jeszcze cichuteńką modlitwą, Nim w gardle uwięźnie już głos, Nie dając kształtu kolejnym słowom.   I jak z wypalonej świecy delikatny dym, Tak dusza z schorowanego ciała się ulotni By po przekroczeniu progów Wieczności, Stanąć wkrótce przed Stwórcą Wszechmocnym…   A wtedy Bóg Litościwy, Spyta ją głosem łagodnym, Czy pośród ziemskiego życia kolei, Była jak ten maleńki świecy płomyk…   Czy odbiciem Bożej Dobroci, Jaśniała w grzesznym człowieku ułomnym, Czy zanieczyszczona szpetnymi grzechami, Była jak czarny z smolnego łuczywa dym…  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Berenika97    Dziękuję Ci wielce za uważne czytanie. I za uznanie oraz oczywiście za komentarz.     Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę spokojnego week-end'u.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Marek.zak1 no tak wybór to nie trudny - mądrość. 
    • @Marek.zak1 to racja większość facetów mówi że tylko oni zarabiają. A ja na to mam swoją teorię niech wynajmą służącą na godziny ciekawe czy wystarczy im do pierwszego . Postawcie się takim don juanom drogie Panie.       
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...