Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

kafelek


Rekomendowane odpowiedzi

pęknięta tafla lustra
i jej serca
niema krzyku sutra
odbijają się od ścian
klubowego kibelka

w tej świątyni
papieru toaletowego
spotykają się
uczucia wielkiego formatu
(niemal gazety)
miłość i nienawiść
rozpacz i śmiech

ile rozchichotanych
ploteczek tu padło
ile wyznań kochanków
szkoda gadać

a ona, rzeźba
ze sztucznego marmuru
stoi i obserwuje
jak łzy spływają
razem z makijażem

i kończą się złudzenia
i umierają nadzieje
na przyszłość

w niewielkiej kałuży
na różowym kafelku

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pierwsze strofy: sadziłam ze to parodia łazienki, potem robi się ckliwie i okazuje sie ze rózowy kafelek staje się spowiednikiem ludzkości;) stąd rozterki smao zło (?) no ale ok moze jakiś bardziej warotsciwoy komentarz:)
'pęknięta tafla lustra
i jej serca
niema krzyku sutra
odbijają się od ścian
klubowego kibelka"- serce zestawione zkibelkiem:parosia, satyra...średnio śmieszna;/

"w tej świątyni
papieru toaletowego
spotykają się
uczucia wielkiego formatu
(niemal gazety)
miłość i nienawiść
rozpacz i śmiech" - swiatynia papiru toaletowego? no nie wierze zeby ktos miał pomysł uszlachetniania kibla takowymi rzeczownikami:czytelnik od razu myśli sobie "o za chwile moze będzie zabawnie o ile doczłapie do puenty:)"

"ile rozchichotanych
ploteczek tu padło
ile wyznań kochanków
szkoda gadać"- próba wyluzowania utowru?

"a ona, rzeźba
ze sztucznego marmuru
stoi i obserwuje
jak łzy spływają
razem z makijażem

i kończą się złudzenia
i umieraja nqdzieję
na przeszłość

w niewielkiej kałuży
na różowym kafelku"- ani nie śmieszy, o wzruszeniu nie ma mowy... nikt kafelkowi nie wspołczuje( ewnetualnie solidaryzacja w bólu z powodu koloru:)) ,pachnie patosem i brakiem pomysłu

całość do poprawy, ujednolicenia stylu , zwiekszeniu metafor i wyskorobania górnolotnych, (bez urazy) kiczowatych określeń

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mnie sie podoba pomysł. jest właściwie dość ryzykowne bo piszesz o kiczu więc trudno żebyś sie o niego nie otarła. mam mieszane uczucia bo trafna jest 'rzeźba ze sztucznego marmuru obserwuje' ale 'łzy spływające z makijażem' już zdecydowanie na nie. nie podoba mi sie pierwsza strofa, bo czemu 'kibelka'? w drugiej strofie nic odkrywczego ale ok, wprowadza w poczucie że to ma być jakaś satyra, być może opoqwieść (?). ale niestety zakończenie ckliwe, i owa kobieta płacząca kojaży mi isie z dziwką, bo to miała być klubowa toaleta, czyli chyba satyra. więc nie wiem, sama sie zgubiłas chyba w zamyśle, miało być chyba śmiesznie, ale spaprałaś koniec. więcej chyba ci nie podpowiem, w każdym razie pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • A więc usiądź tu. Wskazuję gestem puste krzesło. Przy stole. Przy tym stole z uschniętą różą w wazonie pękniętym na wpół.   Za oknami wiatr szeleści i szumi.   Snuje jakąś opowieść pośród drzew.   Pośród drzew rozchwianych w szpalerze.   Wśród topól, kasztanów…   Wśród nocy…   W pustym pokoju słońce wiszącej lampy. Zakurzone, szklane klosze z cmentarzyskiem czarnych much.   Wiszący nade mną ciężar śmierci. Nad nami.   A więc siada na krześle.   Otwiera usta, jakby chcąc coś powiedzieć.   Chwilę się zamyśla. Zamyka je znowu. Zaciska mocno, ukrywając wzruszenie. Tak, jak się widzi kogoś bliskiego po wielu latach.   I nic.   Jedynie szum dojmującego milczenia białej ciszy.   Zdawać by się mogło, że nie ma tu nikogo. Bo to prawda. Albowiem prawda. Tylko głód wyobraźni owiewający pajęczyny na jakichś nachyleniach ścian, załomach, mansardach, nieskończonych amfiladach pokoi oświetlonych kinkietami świec…   Ale mówi coś do mnie. Mówi zbudzonym cichością głosem. Takim płynącym z daleka rzeką czasu.   Niedosłyszę. Albowiem zagłusza go piskliwy szmer wzburzonej we mnie krwi.   A więc mówi do mnie, poruszając bladymi jak papier ustami.   Wyodrębniam ze słuchowych omamów niewyraźne słowa.   I próbuję ująć jej dłoń, którą trzyma na stole przy talerzu z okruchami czerstwego chleba.   Dłoń aż nazbyt chudą, aby mogła należeć do świata żywych. Doskonale nieruchomą.   Nie mającą już tego blasku, co kiedyś.   Kiedy skupiam się w sobie, aby jej dotknąć, cofa ją nieoczekiwanie.   I patrząc się na mnie tym wzrokiem wyblakłym śmiercią, mówi szeptem, nie-szeptem, głosem jakimś dalekim: „Wybacz, synku, ale mogę tobie usłużyć jedynie wspomnieniem”.   I nie mając czasu obrócić wzroku, tylko patrząc się nieruchomo jak kamienne popiersie – rozpływa się wolno w tym deszczu wirującego kurzu.   W melancholii, w bólu nieistnienia.   Mamo. Mamo! Ja wtedy śpiewałem ci kołysankę, wiesz? Tutaj i tam. Nad szarą, lastrykową płytą.   „Wiem, synku, wiem…”.   Poczekaj! Chciałem cię jeszcze tyle…   Odwracam się, ockniony krótkim skrzypnięciem podłogowej klepki. I znowu.   Jakby ktoś na nią nadepnął nieświadomie.   Jakby od czyichś kroków.   Omiatam spojrzeniem pustą otchłań smutku.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-06-03)    
    • Macanie świata chwilą, a każdy wydech jest tak czy inaczej ostatnim, każdy wdech pierwszym – wiedziano o tym 40 tys lat temu, przechowali Eskimosi, zresztą w Genesis mowa o tym samym. Wstawię Ci utwór znowu oby ostatni przed nowymi ustami moimi, o tym jest. Powstał wokalnie, text spisałem z nagrań (dodałem teraz "ł" do "świt" by pasowało)   Wyrzekam ciebie z siebie wyrzekiem wszelkich ostrz Wyrzeka ta na niebie zagrodą buduj mość Most tęczy bardzo tęczy na niczym zawieś go Ta nicz to twoja mowa podobną ostrym psom   Po niczy mostu mowy złożonej z samych och I ach i ich i owych nie znanych tym kim są Nie możesz wiedzieć wiele nim przejdziesz przez ten most W rozśnione dusz niedziele tam mieszka twoja ość   Po ości mostu mowy nie wiedząc nic a nic Wyrzygam słowa obce wyrzygam obcy byt Ust moich wypowiedzią jest tęcza jest świtł Nie będzie już niezgody zostanie kwiatu kwitł    
    • Ładne te słowa. Kiedyś zwierzęta także padały, nie tylko w rzeźni. Dawne czasy wyczarowałaś, bardzo ładne.  :-)
    • @Nefretete Przy każdym odczytaniu tych, co wydają  się zrazu wiele nie kryć odkrywa się. Potem wrócę jeßcze. Pozdrawiam :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Odpowiadam: 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...