@andrew Bardzo smutny ten wiersz i bardzo do mnie dotarł.
To jest ten moment w miłości, kiedy opada uniesienie, bo przecież nie można wciąż żyć na tzw. górnym C.
Mija urok świeżości, odkrywania, delektowania się sobą.
Pozostaje rutyna, codzienność - i jakże trudno sobie wtedy uświadomić, że to też jest miłość, że to jest to samo, tylko w innej odsłonie
Peel tego wiersza czuje się nagle niepotrzebny, niewidzialny dla tej drugiej strony, z którą chciał budować jakąś jedność. Drobne chwile, które chciałby, aby nadal łączyły i które są dla niego ważne, nagle przestają mieć znaczenie w tej relacji.
Pojawia się brak równowagi, między potrzebami i możliwościami wzajemnego ich zaspokojenia.
I wtedy właśnie to dawne MY zaczyna być postrzegane, jako iluzja.
Dojmująca tęsknota, kiedy wciąż coś dajesz, a jest to tylko kolejny gadżet w zagraconym pokoju, do którego już nikt po nic nie wchodzi.