Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

 

Moje słowa są bezsilne. Tłuką się o ściany szklanki,

którą je nakrywam, by nie odleciały, za tak zwanym

głosem serca - w kłębowisko chmur nad namiastką

horyzontu. Czasem tylko próbują przebić się przez szkło

blaskiem, ostrym jak sprzężenie w mikrofonie.

Pragną haustu silnego wiatru, bo każdej nocy trwa walka

o znaczenia, -w złudzeniu, że kiedyś

pozwolimy im zaludnić milczącą baśniowość krajobrazów

na cyfrowych fotografiach. I droga przez zimowy las

stanie się dotykiem, nie opowieścią o chronicznej włóczędze

między ciepłem a sekwencją głosek.

Opublikowano

@Tymek Haczka Proszę, pisz, chętnie przeczytam.

Nie musisz się pytać za każdym razem, bo ja zawsze biorę pod uwagę zdanie czytelników.

Mogę się nie zgodzić, zgodzić w części, zgodzić całkowicie, pozmieniać, albo i nie - ale to nie wyklucza poznania cudzego odbioru, każda rzetelna uwaga jest warta przemyślenia.

Opublikowano (edytowane)

@tie-break

Dzień dobry dzisiaj. Chyba trauma poparzonego mnie zżera ostatnio. 
Ale do rzeczy, omówię w kilku punktach to, co sobie pomyślałem i zredagowałem, ergo:

 

1. imho (interpretacja)

 

 

„Słowa pod szklanką” – świetna metafora autocenzury / blokady: słowa są, kipią, „tłuką się o ściany”, ale zostają przykryte, żeby nie „odleciały za głosem serca”. To napięcie między impulsem a kontrolą ciągnie się przez cały tekst.

Dalej mamy próbę „przebicia się przez szkło blaskiem” – jak słońce wpadające przez okno i wyganiające mrok z domu. Fajny obraz: słowa, które nie wychodzą normalnym głosem, tylko nagłym, bolesnym piskiem.

Nocna „walka o znaczenia” → złudzenie, że kiedyś pozwolimy słowom zaludnić obrazy („milczącą baśniowość krajobrazów na cyfrowych fotografiach”). To już jest uderzenie w świat mediów, zdjęć, estetyzowanej rzeczywistości.

Puenta: zamiast samej „opowieści o chronicznej włóczędze między ciepłem a sekwencją głosek” – autor tęskni za tym, by droga przez zimowy las była realnym dotykiem, a nie tylko kolejną narracją. Czyli: mniej gadania o życiu, a więcej życia.

 

 

Tematycznie – bardzo spójne: zderzenie języka, mediów, zdjęć z fizycznym doświadczeniem i realną bliskością.

 

 

 

 

2. Co działa naprawdę dobrze

 

Motyw szklanki – mocny i konkretny. Każdy widzi owada pod szklanką; tutaj na jego miejscu są słowa. To wciąga od pierwszego zdania.

„Sprzężenie w mikrofonie” – kapitalny detal: jedna fraza, a natychmiast słychać ten cienki, nieprzyjemny pisk. To właśnie taki moment, gdzie abstrakcyjne „bezsilne słowa” nagle stają się zmysłowe.

Kontrast: „cyfrowe fotografie” vs „dotyk zimowego lasu” – bardzo dzisiejszy, dobrze osadzony w rzeczywistości (to nie jest bezczasowa „poezja o duszy”, tylko tekst człowieka żyjącego w epoce ekranu).

Finał: „chroniczna włóczęga między ciepłem a sekwencją głosek” – ładny, trochę borgesowski skręt. Czuć zmęczenie, ale i autoironię: zamiast ciepła jest sekwencja głosek, czyli tak naprawdę… to, co właśnie czytamy.

 

3. Co zgrzyta 

 

Tu tekst trochę cierpi na przeciążenie abstrakcyjnymi rzeczownikami i dopełniaczami:

 

„kłębowisko chmur nad namiastką horyzontu” – obraz jest OK, ale słowo „namiastka” dorzuca kolejny, dość suchy poziom abstrakcji. Z „kłębowiskiem chmur” już wiemy, że horyzont jest niepewny, nie trzeba tego dopowiadać.

„milczącą baśniowość krajobrazów na cyfrowych fotografiach” – tu jest kumulacja: milcząca – baśniowość – krajobrazów – na fotografiach. Sens jest czytelny, ale fraza robi się ciężka, prawie teoretyczna.

Długie zdanie bez żadnego mocnego cięcia sprawia, że czytelnik pod koniec bardziej walczy z oddechem niż z sensem. Dwa–trzy dobrze dobrane przecinki zamienione na kropki dałyby temu tekstowi oddech, zgodny z treścią.

 

 

Innymi słowy: pomysły są dobre, ale chwilami autor zamiast zaufać pojedynczemu, mocnemu obrazowi, dokłada kolejne warstwy komentarza („tak zwanym głosem serca”, „namiastką”, „baśniowość”). To już pachnie eseistyką, a nie poezją.

 

 

4. Delikatna propozycja „odchudzenia”

 

 

Nie chodzi o przepisywanie wiersza, tylko pokazanie kierunku; np. część pierwsza mogłaby brzmieć tak:

 

Moje słowa są bezsilne. Tłuką się o ściany szklanki,

którą je przykrywam, żeby nie poleciały za głosem serca,

w chmury nad horyzontem.

Czasem próbują przebić szkło blaskiem,

ostrym jak sprzężenie w mikrofonie.

 

Widzisz: sens ten sam, ale oddech lżejszy, mniej abstrakcyjnych przymiotników.

 

 

5. Bilans

 

 

To jest dobry tekst, koncept i główna metafora – na plus,

współczesne rekwizyty (mikrofon, fotografie) – na plus,

styl miejscami – za bardzo chce „dowieźć filozofię”, zamiast zostawić czytelnikowi trochę miejsca.

 

 

Gdyby zdjąć 20–30% abstrakcyjnych określeń i podzielić zdanie na 2–3 krótsze, zostałby naprawdę mocny kawał prozy poetyckiej o tym, że słowa pod szklanką nie zastąpią żywego dotyku świata.

@tie-break nie uważam się za profesjonalistę w powyższej materii, po prostu ćwiczę sobie krytykę literacką. Osobiście mam poważny problem z moimi starymi wierszami - jak tu ciąć dziecko, wysyłać na operacje plastyczne - ale sądzę, że póki człowiek żyje jako autor, powinien wychowywać swoje owoce, dopieszczać i wciąż rozwijać. 

Edytowane przez Tymek Haczka (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@tie-break

W wielu aspektach zbieżnie z Tymkiem. Dodałbym jeszcze zbytnie zamiłowanie do udopełniaczowienia wiersza.

Ale żeby nie było, że jakaś patologia przyszła się znęcać, to przyznam, że są naprawdę interesujące momenty, które mogłyby dźwignąć coś wyjątkowego.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...