Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ballada parabiblijna


Antoni Leszczyc

Rekomendowane odpowiedzi

[z wieści gminnej]

Rzecz była taka: w niebie Bóg
sam składał swe pacierze,
aż stwierdził: przydał by się lud;
coś może się wybierze.

Ruszył na ziemię. Tam gdzie step
z pustynią się spotyka,
sztylet swój ostrzył młody człek.
Bóg poznał: Amoryta.

Rzecze mu Stwórca: Dość tej krwi,
przedstawiam ci mą wolę:
nie będziesz gwałcił, palił, bił,
ja za to cię wybiorę!

Zawiódł się Pan Bóg, bo ów pakt,
ludu tego nie wzruszył:
- Żyjemy z mordu. Jak nie gwałt,
będziemy jeść kaktusy.

Poszedł Bóg dalej. Osły dwa
poił Arab nad rzeką.
Rzecze mu Pan: Nie będziesz kradł,
otoczę cię opieką!

Ten kręci głową. - Nie ma szans,
te osły też kradzione.
Nie ma bakshishu, muszę kraść.
kieckę mam kupić żonie.

Zmartwił się bardzo dobry Bóg,
złą była mu pustynia.
Rozstajem zaś w tym czasie dróg
Mojżesz z ludem naginał.

Bóg się domyślił, że ów Sem,
lud wiedzie na wygnanie.
Może ty - rzecze - zgodzisz się,
że dam ci przykazanie?

Mojżesz z namysłem zmarszczył brew,
pogładził brodę czarną.
- No w sumie - mówi - czemu nie...
Ale czy ono darmo?

A że za darmo, to był śmiech
i wielkie poruszenie,
aż sam z radości lunął deszcz
i spłukał tam kamienie,

Nagle ktoś pośród tłumu głów
dłoń podniósł, po czym drze się:
Jak daje darmo dobry Bóg,
to byśmy wzięli dziesięć!

A morał z tego prosty jest;
mówię wam w dobrej wierze:
Jak darmo, to zastanów się
i najpierw sprawdź co bierzesz.

[VI 2005]

Z podziękowaniami za pomoc dla Jacka Piotrowskiego :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...